Odsłonięciem pamiątkowej tablicy uczczono w niedzielę 70. rocznicę buntu mieszkańców wsi Olendy (Podlaskie) przeciwko przymusowej kolektywizacji ziemi. Jak podkreślają historycy, był to jeden z największych w kraju protestów; ważną rolę odegrały w nim kobiety.
Uroczystości zorganizowały władze gminy Rudka, białostocki oddział IPN, miejscowa parafia i koło gospodyń wiejskich. Wzięli w nich udział przedstawiciele władz samorządowych, IPN, parlamentarzyści i mieszkańcy wsi.
Obchody rocznicy rozpoczęły się mszą, a następnie przed upamiętniającym bunt mieszkańców z 1954 roku krzyżem, złożono kwiaty i zapalono znicze. W pobliżu odsłonięto pamiątkową tablicę, która przypomina historię tamtych wydarzeń.
Protest miał miejsce 3 kwietnia 1954 roku; mieszkańcy wsi - jak można przeczytać na tablicy - "czynnie wystąpili przeciw władzy komunistycznej w obronie swojej ziemi". Nie zgadzali się na oddanie swojej ziemi do spółdzielni produkcyjnej "Iskra". "Podczas buntu główną rolę odegrały kobiety, które wykazały największą ofiarność i determinację w obronie swojej ziemi" - podkreślono w tekście.
Protest miał miejsce 3 kwietnia 1954 roku; mieszkańcy wsi - jak można przeczytać na tablicy - "czynnie wystąpili przeciw władzy komunistycznej w obronie swojej ziemi". Nie zgadzali się na oddanie swojej ziemi do spółdzielni produkcyjnej "Iskra". "Podczas buntu główną rolę odegrały kobiety, które wykazały największą ofiarność i determinację w obronie swojej ziemi" - podkreślono w tekście. W wyniku tych wydarzeń, osiem osób: sześć kobiet i dwóch mężczyzn zostało aresztowanych. Następnie sąd skazał wszystkie te osoby na karę bezwzględnego więzienia lub karę więzienia w zawieszeniu.
List do uczestników uroczystości skierowała pierwsza dama Agata Kornhauser–Duda. Podkreśliła w nim, że niedzielne obchody upamiętniają "dzielne kobiety, które w kwietniu 1954 roku odegrały wiodącą rolę w buncie przeciwko kolektywizacji we wsi Olendy, buncie, który został nazwany babskim buntem". "Zapłaciły za to wysoką cenę, były represjonowane i aresztowane. Ich aktywna postawa wynikała przede wszystkim z cech charakteryzujących kobiecą naturę: odwagi w bronieniu swojego najbliższego otoczenia, troski o byt i poświecenia, by chronić godne życie. Należy im się za to wieczna pamięć i hołd" - zaznaczyła Kornhauser-Duda.
"Bunt w Olendach był jednym z największych w kraju przejawów oporu przeciw kolektywizacji wsi. I to, co jest bardzo charakterystyczne, to wiodąca rola kobiet w tym buncie, ponieważ najwięcej osób, które protestowały na olendzkich polach, to były właśnie tutejsze kobiet" - powiedział dziennikarzom historyk dr Marcin Markiewicz z IPN. Podkreślił, że bardzo charakterystyczne dla tego buntu było też to, iż władze stalinowskie, które - jak mówił - nie stosowały represji wobec kobiet, tu zdecydowały się na bardzo surowe, skazując te kobiety w procesie.
Markiewicz przypomniał, że spółdzielnia produkcyjna powstała w Olendach w marcu 1954 roku i - jak zaznaczył - cały konflikt polegał na tym, że większa część mieszkańców nie chciała oddać swojej wsi do tej spółdzielni, nie godziła się na zamianę gruntów. "Na tym tle powstał konflikt z władzą i częścią lokalnych mieszkańców" - mówił. Dodał, że ostatecznie, po proteście, spółdzielnia działała nadal i podobnie jak w pozostałej części kraju, rozwiązano ją pod koniec 1956 roku. Jak oceniają historycy, funkcjonowała ona bardzo źle, z dokumentów wynika, że była jedną z najgorszych w powiecie.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ mow/