Brytyjski dziennik "„The Times” zamieścił w poniedziałek obszerne wspomnienie o zmarłym pod koniec lipca w wieku 103 lat podpułkowniku Stanisławie Żurakowskim, jednym z ostatnich zdobywców Monte Cassino w 1944 r.
Stanisław Żurakowski był synem byłego oficera polskiej armii aresztowanego we wrześniu 1939 r. przez wojska sowieckie, a później zamordowanego w Katyniu. Po wejściu wojsk sowieckich na wschodnie tereny II RP 19-letni wówczas Stanisław, próbował wraz ze starszym bratem Józefem przedostać się do Francji, gdzie polski rząd na uchodźstwie organizował siły zbrojne, ale zostali schwytani na granicy i trafili do Archangielska, gdzie pracowali jako robotnicy przymusowi.
Po niemieckiej inwazji na Związek Sowiecki i amnestii dla polskich jeńców Stanisław i Józef Żurakowscy, a także ich młodszy brat Antoni trafili do Iraku, do formowanego tam 16. Lwowskiego Batalionu Strzelców, który później stał się częścią dowodzonego przez generała Władysława Andersa 2. Korpusu Polskiego. W styczniu 1944 r. 2. Korpus Polski został przerzucony na południe Włoch, aby wspomóc brytyjską 8. Armię.
Po latach Stanisław Żurakowski wspominał, że w czasie ataku na Monte Cassino był przerażony celnością prowadzonego z góry niemieckiego ostrzału, jednak ostatecznie Polakom, kosztem dużych strat, udało się zdobyć wzgórze. Jednym z zabitych był jego starszy brat Józef. Z kolei Antoni zginął kilka tygodni później podczas przełamywania niemieckiej linii obrony na Padzie.
Wojnę Stanisław Żurakowski zakończył w stopniu podporucznika. Po nastaniu pokoju nie zdecydował się na powrót do oddanej pod sowiecką kontrolę Polski, lecz wraz matką i siostrami pozostali na emigracji. Do Polski wrócił tylko inny jego brat, Ludwik, który w 1939 r. został pojmany przez Niemców.
Stanisław Żurakowski przybył do Wielkiej Brytanii w 1947 r., początkowo pracował w kopalni węgla w hrabstwie Somerset, później w brytyjskich kolejach. Jak pisze "The Times", uwielbiał brytyjski styl życia i brytyjskie poczucie humoru, miał wielki szacunek dla rodziny królewskiej, a w wraz z żoną Doreen, którą poślubił w 1949 r., zwiedzili na motocyklu cały kraj, ale nie mieli dzieci. Po wojnie wracał do Włoch, by odwiedzić groby swoich braci oraz zobaczyć wioski, w wyzwalaniu których uczestniczył. Dużo czasu poświęcał też Instytutowi Polskiemu i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie.
Z okazji setnych urodzin został awansowany przez prezydenta RP Andrzeja Dudę na stopnień podpułkownika. Zmarł 27 lipca, trzy dni po swoich 103. urodzinach.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ tebe/