W stulecie urodzin Jana Karskiego, 24 kwietnia, odbyło się w warszawskim kinie „Kultura” spotkanie z prof. Szewachem Weissem, poświęcone legendarnemu emisariuszowi Polskiego Państwa Podziemnego.
Na pytanie prowadzącego spotkanie red. Bogdana Rymanowskiego o jego spotkanie z Karskim, prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce, odpowiedział, że gościł go w Izraelu na początku lat. 90 jako przewodniczący Knesetu.
„To był spokojny, piękny człowiek, wspólny polsko-żydowski bohater, a nie mamy zbyt wielu przykładów takich bohaterów. Karski nie bał się swoich, a jest to najwyższa odwaga. Człowieczeństwo bowiem musi iść przed narodowością i wyznaniem. Najpierw trzeba być człowiekiem - powiedział Szewach Weiss.
Dodał, że Jan Karski i Jan Paweł II są mostami między Polakami i Żydami
Jak stwierdził Szewach Weiss postać Karskiego znana jest w Izraelu, szczególnie wśród inteligencji, polskich Żydów i ich potomków. Na uniwersytecie w Tel Avivie jest pomnik Karskiego, jest on patronem ulic.
Mówiąc o misji Karskiego Szewach Weiss, ocalały z holokaustu, powiedział: „Karski w naszym imieniu przekroczył próg Białego Domu z krzykiem SOS, ratujcie!” Ale prezydent Roosevelt w rozmowie z polskim emisariuszem zbaczał z tematu zagłady Żydów.
Bogdan Rymanowski przypomniał słowa Felixa Frankfurtera, sędziego amerykańskiego Sądu Najwyższego wypowiedziane do Karskiego: nie twierdzę, że pan kłamie, ale ja nie wierzę w to, co pan mówi.
Nawiązując do tych słów Szewach Weiss powiedział, że także ocalonym, mimo że stracili najbliższych także było trudno uwierzyć w ogrom zbrodni i zagłady, w to, że cała Europa stała się jeziorem zakrzepłej żydowskiej krwi.
Odnosząc się do protestów przeciw lokalizacji pomnika Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata w pobliżu Muzeum Żydów Polskich, Szewach Weiss powiedział, że opowiada się właśnie za tą lokalizacją, choć przypomniał, że obok Żegoty”, Karskiego, Bartoszewskiego, Sendlerowej, byli też szmalcownicy i było Jedwabne.
Szewach Weiss stwierdził, że Polaków ratujących Żydów było więcej niż 7,5 tysięcy uhonorowanych przez Yad Vashem medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Znajdowali się wśród nich i tacy, którzy pomagali Żydom, ale jednocześnie byli niemieckimi kolaborantami. Takie osoby nie mogły otrzymać godności Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Jak mówił Szewach Weiss młodzieży przekazuje się pamięć o bestialstwie, o okrucieństwie jakie dotknęło Żydów, lecz w tym koszmarze jest jasny promyk: byli tacy, którzy ratowali Żydów. „Choć powinno ich być więcej – to jednak byli!”
Na początku lat 90. premier Izraela proponował Szewachowi Weissowi objęcie placówki dyplomatycznej w Berlinie lub Moskwie. On jednak – jak powiedział podczas spotkania - wybrał Polskę, „kraj straconego dzieciństwa”.
Gdy jako ambasador Izraela a zarazem przewodniczący rady instytutu Yad Vashem wręczał medale Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata rodzinom nieżyjących już ludzi, którzy nieśli pomoc Żydom, spotkał się z przypadkami, że niektóre z nich nie chciały one upublicznienia tego faktu.
„Historia nie chce być historią. Ona wciąż żyje wśród nas” - powiedział Szewach Weiss.
tst (PAP)