120 osób, rodziców z dziećmi wzięło udział w 6 Rajdzie Rowerowym Śladami Ofiar Obławy Augustowskiej z 1945 roku. 24-kilometrowa trasa rajdu wiedzie przez miejsca związane z tą zbrodnią dokonaną na Polakach tuż po drugiej wojnie światowej.
Rajd rozpoczął się w Gibach. Jego uczestnicy wyruszyli spod Szkoły Podstawowej. Przejechali pod Wzgórze Krzyży, gdzie co roku odbywają się uroczyste obchody upamiętniające ofiary sowieckiej zbrodni. Tam zapalili znicze. W miejscowości Zelwa, na półmetku trasy obejrzeli rekonstrukcję historyczną pt. „Przesłuchanie więźniów”. Potem wrócili do Gib.
Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. Biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi - większość w okolicach miejscowości Kalety - które mogą być jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie.
Wójt gminy Giby Robert Bagiński powiedział, że w rajdzie wzięło udział wiele dzieci, bo taki jest zamysł tego wydarzenia. Dodał, że rodzice tłumaczą swoim dzieciom, dlaczego uczestniczą w rajdzie i co to była obława augustowska.
„Chcemy upamiętnić w sposób atrakcyjny, nie tylko stojąc przy pomnikach, ale też odwiedzając te miejsca, gdzie obława faktycznie wydarzyła się i by młodym ludziom przypomnieć o ofiarach poniesionych często przez ich rodziny, bo to przodkowie, wujkowie, bracia, siostry tych najstarszych jeszcze żyjących członków rodzin” – powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku Marek Jedynak.
W rajdzie wziął także udział wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski. „Musimy przypominać żyjącym Polakom o ofiarach ich ojców i dziadów, którzy ginęli wyłącznie dlatego, że byli Polakami. Umierają ostatni świadkowie, dlatego nowe pokolenia muszą o tym pamiętać” – powiedział Piontkowski.
78 lat temu, 12 lipca 1945 r., oddziały NKWD i Smiersz rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Operacja nazwana została Obławą Augustowską. Obecnie mówi się nawet o ok. 2 tys. ofiar.
Białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej od lat zajmuje się sprawą obławy. Dotyczy ona zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu, zginęło około 600 osób zatrzymanych w powiatach augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego Smiersz III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.
Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. Biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi - większość w okolicach miejscowości Kalety - które mogą być jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Prace sondażowe we wskazanych miejscach po polskiej stronie granicy nie przyniosły jednoznacznego rezultatu. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, ale nie wiadomo, czy mają związek z obławą.(PAP)
Autor: Jacek Buraczewski
bur/ dki/