Książka poznańskiego naukowca to pozycja, na którą miłośnicy historii i polska historiografia czekali od bardzo wielu lat. Krzysztof Brzechczyn na niespełna czterystu stronach w wyważony, a zarazem syntetyczny sposób opowiada o myśli społeczno-politycznej „Solidarności” w całej dekadzie lat osiemdziesiątych. Tym samym pozwala nam lepiej zrozumieć rzeczywistość niepodległej III RP.
„Solidarność” niejedno ma imię. Z jednej strony to dziesięciomilionowy ruch społeczny, który skupił wszystkich Polaków sprzeciwiających się rzeczywistości komunistycznej ery schyłkowych rządów Edwarda Gierka. Z drugiej strony, to organizacja podziemna, skupiająca po wprowadzeniu stanu wojennego najwytrwalszych antykomunistów i najbardziej konsekwentnych przeciwników ustroju. To wreszcie także odrodzony związek zawodowy, który w końcu lat 80. żyrował porozumienia zawarte między grupą dawnych liderów związku z lat jego legalnego funkcjonowania (1980–1981) a ostatnią ekipą wojskowej dyktatury Wojciecha Jaruzelskiego, rządzącej PRL-em w ostatnich latach funkcjonowania reżimu. Dobrze pokazuje to, że „Solidarność” to jednocześnie wielki mit i wielka rzeczywistość.
Ta książka pokazuje meandry myśli politycznej i społecznej, osadzone na tle dylematów epoki. Chociaż „Solidarność” stała się nie tylko fundamentem mitu założycielskiego III RP, ale także jednym z najchętniej podejmowanych tematów badawczych po 1989 r., wciąż pozostaje fenomenem osobnym, wymykającym się łatwym ocenom. W znacznej mierze wynika to z jego eklektyzmu. W 1980 r. w jedną rwącą rzekę niezadowolenia i społecznej jedności zostały połączone bardzo różne od siebie strumyki refleksji, reprezentujące bardzo odmienne wartości, tradycje i szkoły intepretowania rzeczywistości.
Dość powiedzieć, że już w niepodległej Polsce odrodzony NSZZ „Solidarność” potrafił jednocześnie współtworzyć rządy i protestować przeciwko nim – bywa, że wprost je obalał. Etos solidarnościowy jako źródło legitymacji politycznej przedstawiały formacje myślowe skrajnie od siebie odległe. Z jednej strony integralnie katolickie środowiska prawicowe, począwszy od Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, a z drugiej strony formacje skrajnie lewicowe, akcentujące egalitarność, antyklerykalizm, domagające się fundamentalnego ograniczenia roli odgrywanej przez Kościół katolicki w życiu politycznym kraju. Dobrym przykładem jest popularny esej Andrzeja Ledera „Prześniona rewolucja”, w którym kilka lat temu autor z pozycji nowolewicowych zarzucał „Solidarności” niedostateczną rewolucyjność, niegotowość odrzucenia tradycji, które sam uważał za przebrzmiałe.
Wszystko to pokazuje, jak istotna jest praca Krzysztofa Brzechczyna. On sam sytuuje się jako badacz, przyjmuje raczej pozycję obiektywnego obserwatora, dla którego ideałem jest zrozumienie procesu, uchwycenie jego rozwoju w określonym, historycznym kontekście. Bardzo dużo miejsca poświęca autor na przedstawienie swojej metodologii, inspiracji teoretycznych, skrupulatne ujęcie terminów i kategorii, którymi się posługuje. Z pewnością jest to publikacja dla czytelnika zaawansowanego: naukowca lub pasjonata o szerokiej wiedzy.
Najistotniejsze w książce Brzechczyna jest jednak uchwycenie ewolucji myśli solidarnościowej między rokiem 1980 a 1989. Każda z trzech części temu poświęconych opatrzona jest wstępem faktograficznym, który pozwala na uchwycenie kontekstu analizowanych wydarzeń i przekształceń w sposobach myślenia.
Pierwszym elementem jest analiza programów solidarnościowych z okresu legalnego działania niezależnego samorządnego związku zawodowego. Ukazuje ona, w jaki sposób tworząca się oddolnie organizacja stała się ucieleśnieniem nie tylko emocjonalnych oczekiwań, ale również programowych postulatów wielu milionów Polaków. Idea Samorządnej Rzeczpospolitej, ukazująca Polskę niepodległą, a jednocześnie rządzoną według recept socjalistycznych, przy sukcesywnym stosowaniu narzędzi demokracji bezpośredniej, jest symbolicznym ucieleśnieniem tego etapu w rozwoju myśli związku.
Wprowadzenie stanu wojennego, wepchnięcie „Solidarności” do podziemia i uniemożliwienie jakiejkolwiek działalności legalnej stało się wyzwaniem dla lat 1981–1986. Czy tworzyć struktury równoległe wobec tych państwowych? Liczyć na poruszenie rewolucyjne (czy może raczej: insurekcyjne)? A może raczej przygotować się na długi marsz, wymuszoną powolną ewolucję komunistycznego systemu władzy? To były najważniejsze pytania tego okresu, w konsekwencji czego nie było miejsca na rozważania o kompromisie z władzami komunistycznymi. Jednocześnie, ze względu na brutalne represje i załamanie się wiary w zmianę polityczną, zapleczem „Solidarności” zostało raptem kilkanaście, w najlepszym razie kilkadziesiąt tysięcy aktywnie konspirujących opozycjonistów.
Wreszcie przyszedł rok 1986, gdy rozpoczęła się trzecia faza rozwoju ideowego „Solidarności”, nakierowana na osiągnięcie kompromisu między władzami komunistycznymi a ruchem. Podziały ideowe wewnątrz samej opozycji były frapujące. Chociaż Lech Wałęsa był liderem, opromienionym nadto sławą jako laureat Pokojowej Nagrody Nobla, opozycja wobec niego się nasilała. Przede wszystkim im bliżej był koniec lat 80., tym silniejsze były środowiska radykalnie niepodległościowe, domagające się kapitulacji komunistów i liczące na silnych wybuch niezadowolenia społecznego. Ostatecznie kompromis przybrał formę porozumienia okrągłostołowego podpisanego przez część solidarnościowej opozycji i władze komunistyczne. W kwietniu 1989 r. ruszyły zmiany polityczne, które doprowadziły do końca PRL i do końca komunizmu w naszym kraju.
Praca Brzechczyna jest niezwykle solidnym, wnikliwym studium ukazującym zróżnicowanie myśli solidarnościowej. Nie dowiemy się z niego, który nurt ideowy był najpopularniejszy wśród sympatyków związku, ale będziemy mogli dobrze poznać bogactwo ruchu „Solidarności”. Jednocześnie pozwala zrozumieć jego złożoność, a także stanowi punkt wyjścia do dalszych badań nad tą pasjonującą tematyką. Trudno bowiem zaprzeczyć, że cała III Rzeczpospolita jest z „Solidarności”.
Leszek Molendowski
Źródło: MHP