Muzeum Miasta Gdyni przygotowało wystawę "To nie jest magazyn". Jak mówi PAP kuratorka Katarzyna Gec-Leśniak, zaprezentowanych zostanie ponad 500 przedmiotów, które od dawna lub nawet nigdy nie były pokazywane publiczności.
PAP: Muzea prezentując wystawy czasowe często sięgają do swoich "magazynowych zbiorów". Czym różni się wystawa, która zostanie zaprezentowana w piątek w Muzeum Miasta Gdyni, od innych wystaw czasowych prezentowanych w innych instytucjach?
Katarzyna Gec-Leśniak: Wszystkim! Nie ma takiej samej wystawy na świecie – chyba że jest to wystawa, która krąży po świecie i jest to jej kolejna odsłona – choć i tu jestem przekonana, że ekspozycja różni się od tej pierwotnej. Żeby się przekonać, zapraszam do Muzeum Miasta Gdyni.
Tworząc najnowszą wystawę chcemy zaintrygować, zachwycić i zabawić widza. Podążając za myślą autora trzytomowego dzieła "Muzeum. Historia światowa" - prof. Krzysztofa Pomiana - chcemy olśnić naszych widzów ekspozycją "To nie jest magazyn".
Tworząc najnowszą wystawę chcemy zaintrygować, zachwycić i zabawić widza. Podążając za myślą autora trzytomowego dzieła "Muzeum. Historia światowa" - prof. Krzysztofa Pomiana - chcemy olśnić naszych widzów ekspozycją "To nie jest magazyn".
Stawiamy akcent nie tylko na historię miasta jak przy wystawach fotograficznych, ale także na dizajn dzięki cyklowi "Polskie Projekty Polscy Projektanci", pokazujemy na wystawach grafikę ilustracyjną, czy tworzymy pokonkursowe wystawy miniatury tkackiej "Baltic Mini Textile Gdynia". Pośród tak wielu różnych obszarów tematycznych pokazywanie "magazynowych zbiorów" staje się czymś "ekskluzywnym". Nie jesteśmy typowym historycznym muzeum miasta. Oprócz stałej wystawy "Gdynia - dzieło otwarte", na której zwiedzający mogą dowiedzieć się najwięcej o historii miasta Gdyni, prowadzimy również wiele projektów edukacyjnych związanych z architekturą, historią mówioną.
PAP: Ile przedmiotów jest w magazynach muzeum i ile z nich zostanie zaprezentowanych na przygotowywanej wystawie?
Katarzyna Gec-Leśniak: Na wystawie prezentujemy ponad 500 obiektów, i jest to zaledwie część kolekcji obrazów, tkanin, rzeźb, medali, grafik i matryc. Liczba ponad pół tysiąca obiektów robi jednak wrażenie, kiedy zestawi się ją z metrami kwadratowymi sali wystawienniczej (200 m2). Podanie dokładnej liczby nie jest na ten moment możliwe, ponieważ część prac podczas trwania ekspozycji zostanie wymieniona – dotyczy to głównie prac na podłożu papierowym, czyli grafik, które są wrażliwe na światło.
Zmienna ekspozycja będzie również w części wystawy zatytułowanej "Konserwacja". Po wakacjach będziemy prezentować tu różne obiekty, które przeszły przez ręce konserwatorów.
W Muzeum Miasta Gdyni posiadamy kilka magazynów, w których przechowujemy różnego rodzaju zbiory: fotografii, dokumentów, kultury materialnej i sztuki. O ile najliczniejszą grupą są fotografie (to ponad 40 tysięcy zdjęć oryginalnych, pocztówek oraz negatywów) skupiłam się na prezentacji obiektów sztuki. Jest to naturalny wybór, ponieważ opiekuję się tymi zbiorami i podczas ostatniej inwentaryzacji miałam rzadką okazję przyjrzeć się niemal każdemu obiektowi – a mamy ich ponad 4 tysiące.
Przy wyborze obiektów na wystawę kierowałam się głównie ich różnorodnością, skalą i formą związaną z materiałami na/z jakich powstają – obrazy na płótnach, rzeźby z drewna, grafiki na papierze, matryce na płytach cynkowych, medale odlewane z brązu, tkaniny i miniatury tkackie w technikach gobelinu lub własnych wymyślonych przez artystów. Specjalne miejsce na wystawie zajmuje również dział zatytułowany Kunstkamera, na który składają się obiekty z kultury materialnej. Tak więc nie tylko sztuka, ale i przedmioty codziennego użytku, unikaty, wyroby fabryczne, rzeczy na pozór bezwartościowe, które dla muzeum są bezcenne, ponieważ wiążą się z nimi różne historie, dziś składają się na jedną historię - zarówno miasta jak i samego tworzenia się kolekcji muzealnej.
PAP: Które z prezentowanych przedmiotów są według pani najciekawsze?
Katarzyna Gec-Leśniak: Każda z części wystawy, a jest ich 7, ma muzealia, które zainspirowały mnie do utworzenia całej sekcji. Takim przykładem jest zespół rzeźb "Rybacy kaszubscy", które w magazynie sztuki stały zawsze osobno, w rozproszeniu. Od początku mojej pracy w muzeum zastanawiałam się jak te poszczególne figury wyglądałyby, gdybyśmy zestawili je razem na przeznaczonych do tego ciężkich i wielkich podstawach z trzpieniami. Na podobnej zasadzie wyłoniłam tkaniny, jak gobelin "Panorama Gdyni z Darem Pomorza" składający się z trzech części, bocznych skrzydeł i okazałej środkowej głównej kompozycji. Z kolei pamiątka z dedykacją dla Eugeniusza Kwiatkowskiego w formie oprawionej skóry z dorsza czy ocieplacz do czajnika w formie lalki zainspirowały mnie do utworzenia gdyńskiej kunstkamery.
Wystawa to znakomity moment, by wydobyć na światło dzienne obiekty nieoczywiste, duże, wieloelementowe, które od dawna lub nawet nigdy nie były jeszcze pokazywane w naszym muzeum.
Tym sposobem wychodzimy poza ramy badań, które donoszą, że mniej niż 2 proc. muzealiów jest prezentowanych na wystawach. To zdumiewające, że zwiedzający nie zdają sobie sprawy z tego, że patrzą na reprodukcje lub w ogóle nie zauważają, że na ekspozycji brakuje rzeczywistych przedmiotów a zastąpione są one zdjęciami na tablecie lub wydrukami na planszach – tymczasem oryginały leżą w magazynach. U nas – w Muzeum Miasta Gdyni – takie rozczarowanie zwiedzających nie spotka. Na przygotowanej wystawie pokazujemy prawdziwe dzieła sztuki. Prezentacja prac jest nietypową formą wystawienniczą. Ilość i różnorodność stanowić będzie siłę przekazu tej ekspozycji.(PAP)
Rozmawiał Piotr Mirowicz
Wernisaż wystawy "To nie jest magazyn" odbędzie się w piątek. Wystawa będzie dostępna od soboty do 9 lutego 2025 roku.(PAP)
pm/ dki/