250 lat temu, 14 października 1773 r., Sejm powołał Komisję Edukacji Narodowej. „Polacy, którzy w tylu innych względach innym narodowym dali się wyścignąć, w urządzeniu jednak edukacji jednym podskokiem nagłym wszystkie wyprzedzili” – pisał jeden ze świadków epoki.
Sytuacja Rzeczypospolitej na początku lat siedemdziesiątych XVIII wieku była rozpaczliwa. Po stłumieniu konfederacji barskiej Rosja przystąpiła do realizacji planu rozbioru ziem swojego sąsiada. Do ich zamiarów dołączyły Prusy i Austria. Mocarstwa postanowiły wymusić zatwierdzenie rozbioru przez posłów. Aby zabezpieczyć się przed ewentualnym oporem lub zerwaniem sejmu, grupa przekupionych posłów, wspierana przez korpus armii rosyjskiej, zawiązała konfederację. Niewielki opór stłumiły groźby wobec posłów, „ostrzeżenia” przed rozszerzeniem, spaleniem Warszawy i aresztowanie senatorów. W obliczu bezprecedensowej przemocy i ingerencji w sprawy wewnętrzne Rzeczypospolitej 30 września zatwierdzono traktat rozbiorowy. Może zaskakiwać, że w takiej atmosferze pojawiła się idea odbudowy życia intelektualnego w Rzeczypospolitej.
Na konieczność powołania Komisji Edukacji Narodowej wpłynęły także okoliczności zewnętrzne. 21 lipca 1773 r. papież Klemens XIV podjął decyzję o likwidacji zakonu jezuitów, który prowadził aż sześćdziesiąt sześć z osiemdziesięciu pięciu działających w ówczesnej Polsce szkół niższego i średniego szczebla. Krajowi groziła więc całkowita zapaść szkolnictwa. Nawet zakładając, że pozostałe szkoły – głównie pijarskie – po reformach Stanisława Konarskiego stały na bardzo wysokim poziomie, było ich po prostu za mało i obejmowały przede wszystkim największe ośrodki miejskie. Ambicje króla i innych marzących o reformach były znacznie dalej idące. Kierując się ideami oświecenia, dążyli do stworzenia systemu edukacji obejmującego wszystkie warstwy społeczne, co, jak udowodniły szkoły pijarskie, sprawdzało się w praktyce. Na łamach „Monitora” już w 1765 r. szkoły zakonne były chwalone za swoją działalność, która zrzucała „jarzmo gnuśnej nieświadomości”
14 października 1773 r., podczas obrad Sejmu, przyjęto opracowany przez Hugona Kołłątaja wstępny projekt „Komissyi nad edukacją młodzi szlacheckiej dozór mającej”, choć nie było to określenie precyzyjne, gdyż zakładał on również dostęp do edukacji dla zdolnych przedstawicieli pozostałych stanów.
W skład Komisji król powołał: Ignacego Massalskiego – biskupa wileńskiego, Michała Poniatowskiego – biskupa płockiego, Augusta Sułkowskiego – wojewodę gnieźnieńskiego, Joachima Chreptowicza – podkanclerzego litewskiego, Ignacego Potockiego – pisarza litewskiego, Adama Czartoryskiego – generała ziemi podolskiej, Andrzeja Zamoyskiego – byłego Kanclerza Wielkiego Koronnego i wojewodę inowrocławskiego, oraz Antoniego Ponińskiego – starostę kopanickiego.
Misja zreformowania systemu edukacji łączyła zwaśnione stronnictwa polityczne. „Wieleż poróżnienia w rządzie i familiach dało się widzieć, a w Komisji Edukacji zawsze spokojna panuje jedność. Gdybyśmy w jakiejś innej magistraturze dostrzec mogli tyle partii, a raczej pierwszych partii szefów, jaka by tam była niezgoda, jaka nieufność? Lecz dzieło tak święte, równe zawsze wmawia we wszystkich poszanowanie. Wszyscy chcą czynić dobrze, a jeden drugiemu bez zazdrości daje się wyprzedzać” – pisał Kołłątaj w liście do Stanisława Małachowskiego.
Komisja szybko sformułowała swój podstawowy cel. Zamierzano tak zreformować nauczanie, „aby młódź nabyła na wiek dalszy potrzebne światła, które by ją kierowały w życiu prywatnym i w życiu publicznym do zupełnego wykonania, co powinien człowiek, chrześcijanin i obywatel, aby i sobie u drugim stał się pożytecznym”. Przepisy Komisji Edukacji Narodowej obejmowały również kształcenie kobiet.
Szczególnie wiele zmian dotyczyło nauczania przedmiotów ścisłych. Jak pisał historyk pedagogiki Stanisław Tync, autor „Nauki moralnej w szkołach Komisji Edukacji Narodowej”, twórcy reformy edukacji uprzywilejowali „nauki ścisłe: fizykę, chemię, historię naturalną i uczyniła je naukami stosowanymi – w rolnictwie, ogrodnictwie, kopalnictwie, rękodziele”. Nauczyciel zobowiązany był przedstawić konkretne przykłady możliwości wykorzystania danego tematu w praktyce i dopiero później przejść do jego wyłożenia. Po zakończeniu nauki absolwenci mieli być przede wszystkim użyteczni dla państwa.
Pijar Wojciech Szweykowski pisał z kolei: „Ze zdumieniem usłyszeli uczeni Europy, iż Polacy, którzy w tylu innych względach innym narodowym dali się wyścignąć, w urządzeniu jednak edukacji jednym podskokiem nagłym wszystkie wyprzedzili. Oni pierwsi w Europie otworzywszy osobną magistraturę szkolną, założyli szkoły narodowe”.
Reforma nie byłaby możliwa bez łatwego dostępu uczniów do podręczników. W 1775 r. powołano Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych, którego zadaniem było „układanie, egzaminowanie i wydawanie dla szkół ksiąg elementarnych i ksiąg klasycznych”. Przez cały okres istnienia Towarzystwo zleciło napisanie około trzydziestu podręczników. Niemal w każdym przypadku były one tak nowoczesne, że używano ich jeszcze na początku XX wieku. Tak było m.in. z podręcznikiem Jędrzeja Śniadeckiego do chemii, braci Wincentego i Józefa Kajetana Skrzetuskich do historii, a także Onufrego Kopczyńskiego do gramatyki. Szczególnie ważny był ten ostatni, bo właśnie dzięki Komisji Edukacji Narodowej zaczęto w szkołach uczyć po raz pierwszy języka polskiego, a tym samym unifikowano język, którym mówiono na ogromnym obszarze Rzeczypospolitej. Nakład podręczników KEN sięgnął ok. 250 tys. egzemplarzy.
Rzeczpospolita w początkach panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego miała fatalną opinię wśród elit Europy. Krytykowano i wyśmiewano anarchię oraz niski poziom życia intelektualnego. Eksperyment, jakim było powołanie instytucji nadzorującej całość systemu edukacji, był więc śledzony z ogromnym zainteresowaniem. Autor podręcznika logiki, francuski filozof Étienne Bonnot de Condillac, zrezygnował z honorarium autorskiego, pisząc: „Co do nagrody, jużem ją odebrał: jest nią dla mnie wezwanie prześwietnej Komisji”.
Pijar Wojciech Szweykowski pisał z kolei: „Ze zdumieniem usłyszeli uczeni Europy, iż Polacy, którzy w tylu innych względach innym narodowym dali się wyścignąć, w urządzeniu jednak edukacji jednym podskokiem nagłym wszystkie wyprzedzili. Oni pierwsi w Europie otworzywszy osobną magistraturę szkolną, założyli szkoły narodowe”.
Z doświadczeń KEN korzystała Rosja. Car Aleksander I korzystał z pomocy Adama Czartoryskiego, Ignacego Potockiego i Hieronima Stroynowskiego – co zdecydowało, że pod wieloma względami jego reforma powielała pomysły KEN. Także polscy uczeni stanowili trzon założonego wówczas uniwersytetu w Kijowie.
Również urzędnicy pruscy byli zaskoczeni jakością działania KEN. „Miejskie i wiejskie szkoły miały za cel oświecenie ludu, wykładano mu jego powinności, zatrudnienia i zabawy życia, niższych stanów uczono pisania i czytania, praktycznych wiadomości, dietetyki, krajowego gospodarstwa, sposobów leczenia bydła, dawano wyobrażenie miejskiego przemysłu, usiłowano na koniec hartować ciało, do pracowitości przyzwyczajać” – pisał referent do spraw szkolnych południowych Prus, Wilhelm Anton von Klewitz.
Komisja Edukacji Narodowej działała do ostatecznego upadku Rzeczypospolitej, nawet po obaleniu reformatorskiego działa Sejmu Wielkiego na sejmie grodzieńskim w 1793 r. Jak zauważa prof. Maciej Janowski w „Dziejach inteligencji polskiej”, reformy edukacji z czasów stanisławowskich „zaczęły przekształcać społeczeństwo”. Nauczyciele zreformowanych szkół tworzyli zaczątek nowej warstwy społecznej – inteligencji. Jej przedstawiciele odegrali kluczową rolę w dziejach Polski pod zaborami. Janowski zadaje również pytanie: co działo się z absolwentami tych szkół, gdy wracali do majątków swoich rodzin. „Czy to nie oni stanowili większość przedstawicieli ziemiańskiej szlachty, których w tak dużej liczbie odnajdujemy na listach prenumeratorów przeróżnych książek i czasopism w pierwszych dekadach XIX wieku?” – pisze Janowski.
Duch reform Komisji Edukacji Narodowej przejawiał się nie tylko w dworach i dworkach szlacheckich wypełnianych księgozbiorami, ale też w tworzeniu obywatelskich instytucji naukowych, niezależnych od państw zaborczych. Już w 1800 r. w kontrolowanej przez Prusaków Warszawie powołano Towarzystwo Warszawskie Przyjaciół Nauk. „Utrata autokracji, albo samowładztwa [władz państwa i niepodległości – przyp. PAP] nie jest przeszkodą do utrzymania i rozkrzewienia nauk narodu” – mówił otwierając pierwsze posiedzenie TWPN, bp Jan Chrzciciel Albertrandi.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp/