Sinusoida spięć i okresów spokoju - tak stosunki pomiędzy literatami a władzami PRL-u opisuje Konrad Rokicki. "Przeciwko władzy była stosunkowo niewielka grupa pisarzy, znakomita większość była bierna" - mówił Rokicki podczas promocji książki.
W książce "Literaci. Relacje między literatami a władzami PRL w latach 1956–1970” Konrad Rokicki opisuje związki łączące pisarzy z władzą, różne gry i wzajemne podchody, konflikty, represje i przyznawane nagrody. Autor sięgnął do szerokiego wachlarza źródeł między innymi Związku Literatów Polskich, Archiwum Akt Nowych, PZPR, materiałów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej.
"W opisywaniu relacji między literatami a władzą lata 1956-1970 cieszyły się jak dotąd bodaj najmniejszym zainteresowaniem. Gros publikacji na ten temat dotyczy okresu stalinizmu lub lat 70. i 80. Niewątpliwie, obie te epoki były ciekawsze od lat, gdy władzę w PZPR, a tym samym i w Polsce, sprawował Władysław Gomułka" - mówił Rokicki na promocji książki tłumacząc, że ten okres lat 60. jest stosunkowo mało wyrazisty, literaci wierzyli jeszcze w możliwość porozumienia się z władzą, nie powstał jeszcze drugi obieg literacki.
W książce "Literaci. Relacje między literatami a władzami PRL w latach 1956–1970” Konrad Rokicki opisuje związki łączące pisarzy z władzą, różne gry i wzajemne podchody, konflikty, represje i przyznawane nagrody. Autor sięgnął do szerokiego wachlarza źródeł między innymi Związku Literatów Polskich, Archiwum Akt Nowych, PZPR, materiałów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej.
Historyk przywołuje dwie, wcześniej opublikowane książki, o stosunkach pomiędzy literatami a władzami PRL-u. Joannie Szczęsnej i Annie Bikont ("Lawina i kamienie") zarzuca, że skupiły się one na jednej grupie pisarzy - tych, którzy przeszli ewolucję poglądów od fascynacji komunizmem do opozycji. Joanna Siedlecka, autorka książki "Obława. Losy pisarzy represjonowanych" skoncentrowała się na prześladowaniu pisarzy przez partię i aparat bezpieczeństwa i, zdaniem Rokickiego, wprowadza zbyt kategoryczny podział na ofiary i bohaterów.
Zdaniem prof. Jerzego Eislera, praca Rokickiego, jest "szukaniem złotego środka" pomiędzy metodami przyjętymi przez autorki "Lawiny i kamieni" oraz "Obławy". "Dotychczas – rzecz ujmując w pewnym uproszczeniu – istniały dwa sposoby opisywania wzajemnych relacji władza – pisarze w PRL. Jeden można by nazwać +heroicznym+. Było w nim miejsce przede wszystkim na ukazywanie oporu i niepokorności znacznej części środowiska. W drugim modelu, który można by nazwać +kolaboranckim+ było natomiast miejsce wyłącznie na poparte materialnymi profitami fascynacje komunizmem i współudział niemałej części najwybitniejszych pisarzy polskich w budowie systemu oraz bliskie ideowe współdziałanie z kolejnymi ekipami politycznymi. Niekwestionowaną zasługą Konrada Rokickiego jest to, że pokazuje, iż o obu tych wizjach można rzeczowo pisać w jednej książce” - mówił Eisler.
Jak pisze Rokicki, napięcie we wzajemnych stosunkach między literatami a władzą w latach 60. można by zobrazować z pomocą sinusoidy. Zaczęło się od entuzjazmu, któremu literaci dali się porwać w Październiku 1956. Szybko jednak rozczarowali się do polityki Gomułki, zrozumiawszy, że zwiększenie zakresu swobody słowa miało przejściowy charakter. Z czasem działania grupy opozycyjnej w Związku Literatów Polskich skierowane przeciw ograniczeniom wolności twórczych i obywatelskich, miały już wydźwięk antysystemowy. Co charakterystyczne, do tej grupy opozycyjnej należeli też członkowie PZPR. Obecny na wtorkowej promocji prof. Andrzej Friszke próbował określić najważniejsze wydarzenia stosunków pomiędzy literatami a władzą, które opisuje Rokicki - nadzieje na odwilż po Październiku 1956 roku, sprawę Listu 34, wyrzucenie z partii Leszka Kołakowskiego, co stało się dla wielu pisarzy impulsem do rzucenia legitymacji partyjnej i w końcu - Marzec 1968 roku i specjalne zebranie Związku Literatów Polskich w sprawie zdjęcia z afisza Dejmkowskich "Dziadów". "Sekwencje kolejnych starć i okresów pokoju" - tak Rokicki opisuje stosunki na linii literacki-władze PRL w latach 60.
"Reakcje władz wywoływała jednak stosunkowo nieliczna grupa pisarzy, licząca zaledwie kilkanaście osób takich jak Słonimski, Andrzejewski, Jasienica, Kisielewski, Wańkowicz. Ich adwersarzami w ZLP była stopniowo topniejąca grupa pisarzy partyjnych jak Putrament, Bratny czy Koźniewski. Tymczasem ZLP liczył u schyłku lat 60. ponad 1000 członków. Przytłaczająca większość pisarzy zachowywała się więc biernie. (...) Zwłaszcza w małych ośrodkach, na prowincji, pisarze w dużo większym stopniu niż w stolicy uzależnieni byli od współpracy z lokalnymi przedstawicielami władzy administracyjnej lub partyjnej" - podkreśla Rokicki. Historyk analizuje też środki, którymi władza wpływała na pisarzy. Okazuje się, że najskuteczniejsze były przyznawane posłusznym pisarzom przywileje - mieszkania, urlopy twórcze, stypendia, honoraria. Jak ważne były one dla większości literatów wykazuje ankieta przeprowadzona przez ZLP wśród swoich członków w 1964 roku - aż 67 proc. pisarzy ankietowanych przyznawało, że finansowo nie wystarcza im na pokrycie nawet bieżących wydatków.
„Za główną wartość postawy badawczej Konrada Rokickiego uważam skłonność do podawania w wątpliwość obiegowych sądów na temat stosunków władza – literaci w okresie gomułkowskim. To sprawia, że udało mu się wskazać na różnorodność uwarunkowań tych relacji, ich skomplikowane aspekty. Dzięki temu przedstawiony obraz jest pełniejszy niż dotychczasowy, odbiega od czarno-białych schematów. Autor dokonał również zniuansowania obiegowych interpretacji na temat wydarzeń co prawda znanych, ale dotychczas przedstawianych w sposób zbyt jednostronny" - mówił we wtorek prof. Dariusz Jarosz.
Książka „Literaci. Relacje między literatami a władzami PRL w latach 1956–1970" ukazała się nakładem Instytutu Pamięci Narodowej. (PAP)
aszw/ abe/