18 czerwca 1815 roku armia dowodzona przez Napoleona Bonaparte została pod Waterloo pokonana przez wojska angielskie i pruskie. W rezultacie tej bitwy cesarz Francuzów stracił tron i był do końca życia więziony na wyspie św. Heleny. Wciąż jednak fascynuje - nie tylko historyków.
Stoczona niedaleko Brukseli bitwa pod Waterloo zakończyła prawie dwudziestoletnią epokę napoleońską - tak historycy określili czas, w którym Napoleon Bonaparte początkowo jako generał Republiki Francuskiej, a potem I Konsul i w końcu cesarz toczył wojny z kolejnymi koalicjami i wpływał na losy prawie całej Europy: jako wojskowy, ale też prawodawca.
Urodzony w 1869 roku na przyłączonej zaledwie rok wcześniej do Francji Korsyce swoją karierę zawdzięczał - tak twierdzą wielbiciele Napoleona - wyłącznie sobie: swojemu talentowi, pracowitości i odwadze. Sceptycy i przeciwnicy uważają, że wpływ na tę karierę miał również przypadek: gdyby nie chaos w ogarniętej rewolucją Francji, protekcja ze strony Józefiny (jego pierwszej żony) i łut szczęścia (przydał mu się w czasie wielkiego terroru) Napoleon być może nigdy by nie odegrał znaczącej roli w historii.
Toczył zwycięskie wojny, ale niektórzy historycy zwracają uwagę na to, że zwycięstwa te były często kupione olbrzymi stratami. Największe poniósł w trakcie wyprawy na Rosję w 1812 roku. W rezultacie zabrakło mu rezerw do odparcia wrogiej koalicji (już szóstej od czasów rewolucji) i w kwietniu 1814 roku został zmuszony do abdykacji.
Prawie cały następny rok spędził na Elbie - wysepce na Morzu Śródziemnym, ale nie pogodził się z utratą władzy. 1 marca 1815 roku na czele liczącego kilkaset żołnierzy oddziału rozpoczął marsz na Paryż i triumfalnie wkroczył tam po niespełna trzech tygodniach. Osadzony na tronie przez europejskie mocarstwa król Ludwik XVIII na tronie musiał uciekać ze stolicy. Okazało się jednak, że mocarstwa europejskie uznały powrót Napoleona za zagrożenie dla zaprowadzanych właśnie na kongresie w Wiedniu nowych porządków. Przeciwko Napoleonowi stanęła nie tylko zrzeszająca czołowe mocarstwa europejskie koalicja, ale też część dawnych podwładnych cesarza.
Napoleon zamierzał rozbić wrogie wojska zanim uda im się połączyć. Planu tego nie udało mu się jednak wykonać - częściowo z powodu jego własnych błędów, a w większym stopniu z winy generałów i marszałków. Z tych, którzy pozostali mu wierni żaden nie mógł się w tamtym momencie równać z nim talentem strategicznym. Decydujące znaczenie - jak się okazało - miał manewr dowódcy wojsk pruskich - marszałka Gebharda von Blüchera. Udało mu się zmylić Emmanuela de Grouchy`ego (mianowanego dopiero co przez Napoleona marszałkiem Francji) i po południu 18 czerwca nadciągnął pod Waterloo, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść armii dowodzonej przez księcia Arthura Wellingtona.
Bitwa rozpoczęła się przed południem – przez siedem godzin obie walczące armie, próbując przełamać szyki przeciwnika, ponosiły bardzo ciężkie straty – po stronie angielskiej sięgały w niektórych oddziałach 50-70 proc. stanu sprzed bitwy. „Niech nadejdzie Blücher lub niech nadejdzie noc” – miał powiedzieć niespokojny o wynik bitwy książę Wellington.
Szybciej nadszedł feldmarszałek Blücher, który sprytnym manewrem zmylił francuski korpus marszałka Grouchy`ego – pierwsze pruskie oddziały dotarły pod Waterloo po godzinie 18, zaś przed godziną 20 Wellington miał już do swojej dyspozycji ponad połowę pruskiej armii. Pokrzepione nadejściem odsieczy oddziały brytyjskie zdołały zatrzymać i odeprzeć ostatni atak Francuzów: Napoleon rzucił do boju swoją Gwardię – zaprawione w wielu wojnach, elitarne oddziały, które wielokrotnie decydowały o zwycięstwach Francuzów.
Tym razem Gwardia zawiodła – powstrzymana ogniem artyleryjskim i rozpaczliwym atakiem brytyjskiej piechoty, zatrzymała się, a następnie zaczęła cofać. Wywołało to panikę w szeregach francuskich, co natychmiast wykorzystali Prusacy, uderzając na prawe skrzydło Napoleona. Po godzinie 21 armia Napoleona została pokonana, wiele jednostek rzuciło się do panicznej ucieczki. Jedynie Gwardia cofała się w szyku bojowym, ale i jej oddziały zostały wkrótce rozbite. To właśnie wtedy dowodzący jednym z gwardyjskich batalionów generał Cambronne miał odrzucić propozycję poddania się słowami „Gwardia umiera, ale się nie poddaje” (choć istnieją relacje sugerujące, iż odpowiedź generała była o wiele krótsza i o wiele bardziej dosadna).
Historycy, a przede wszystkim wielbiciele Napoleona, zastanawiają się, czy losy Europy mogły się inaczej potoczyć, gdyby Napoleonowi udało się pokonać dowodzoną przez księcia Wellingtona armię angielską jeszcze przed przybyciem Blüchera.
Ci pierwsi, zwłaszcza historycy anglosascy (np. Andrew Roberts i Paul Johnson) uważają, że wygrana Napoleona jedynie by odwlekła jego ostateczną klęskę. Francja nie miała w tym momencie już rezerw - finansowych, a przede wszystkim ludzkich, a znaczna część mieszkańców była zmęczona wieloletnimi wojnami.
Napoleon pomimo klęski od ponad dwustu lat nie przestaje fascynować.
„100 dni” Napoleona Bonaparte dobiegło końca – Francja podpisała kapitulację, do Paryża powrócił Ludwik XVIII, a były już cesarz Francuzów zesłany został na położoną na południowym Atlantyku Wyspę świętej Heleny, gdzie zmarł 5 maja 1821 roku.
Bitwa pod Waterloo była nie tylko ostatnim epizodem Napoleona I Bonaparte, ale także symbolicznym końcem epoki zapoczątkowanej przez Wielką Rewolucję Francuską. Postanowienia Kongresu Wiedeńskiego przywracały w Europie porządek sprzed 1789 roku – na tron wracały dawne dynastie, zaś sojusz wielkich mocarstw: Rosji, Austrii i Prus stać miał na straży ich prawa do tronu i tłumić wszelkie ruchy rewolucyjne w Europie. Rozpoczynała się epoka Świętego Przymierza.
W 1826 roku na polu bitwy pod Waterloo stanął pomnik – wieki kopiec, na szczycie którego ustawiono statuę lwa, patrzącego w stronę Francji. Na pamiątkę zwycięskiej dla Anglików bitwy, nazwę Waterloo nadano jednemu z mostów w centrum Londynu, a także położonemu nieopodal międzynarodowemu dworcowi kolejowemu.
(PAP)
Józef Krzyk
jkrz