10 lat temu, 14 października 2012 r., zmarł Janusz Krasiński, pisarz, dramaturg, członek Szarych Szeregów, żołnierz Powstania Warszawskiego, więzień KL Auschwitz, który po wojnie skazany za szpiegostwo spędził 9 lat w komunistycznych więzieniach. W III RP jako pisarz został „zakonspirowany”.
"Umarł ostatni mój najbliższy kolega z pokolenia, które zaczynało drogę pisarską w okolicach Października 1956 r. Dramatyczne odejście tego wybitnego pisarza i dobrego człowieka razi boleśnie. Odsłania się przy tej smutnej okazji całe jego życie, które było przypisane do losów generacji chłopców zaczynających szkołę odpowiedzialności za ojczyznę podczas okupacji niemieckiej" - napisał 10 lat temu Marek Nowakowski w "Gazecie Polskiej Codziennie".
"Jego historia jest niesłychanie znacząca" - powiedział wówczas Bronisław Wildstein, który również przyjaźnił się z Krasińskim, Łukaszowi Adamskiemu (wPolityce.pl, 2012). „Człowiek, który przeszedł gehennę XX wieczną, którą mu zaaplikowały oba totalitaryzmy (był więziony przez nazistów w obozie i potem siedział w celi śmierci w PRL-u) i postanowił swoje doświadczenia opisać po upadku komunizmu, spotkał się po 1989 r. z murem milczenia" - wyjaśnił. "Chęć zapomnienia zbrodni komunizmu w III RP spowodowała wypchnięcie prac Krasińskiego z obiegu publicznego. Paradoksalnie w czasach komunizmu Krasiński był bardziej znany niż w wolnej Polsce. Janusz miał świadomość, że rzeczy w III RP idą w złym kierunku. Zaangażował się w poparcie Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Był on wielkim krytykiem rzeczywistości Polski po 1989 r. Zdawał sobie sprawę, że żyjemy w postkomunizmie. On sam był zresztą jego ofiarą" - ocenił Wildstein.
"Umarł ostatni mój najbliższy kolega z pokolenia, które zaczynało drogę pisarską w okolicach Października 1956 r. Dramatyczne odejście tego wybitnego pisarza i dobrego człowieka razi boleśnie. Odsłania się przy tej smutnej okazji całe jego życie, które było przypisane do losów generacji chłopców zaczynających szkołę odpowiedzialności za ojczyznę podczas okupacji niemieckiej" - napisał 10 lat temu Marek Nowakowski w "Gazecie Polskiej Codziennie".
"Tematy, które podejmuję, mają być zapomniane. Wielu oprawców jeszcze żyje, ma wielki wpływ na kulturę i chodzi o to, abyśmy powoli stracili naszą prawdziwą historię…" – mówił Janusz Krasiński na spotkaniu w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze 16 października 2008 r.
"Janusz Krasiński jako jeden z nielicznych pisarzy podjął się dzieła jak najpełniejszego przedstawienia rzeczywistości PRL, będąc jej wiarygodnym i doświadczonym, nawet zbyt doświadczonym, świadkiem i uczestnikiem" - ocenił historyk dr Marek Klecel w artykule "W mroku PRL" ("Nasz Dziennik", 2010).
"Pisarstwo było jego świętą sprawą i uporczywie drążył tematykę naszej najnowszej historii. Często wracał do szoku, jakiego doznał po wyjściu z więzienia, zapoznając się z niby-wolną Polską, w której niby-wolnym życiu nadal widział jarzmo niewoli" - wspominał Nowakowski.
Janusz Krasiński urodził się 5 lipca 1928 r. w Warszawie. Podczas okupacji był członkiem Szarych Szeregów, brał udział w Powstaniu Warszawskim. Trafił do obozu w Pruszkowie, a następnie do obozu Auschwitz, skąd został przeniesiony do Hersbruck pod Norymbergą. Razem z innymi więźniami tego obozu pod koniec marca 1945 r. został deportowany do KL Dachau, który 9 kwietnia 1945 r. wyzwolili Amerykanie. Do 1947 r. Krasiński pozostał w Niemczech, mieszkał m.in. w Monachium, gdzie uczęszczał do szkoły średniej.
Gdy wrócił do Polski, aresztowano go pod zarzutem rzekomego szpiegostwa na rzecz wywiadu USA. Został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na 15 lat więzienia. Siedział na Mokotowie, w Rawiczu i we Wronkach. Zwolniono go w 1956 r. na mocy amnestii, ale z zarzutu szpiegostwa uwolnił go dopiero Sąd Najwyższy – Izba Wojskowa – w 1998 r.
W drugiej połowie lat pięćdziesiątych Krasiński pracował w Warszawie m.in. jako drukarz i magazynier. Jako literat zadebiutował w 1956 r. na łamach "Po prostu" wierszem pt. "Karuzela". Współpracował z tygodnikiem "Współczesność", a w latach 1960-1966 był redaktorem redakcji słuchowisk Teatru Polskiego Radia. Potem, do 1975 r., prowadził dział prozy w tygodniku "Kultura", a następnie pracował w redakcji "Dialogu".
Gdy wrócił do Polski, aresztowano go pod zarzutem rzekomego szpiegostwa na rzecz wywiadu USA. Został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na 15 lat więzienia. Siedział na Mokotowie, w Rawiczu i we Wronkach. Zwolniono go w 1956 r. na mocy amnestii, ale z zarzutu szpiegostwa uwolnił go dopiero Sąd Najwyższy – Izba Wojskowa – w 1998 r.
Był członkiem m.in. Związku Literatów Polskich, Polskiego PEN Clubu, Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego, a także Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (w latach 2005-2008 pełnił funkcję prezesa, od 2008 r. miał tytuł prezesa honorowego SPP).
"Niewątpliwie moją obsesją jest mój życiorys, bardzo skomplikowany, i powiedziałbym, że do dziś tragiczny. Obsesją jest też konieczność, potrzeba przekazania tego, co się przeżyło, innym, jako doświadczenia, które, nie zakłócając szczęśliwego życia młodym, pozostawiałoby w ich świadomości fakt, że istnieje zawsze alternatywa, że nigdy nie wiadomo, co może się w życiu zdarzyć. Ja też byłem kiedyś dzieckiem, byłem szczęśliwy, po czym to się nie tyle skończyło, co momentalnie urwało. To jest ta groźba i dobrze jest, jeśli człowiek w jakimś stopniu jest na to przygotowany; zupełnie inaczej wtedy żyje, ma inny stosunek do innych osób. Jest wtedy po prostu głębszym, mądrzejszym i chyba lepszym człowiekiem" – powiedział Krasiński o swojej twórczości w wywiadzie dla pisma "Arcana" w 2008 r.
Pierwsza powieść Krasińskiego "Haracz szarego dnia" ukazała się w 1973 r., potem wydał m.in. tom opowiadań "Jakie wielkie słońce" (1962), powieści "Wózek" (1966), wybór dramatów „Czapa” (1973), a także zbiory reportaży.
Jego cykl powieści autobiograficznych - "Na stracenie", "Twarzą do ściany", "Niemoc", "Przed agonią" - został uhonorowany w 2006 r. Nagrodą im. Józefa Mackiewicza. Piąty tom cyklu "Przełom" ukazał się już po śmierci Krasińskiego. Opowiadając o życiu bohatera cyklu - Szymona Bolesty, będącego alter-ego autora, Krasiński pisał o doświadczeniu totalitaryzmu - PRL-owskim życiu człowieka, któremu doświadczenia życiowe nie pozwalają ani uwierzyć w komunistyczny system, ani też iść z nim na kompromis.
"Proza Krasińskiego ujawnia cały mechanizm działania UB, sądów i więzień. Nikt, kto dostał się w tryby tego mechanizmu, nie wychodzi z niego cało" - ocenił Marek Klecel. "W świetnie zarysowanych scenach ze zbiorowej celi więziennej na Mokotowie, gdzie znaleźli się przedstawiciele niemal całego polskiego społeczeństwa po wojnie, od przywódców państwa podziemnego, konspiratorów i partyzantów, przez ludzi nauki, aż do pospolitych kryminalistów, autorowi udało się powiązać rozliczne wątki i ludzkie losy z okresu zdobywania władzy i budowania systemu komunistycznego w Polsce" - napisał.
"Cykl powieściowy Janusza Krasińskiego z całą pewnością należy do najważniejszych osiągnięć polskiej prozy po 1989 r." - podkreślił literaturoznawca prof. Maciej Urbanowski w artykule "Obraz PRL w pięcioksięgu Janusza Krasińskiego" ("Roczniki Humanistyczne", 2017).
"Cykl powieściowy Janusza Krasińskiego z całą pewnością należy do najważniejszych osiągnięć polskiej prozy po 1989 r." - podkreślił literaturoznawca prof. Maciej Urbanowski w artykule "Obraz PRL w pięcioksięgu Janusza Krasińskiego" ("Roczniki Humanistyczne", 2017). "W pierwszych dwu tomach dominuje perspektywa komunistycznego więzienia, potem mieszkania, kawiarni, kolejki po gazety czy mięso, sanatorium, ulicy, zjazdu pisarzy, redakcji czasopisma, pociągu wiozącego bydło na ubój… Wraz z Bolestą jesteśmy w Rawiczu, Warszawie, Wrocławiu, w małej wiosce nad Bugiem, a nawet w Moskwie, Pradze czy Paryżu. Widzimy PRL w fazie rozkwitu, a w ostatnich tomach pięcioksięgu w agonii i upadku. Bolesta na ów upadek patrzy z niedowierzaniem, bo +[…] najlepszy z ustrojów runął, lecz tak jakoś bezgłośnie, nikczemnie, nijako; nie wzbijając po sobie kurzu+" - napisał.
Pierwszy tom "Na stracenie" Krasiński skończył pisać 16 czerwca 1989 r., co sprawiło, że idea powieściowego cyklu - jak zauważył historyk literatury Tomasz Burek - "stawała się rówieśnicą odradzającej się z komunistycznej niewoli Rzeczypospolitej".
"Marzyło się niektórym (przyznaję: należałem do nich), że +Na stracenie+ będzie jej literacką wizytówką. Sztandarowym dziełem nowej literatury rozrachunkowej, wspierającej proces dekomunizacji, depeerelizacji, oczyszczania zbiorowej świadomości Polaków. Widziało się to oczyszczenie również w moralno-estetycznych kategoriach +wstrząsu tragicznego+. Czekało się na literaturę, która, podążając torem narracji Krasińskiego i nie cofając się przed prawdami bolesnymi, samym swoim istnieniem dowiedzie, że oświadczenie premiera pierwszego w Europie sowieckiej rządu niekomunistycznego o grubej kresce stanowiło niefortunną metaforę, a nie zapowiedź kapitulacji Rzeczypospolitej przed upiorami przeszłości" - powiedział Burek w laudacji wygłoszonej podczas jubileuszu 80-lecia Janusza Krasińskiego 23 września 2008 r. na Zamku Królewskim w Warszawie (cytat za "Rzeczpospolitą").
"Stało się inaczej. Krasiński jako pisarz został przez III Rzeczpospolitą zakonspirowany ponownie. Co mam na myśli? Nikłą znajomość jego nowszego dorobku wśród ogółu czytających. Śladową obecność jego książek w najliczniej uczęszczanych księgarniach, żadną – w księgarniach leżących na uboczu. Ani wielki cykl powieściowy w całości, ani żadne z jego ogniw pojedynczo nie były nigdy eksponowane w prestiżowych księgarskich witrynach. W każdym razie ja takiej ekspozycji nie spotkałem. Darmo też szukać nazwiska Krasińskiego w podręcznikach szkolnych (tych dla szkół ponadpodstawowych i klas maturalnych). Rzecz prosta, nie dotarłem do wszystkich, lecz wiele mi powiedziała już eksperymentalna próbka. Szukając w przewodnikach i podręcznych opracowaniach literatury współczesnej wiadomości o +Na stracenie+ i innych powieściach cyklu, stwierdziłem coś bardzo podobnego: totalną depopularyzację" - mówił Burek.
"Krasiński jako pisarz robił to, co każdy pisarz robić powinien - mierzył się z rzeczywistością. Mimo to został przez najbardziej znanych krytyków przemilczany" - zwrócił uwagę Bronisław Wildstein.
"Krasiński jako pisarz robił to, co każdy pisarz robić powinien - mierzył się z rzeczywistością. Mimo to został przez najbardziej znanych krytyków przemilczany" - zwrócił uwagę Bronisław Wildstein.
"W ostatnich latach spotykaliśmy się na ławeczce przy przystanku tramwajowym na Filtrowej i stamtąd wędrowaliśmy uliczkami starej Ochoty. Bardzo niepokoił go stan rzeczy w naszym kraju, nie tak bowiem wyobrażał sobie zagospodarowanie niepodległości. Przeżywał zawody, unosiła go nadzieja. Wierzył, że będzie lepiej. Że musi być lepiej" - wspominał Marek Nowakowski.(PAP)
Autor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/ skp/