W toczącym się w Niemczech procesie byłej sekretarki z nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof prokuratura zażądała dla oskarżonej kary w zawieszeniu. Przedstawiciel współoskarżycieli uznał to za „zły sygnał”, że "długie oczekiwanie na karę się opłaca" – informuje w poniedziałek portal tygodnika „Zeit”. 97-letnia obecnie Irmgard F. jest oskarżona o pomocnictwo w ponad 10 tys. przypadków morderstw.
„Wyrok w zawieszeniu to zły sygnał” – powiedział współpowód Christoph Rueckel przed sądem rejonowym w Itzehoe, gdzie toczy się proces.
„Karny cel prewencji powinien być przestrzegany, także w kontekście obecnych tortur, morderstw i porwań dzieci na Ukrainie – uzasadnił Rueckel. - Wykluczenie, dyskryminacja i antysemityzm zdarzają się każdego dnia. Wyrok w zawieszeniu byłby również sygnałem, że długie oczekiwanie na karę się opłaca.”
„Karny cel prewencji powinien być przestrzegany, także w kontekście obecnych tortur, morderstw i porwań dzieci na Ukrainie – uzasadnił Rueckel. - Wykluczenie, dyskryminacja i antysemityzm zdarzają się każdego dnia. Wyrok w zawieszeniu byłby również sygnałem, że długie oczekiwanie na karę się opłaca.”
W procesie prokurator wniósł o karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu z uwagi na wiek oskarżonej w chwili popełnienia przestępstwa (miała 18-19 lat). Prokurator oświadczył przy tym, że oskarżona jest winna współudziału w ponad 10 tys. przypadków okrutnych morderstw. Kobieta pracowała od czerwca 1943 do kwietnia 1945 jako pracownik cywilny w sekretariacie komend obozu koncentracyjnego.
Proces trwa od ponad 14 miesięcy, oskarżona przez ten czas odmawia złożenia zeznań. We wtorek przed sądem stanie jej obrońca, a sama Irmgard F. będzie miała możliwość wygłoszenia ostatniego słowa. Wyrok spodziewany jest 20 grudnia. (PAP)
mszu/ akl/