78 lat temu Niemcy rozstrzelali 140 wziętych do niewoli powstańców przy ul. Dworkowej, Wcześniej gen. SS i policji von dem Bach zapewniał, że strona niemiecka będzie respektować postanowienia konwencji genewskiej wobec wziętych do niewoli powstańców.
27 września 1944 r, o godz. 8.00 Niemcy rozpoczęli generalne natarcie na Mokotów. Powstańcy bronili się w rejonie ulic Bałuckiego, Belgijskiej i Wiktorskiej jeszcze ok. godz. 14.
Niemiecki dowódca SS-Obergruppenführer i generał policji Erich von dem Bach zapewniał polskich parlamentariuszy, że Niemcy będą respektować postanowienia konwencji genewskiej wobec wziętych do niewoli powstańców. Mimo deklaracji tego samego dnia Niemcy dokonali masakry powstańców przy ul. Dworkowej na Mokotowie.
Ok. godz. 10:00 grupa mokotowskich powstańców wyszła z kanałów włazem przy ul. Dworkowej 1/3 tuż przed budynkiem komendy niemieckiej żandarmerii na powiat warszawski. Policjanci z Schupo, żandarmi oraz esesmani stacjonujący w pobliskim tzw. "Domu Wedla" przy ul. Puławskiej 28 wziętym do niewoli żołnierzom AK rozkazali uklęknąć przy ogrodzeniu na skraju pobliskiej skarpy. Gdy kilku z nich podjęło próbę ucieczki, Niemcy otworzyli ogień z broni maszynowej i zamordowali 119 jeńców, głównie z kompanii B1, B3 oraz kompanii łączności pułku AK "Baszta".
Tego samego dnia druga grupa ok. 21 powstańców wyszła przez pobliski właz przy ul. Dworkowej 5. Oni również zostali zamordowani przez Niemców na skarpie przy Dworkowej. W obu egzekucjach zginęło ok. 140 powstańców, w tym co najmniej cztery kobiety. Wśród nich były m.in. łączniczki pułku AK "Baszta": Irena Wańkowicz "Zula", Zofia Krystyna Wolska "Krysia" i Teresa Szczepańska "Teresa".
"W pewnej chwili, kiedy pod płotem było już ustawionych około 90 mężczyzn klęczących twarzą do płotu w trzech szeregach, zauważyłem, że mężczyzna wychodzący z włazu zaczął szamotać się z SS-manami. SS-mani zaczęli go bić i odprowadzili pod dom przy ulicy Dworkowej do płotu pomiędzy nr 3 a 5. W grupie klęczącej pod płotem ktoś zawołał: +chłopcy, uciekajcie!+. Kilku rzuciło się do ucieczki w dół schodków i jeden z nich dobiegł do jeziorka i zaczął płynąć. Jeden z powstańców spod płotu zaczął strzelać do Niemców. SS-mani otworzyli ogień z pistoletów maszynowych, wybili wszystkich powstańców pod płotem oraz uciekających schodkami i płynącego w jeziorku. Pomiędzy zabitymi widziałem kilka kobiet" - zeznawał 26 sierpnia 1948 świadek Wacław Roszkowski.
78 lat temu od toksycznych oparów wrzucanego przez Niemców karbidu, odłamków granatów lub na skutek podniesienia poziomu ściekóww kanałach straciła życie nieznana ilość powstańców i cywilów.
"W pewnej chwili, kiedy pod płotem było już ustawionych około 90 mężczyzn klęczących twarzą do płotu w trzech szeregach, zauważyłem, że mężczyzna wychodzący z włazu zaczął szamotać się z SS-manami. SS-mani zaczęli go bić i odprowadzili pod dom przy ulicy Dworkowej do płotu pomiędzy nr 3 a 5. W grupie klęczącej pod płotem ktoś zawołał: +chłopcy, uciekajcie!+. Kilku rzuciło się do ucieczki w dół schodków i jeden z nich dobiegł do jeziorka i zaczął płynąć. Jeden z powstańców spod płotu zaczął strzelać do Niemców. SS-mani otworzyli ogień z pistoletów maszynowych, wybili wszystkich powstańców pod płotem oraz uciekających schodkami i płynącego w jeziorku. Pomiędzy zabitymi widziałem kilka kobiet" - zeznawał 26 sierpnia 1948 świadek Wacław Roszkowski.
W Śródmieściu, przy Al. Jerozolimskich w okolicy pl. Starynkiewicza, spotkali się polscy i niemieccy parlamentariusze. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ aszw/