Biblioteka Polska w Paryżu została stworzona dla kultury polskiej, dla nauki polskiej, dla Polski suwerennej i niezależnej. Komuniści chcieli nam ją odebrać, ale zawsze byliśmy ostoją niezależności - powiedział PAP Kazimierz Piotr Zaleski, prezes Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego, dyrektor Biblioteki Polskiej w Paryżu.
PAP: "O, tutaj jest ta historyczna biblioteka" – usłyszałam przed chwilą, wchodząc do budynku.
Prof. Kazimierz Piotr Zaleski: Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy nadal wiedzą, co to za miejsce, i interesują się nim: Francuzi, Polacy, Francuzi polskiego pochodzenia i polsko-francuskiego.
PAP: W tym roku mija 185 lat od powstania Biblioteki Polskiej w Paryżu. Czy to jest placówka, która otwiera się na przyszłość, czy raczej żyje historią?
K.P.Z.: Na pewno żyje historią, ale otwiera się też na przyszłość. Mamy program kulturalny i naukowy, w którym staramy się pokazać rozmaite aspekty kultury polskiej, teraźniejszej, przeszłej. Dzięki temu to miejsce jest energiczne i dynamiczne. Odbywa się tutaj 70 wydarzeń kulturalnych na rok. To są seminaria, konferencje, wystawy, wernisaże, koncerty, pokazy filmów, czasami spektakle teatralne. I to jest naturalnie historia, przyszłość, ale też teraźniejszość.
Musimy pamiętać, żeby zbiory zachować w dobrym stanie, zabezpieczyć przed kradzieżą, a zarazem trzeba je ciągle pokazywać.
Przychodzą do nas młodzi, którzy chcą zobaczyć historię - na przykład Salon Chopina. To jest jedyny taki salon we Francji. Jakiś czas temu wypożyczyliśmy nawet eksponaty z tego salonu do Japonii. Przez parę miesięcy obejrzało je 40 tysięcy ludzi! Jak widać, są rzeczy, które interesują nie tylko Francuzów, ale cały świat.
Mamy też Salon Mickiewicza, który został założony około 1903 roku przez jego syna Władysława. I jest to miejsce najbogatsze w drobne pamiątki po poecie, mieliśmy nawet jego meble. Podobnie jak mieliśmy wiele przedmiotów po pani Marii Curie, która była wiceprzewodniczącą lokalnego komitetu, ale oddaliśmy je w depozyt do Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. U nas ludzie tych rekwizytów po prostu używali, więc woleliśmy je oddać. Mamy też Muzeum Biegasa (Bolesław Biegas, właściwie Bolesław Biegalski, urodzony 29 marca 1877 r. w Koziczynie koło Ciechanowa, uznany na świecie polski rzeźbiarz, malarz i dramatopisarz. Uważany jest za czołowego przedstawiciela kierunku symboliczno-secesyjnego - PAP).
PAP: W Warszawie jest galeria Bolesława Biegasa.
K.P.Z.: A w niej nasze gipsy. Prawa robienia kopii tych rzeźb sprzedaliśmy. Druga połowa XIX wieku to były trudne czasy dla naszych poprzedników - dlatego oni sprzedali te pamiątki, a także możliwość robienia kopii. I teraz w Warszawie jest galeria, ale nam Biegas zapisał swoje atelier. Mamy tu więc jego salon i nawet specjalny komitet, który zajmuje się jego spuścizną.
PAP: Powiedział pan o licznych wydarzeniach, które się tu odbywają. Kto wychodzi z ich inicjatywą? Czy artyści z Polski zgłaszają się do pana z propozycjami?
K.P.Z.: To bardziej skomplikowane. Na ogół, jeżeli chodzi o wystawy, dajemy pierwszeństwo artystom z Polski, którzy żyją we Francji. Zależy nam, żeby ludzie zobaczyli rzeczy, które nie były powszechnie pokazywane. Prezentujemy też artystów, którzy już nie żyją. Uczestniczą w tym ich spadkobiercy, którzy współpracują z nami przy organizowaniu tych wystaw.
Mamy dwie sale na parterze, jedną na pierwszym piętrze. Ta na piętrze jest największa, teraz odbywa się tam wystawa o Koperniku. Można na niej zobaczyć trzy pierwsze wydania jego dzieł, listy - to bardzo ciekawa ekspozycja.
Pomysłodawcami tych wystaw są głównie członkowie naszego towarzystwa, osoby, które tutaj pracują. Ale inicjatywa może też pochodzić od kogoś innego.
Z kolei jeśli chodzi o salę na parterze, każdy może zaproponować tam wystawę. Mieliśmy tu np. wystawę Piotra Uklańskiego. I była to wystawa o Chopinie jako dandysie, która korespondowała z naszym Salonem Chopina. Była bardzo ciekawa i się podobała.
PAP: A inne rodzaje działalności Biblioteki Polskiej?
K.P.Z.: Organizujemy np. konferencje. Mamy zaprzyjaźnione stowarzyszenia, dla których staramy się być dobrym gospodarzem. Wśród nich stowarzyszenie architektów, inżynierów i techników polskiego pochodzenia. Jest też stowarzyszenie, które zajmuje się grobami i pamiątkami polskimi, czy stowarzyszenie korczakowskie.
PAP: Jakie są najcenniejsze elementy zbiorów Biblioteki Polskiej w Paryżu.
K.P.Z.: To zależy, czy najcenniejszych od strony finansów, czy z punktu widzenia sentymentalnego.
PAP: Spróbujmy od tej sentymentalnej strony.
K.P.Z.: Niektóre rzeczy są trudne do oszacowania pod względem ceny. Podam dwa przykłady, które wydają mi się bardzo ważne dla Polski, niestety, mniej ważne dla Francji, dlatego trudno zdobyć pomoc rządu francuskiego. Jeden z nich to oryginał decyzji polskiego Sejmu i Senatu o detronizacji cara jako króla Polski. Była ona przechowywana w rozmaitych miejscach, między innymi w Heidelbergu, ale teraz jest u nas. To jest dokument pokazujący, że Polska, mimo iż nie istniała na mapie, nie poddała się. Taki dokument nie ma ceny.
Drugi dokument, wydaje mi się też bardzo ważny, to decyzja Sejmu polskiego o nadaniu polskiej fladze barw biało-czerwonych. To są rzeczy sentymentalne.
A jeżeli chodzi o cenne rzeczy finansowe, to wymieniłbym trzy pierwsze wydania Kopernika, które mamy.
PAP: One są eksponowane na trwającej obecnie wystawie?
K.P.Z.: Nie są. Nie powinniśmy ich pokazywać, bo są zbyt cenne. Mieliśmy przykre zdarzenie, gdy zaginął oryginał dokumentu - sprawozdanie z soboru, gdzie skazany był Jan Hus, z XV wieku. Ktoś przyszedł, wyciął to i ukradł. Musimy więc pamiętać, żeby zbiory zachować w dobrym stanie, zabezpieczyć przed kradzieżą, a zarazem trzeba je ciągle pokazywać. Jak się później dowiedziałem, ten sam dokument ukradziono z Biblioteki Jagiellońskiej, więc ktoś musiał tę kradzież zamówić.
Ale za moich czasów nie było żadnych kradzieży.
PAP: Z czego pan jest dumny jako prezes tej placówki, panie profesorze?
K.P.Z.: Z tego, że Polskie Towarzystwo Historyczno-Literackie zajęło się tą biblioteką. Że jest to ta sama biblioteka co w XIX wieku, w czasach tych, którzy ją założyli. Ponad wiek - to coś znaczy. Została stworzona dla kultury polskiej, dla nauki polskiej, ale dla Polski suwerennej, niezależnej. Za czasów komunistycznych mieliśmy problemy, komuniści chcieli nam ją odebrać, były procesy. Ale pozostaliśmy niezależni, no i przyjmowaliśmy ludzi bezkompromisowych. Zawsze byliśmy ostoją niezależności. Odkąd Polska stała się demokratyczna w 1991 r., mamy lepsze stosunki z polskim rządem.
Mój ojciec zajmował się biblioteką od 1946 r., a ja zacząłem się nią zajmować od 1994, jak już byłem emeryturze; jestem jej dyrektorem, prezesem od 2003 r. Jestem dumny, że wiele zbiorów uratowaliśmy. Np. archiwa Mickiewicza były zagrzybione - myśmy to wszystko odkazili. Jestem dumny, bo udało się znaleźć pieniądze, zmobilizować ludzi, co nie było łatwe. Znaleźliśmy też dobrych architektów, przeprowadziliśmy prace remontowe między 2001 a 2004 rokiem.
Mamy coś, co funkcjonuje, i według mnie jest najbardziej prestiżowym miejscem Polski w Paryżu.
PAP: Czy zechciałby pan powiedzieć coś do Polaków, którzy wybierają się do Paryża, i jak by pan ich zachęcił do odwiedzenia tego miejsca?
K.P.Z.: To piękne miejsce, są tu wyjątkowe rzeczy, Salon Chopina jest wyjątkowy. Warto tu spędzić parę godzin. Wydaje mi się, że to jest użyteczne, potrzebne, wzbogacające, kulturowe, nie bardzo męczące miejsce.
Kazimierz Piotr Zaleski (C. Pierre Zaleski; ur. 2 marca 1928 w Paryżu) – polski fizyk mieszkający we Francji, specjalista od spraw energii jądrowej, profesor uniwersytetów we Francji i USA. Obecnie jest prezesem Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego we Francji, które zarządza Biblioteką Polską w Paryżu. (PAP)
Rozmawiała: Dorota Kieras (PAP)
dki/ miś/ mhr/