Także w latach 30. za kończący postępowanie w procesie brzeskim uznawany był wyrok sądu apelacyjnego, jako wieńczący merytoryczne rozpoznawanie tamtej sprawy karnej – wskazał RPO Marcin Wiącek w piśmie do SN potwierdzając tym samym dopuszczalność złożonej w 2020 r. kasacji.
Pisemne stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich z połowy lutego br. - do którego dotarła PAP - jest jednym ze stanowisk, o które zwrócił się niedawno SN przed ostateczną decyzją o dopuszczalności kasacji zmierzającej do uniewinnienia po 90. latach przedwojennych polityków opozycyjnych i merytorycznym jej rozpoznaniem.
Sprawę w 2020 r. zainicjował poprzedni RPO Adam Bodnar. "Chodzi także o zasygnalizowanie, że bez względu na to, kto rządzi, złamanie prawa musi być nazwane po imieniu – choćby po latach; ma też zminimalizować groźbę kolejnych pokus posłużenia się prawem do osiągania celów politycznych, bez oparcia w konstytucji" - wskazywał wtedy. O "jak najszybszą kasację i zmazanie haniebnego wyroku w procesie brzeskim" upominał się wielokrotnie lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
W połowie lipca ub.r. zapadło orzeczenie SN w kwestii odtworzenia akt. Ustalono, że akta SN dotyczące tej sprawy najprawdopodobniej nie zostały wywiezione w 1939 r. i uległy zniszczeniu podczas II wojny światowej. Udało się natomiast odtworzyć fragmenty protokołów i uzasadnień obu wyroków zapadłych przed wojną w SN. W Archiwum Akt Nowych - jak przekazywano - znajduje się natomiast odpis sentencji i uzasadnienia wyroku wydanego w sprawie brzeskiej przez Sąd Okręgowy w Warszawie 13 stycznia 1932 r.
Ze względu na skomplikowanie sprawy od strony formalnej - wynikające m.in. z różnic w procedurach karnych i ustrojach sądów w epoce międzywojennej i czasach obecnych - SN zobowiązał w styczniu strony do przedłożenia pisemnych stanowisk odnoszących się do kwestii prawomocności przedwojennego wyroku, wskazania orzeczenia kończącego tamtą sprawę i - w związku z tym - dopuszczalności kasacji.
Wówczas jednak pojawiła się kolejna trudność - jak ówczesny proces "przełożyć" na aktualną procedurę karną. Sprawa brzeska przed wojną miała swoje odsłony przed sądami - Okręgowym, Apelacyjnym i Najwyższym. Od strony proceduralnej nie oznaczało to tego samego, co oznacza w aktualnych przepisach. W obecnych czasach RPO może zaś wnieść kasację od każdego wyroku "kończącego postępowanie". Powstało więc pytanie, co rozumieć pod tym zwrotem w realiach przepisów przedwojennych.
Sędzia SN Eugeniusz Wildowicz tłumaczył w styczniu br., że należy mieć na uwadze fakt "obowiązującego w okresie międzywojennym trójinstancyjnego postępowania karnego, w którym SN był uznawany za jeden z sądów powszechnych". W związku z tym przed wojną "kasacja mogła być wniesiona zarówno od wyroków drugiej, jak i pierwszej instancji, a przepisy nie formułowały wymogu, aby któreś z tych orzeczeń było prawomocne" - kasacja od apelacji różniły się tylko "zakresem podstaw zaskarżenia".
Ze względu na skomplikowanie sprawy od strony formalnej - wynikające m.in. z różnic w procedurach karnych i ustrojach sądów w epoce międzywojennej i czasach obecnych - SN zobowiązał w styczniu strony do przedłożenia pisemnych stanowisk odnoszących się do kwestii prawomocności przedwojennego wyroku, wskazania orzeczenia kończącego tamtą sprawę i - w związku z tym - dopuszczalności kasacji.
RPO w pisemnym stanowisku powołał się w odpowiedzi na amnestię, jaką politycy skazani w "procesie brzeskim" zostali objęci już po wybuchu wojny przez prezydenta Władysława Raczkiewicza. "Celem zatarcia rozterek przeszłości oraz dokonania pełnego zjednoczenia narodowego, udziela się całkowitej amnestii zarówno co do kary głównej, jak i co do kar dodatkowych oraz skutków skazującego wyroku, byłym posłom na Sejm, skazanym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 13 stycznia 1932 r., zatwierdzonym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 20 lipca 1933 r." - głosił ten dekret z 31 października 1939 r.
Jak napisał Wiącek dla stwierdzenia, który z zapadłych w omawianej sprawie historycznej wyroków sądowych należy potraktować jako kończący postępowanie "decydujące znaczenie" ma treść dekretu. W dekrecie zaś pominięto orzeczenia SN w sprawie brzeskiej z lat 30. Tym samym - jak zaznaczył Rzecznik - kasacja wniesiona od wyroku warszawskiego sądu apelacyjnego z 20 lipca 1933 r. jest dopuszczalna.
Proces brzeski był konsekwencją represyjnych działań podjętych przeciwko opozycji przez marszałka Józefa Piłsudskiego w 1930 r. Działania te były jego reakcją na coraz większą aktywność stronnictw tzw. Centrolewu - antysanacyjnej koalicji powstałej w 1929 r., w skład której wchodziły: Polska Partia Socjalistyczna, Polskie Stronnictwo Ludowe "Wyzwolenie", Polskie Stronnictwo Ludowe "Piast", Stronnictwo Chłopskie oraz Narodowa Partia Robotnicza.
W nocy z 9 na 10 września 1930 r. żandarmeria wojskowa i policja aresztowały kilkunastu opozycyjnych polityków. Ostatecznie przygotowany przez prokuraturę akt oskarżenia objął 11 parlamentarzystów więzionych w Brześciu. Na ławie oskarżonych znalazło się sześciu członków PPS: Herman Lieberman, Norbert Barlicki, Adam Pragier, Stanisław Dubois, Adam Ciołkosz i Mieczysław Mastek, oraz pięciu ludowców: Wincenty Witos, Władysław Kiernik, Kazimierz Bagiński, Józef Putek i Adolf Sawicki.
Proces brzeski rozpoczął się 26 października 1931 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Odbyło się ponad 50 rozpraw. 13 stycznia 1932 r. zapadły wyroki. Dubois, Ciołkosz, Mastek, Pragier i Putek skazani zostali na trzy lata więzienia, Lieberman, Barlicki i Kiernik na dwa i pół roku, Bagiński na dwa lata, a Witos na półtora roku. Sawickiego uniewinniono.
Później odbyły się dwie rozprawy apelacyjne. Sąd Najwyższy bowiem - za pierwszym razem - w maju 1933 r. skierował sprawę do ponownego rozpoznania w sądzie apelacyjnym, zaś za drugim razem, w październiku 1933 r., zdecydował o utrzymaniu wyroków.
Amnestia prezydenta Raczkiewicza z 1939 r. - na którą w swoim piśmie powołał się RPO - nie oznaczała zaś całkowitej rehabilitacji i formalnego uniewinnienia. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ mok/