„Ambasador czeskiej kultury” w Polsce – tak o bohemiście, tłumaczu i dyplomacie Andrzeju Jagodzińskim napisała w poniedziałek gazeta „Lidove Noviny” w związku z 70. rocznicą jego urodzin. Podkreślono jego krytyczny dystans w zainteresowaniu Czechami.
„Gdyby istniał czeski odpowiednik słynnej już polskiej szkoły reportażu, czyli gdybyśmy choć trochę interesowali się tym, co dzieje się poza naszymi granicami, bez wątpienia znalazłby się rozdział, a może nawet cała książka o polskim bohemiście Andrzeju Jagodzińskim” – napisał w „Lidovych Novinach” wydawca, scenarzysta, dziennikarz i animator kultury z Brna, Petr Minarzik.
Przypomniał, że Jagodziński od połowy lat 70. działał w przestrzeni kultury czeskiej i polskiej. Współpracował z polskimi i czeskimi wydawnictwami emigracyjnymi i dysydenckimi i tłumaczył, udostępniając polskim czytelnikom teksty Szkvoreckiego, Havla, Kundery, Hrabala i Kohouta.
Pisał też obszernie o Czechach. Pod koniec lat 80. pisał również dla „Gazety Wyborczej”. Minarzik zauważył, że wprawdzie Jagodzińskiemu nie udało się dojechać do Pragi na początek „aksamitnej rewolucji”, to poza tym był obecny przy prawie wszystkich ważnych wydarzeniach w Czechach i na Słowacji przed i po rewolucji.
Jagodziński pełnił wiele funkcji dyplomatycznych, był pierwszym dyrektorem Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego i dyrektorem Instytutu Polskiego, najpierw w Pradze, a następnie w Bratysławie.
„To może dziwić, ale na świecie jest wielu Polaków, którzy lubią Czechy i czeską kulturę - nikt nie wie dlaczego, ale to prawda” - napisał Minarzik i dodał, że Jagodziński nie jest tylko jej fanem i promotorem, ale także animatorem. „Tylko dzięki takim przyjaciołom jak Andrzej Jagodziński my, Czesi, nie jesteśmy tu w Czechach tacy osamotnieni” - podsumował Petr Minarzik.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
pat/