Radni KO apelują, by jedną z ulic nazwać imieniem dziadka prezydenta miasta dopiero po wydaniu opinii przez Instytut Pamięci Narodowej. To próba robienia polityki na grobie zasłużonego człowieka - oświadczył prezydent Kalisza Krystian Kinastowski.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Dobrzec" w sierpniu br. wyszła do samorządu kaliskiego z inicjatywą nazwania jednej z ulic na budowanym osiedlu im. Henryka Kinastowskiego. W tym celu projekt trafił pod obrady radnych, którzy większością głosów pozytywnie zaopiniowali wniosek.
Pomysł ten skrytykował klub radnych Koalicji Obywatelskiej w Kaliszu. Jego przedstawiciele wysłali do IPN w Łodzi wniosek o wydanie opinii dotyczącej zgodności projektu z ustawą o dekomunizacji.
„Czekamy na odpowiedź, a to może potrwać nawet trzy miesiące. Nie zgadzamy się, by taka uchwała została podjęta bez ustalenia konkretów” – powiedziała w piątek na konferencji prasowej przewodnicząca klubu radnych KO Magdalena Sekura-Nowicka.
Zaapelowała do radnych wszystkich klubów, żeby na najbliższej sesji rady wstrzymali się z podjęciem decyzji do czasu rozstrzygnięcia tematu przez IPN.
Radni KO, na dowód swoich wątpliwości, przytoczyli "Słownik Biograficzny Wielkopolski Południowo-Wschodniej Ziemi Kaliskiej", w którym widnieje zapis, że Henryk Kinastowski należał do PZPR.
„Nikt nie kwestionuje dokonań Henryka Kinastowskiego w Kaliszu, jednak w publikacji czytamy o jego członkostwie w PZPR i przewodniczeniu Towarzystwu Pomocy Ochotniczej Rezerwy Milicji. Mamy głęboką wątpliwość, czy w związku z tym, ten patron uzyska akceptację IPN-u w tym zakresie. Pośpiech nie jest wskazany” – powiedział radny Dariusz Grodziński.
Radny Marcin Małecki przypomniał, że kiedy trzy lata temu roku złożył interpelację ws. kaliszanina, bohatera II światowej - Henryka Jedwabia usłyszał, że do nadawania nazwisk ulicom obowiązuje kolejka, niezależnie od zasług.
"Jedwab dwukrotnie, jako Polak, uczestniczył w dwóch natarciach na Monte Casino. Był komandosem jednostek brytyjskich i polskich. Ta osoba czeka na swoją ulicę od 2021. Dlatego ponowiłem swoją prośbę w czerwcu br. Zdziwiłem się, że są proponowane nazwiska poza kolejką" – oświadczył.
PAP zwróciła się z prośbą do prezydenta Krystiana Kinastowskiego o komentarz w sprawie dotyczącej jego dziadka.
Włodarz miasta powiedział, że to nie była inicjatywa ani jego, ani rady miasta, lecz spółdzielni mieszkaniowej.
„Stwierdzili, że skoro na terenie powstającego osiedla, gdzie wcześniej znajdowała się Fabryka domów, której przez ponad 40 lat dyrektorem był Henryk Kinastowski, to byłoby dobrze, żeby jedną z ulic nazwano jego imieniem” – powiedział.
Zdaniem prezydenta Henryk Kinastowski będzie patronował ulicy nie dlatego, że jest jego dziadkiem, lecz dlatego, że odbudowywał Kalisz po wojnie, uczestniczył w budowie prawie wszystkich osiedli mieszkaniowych w mieście.
„Dziadek był osobą bardzo zasłużoną, działał w trudnym okresie, ale zawsze był dobrym człowiekiem, wspominanym do dzisiaj przez kaliszan. Był bohaterem kampanii wrześniowej, za co został odznaczony orderem Virtuti Militari. Całą kampanię wrześniową przeszedł z bagnetem walcząc o Polskę. Później odbudowywał Polskę Ludową i był też członkiem PZPR, ale takie wtedy były czasy. W tym okresie był zakaz werbowania ludzi partii do współpracy, a poza tym, był takim człowiekiem, że z nikim by nie współpracował. W tych czasach, jego postawa, była wzorowa. Temu człowiekowi to się po prostu należy” - powiedział prezydent.
Kinastowski dodał, że jest to „kolejny przykład małostkowości tych ludzi. Dziadek ma być pominięty i niezauważony tylko dlatego, że ja jestem prezydentem. To próba robienia polityki na grobie zasłużonego człowieka” - oświadczył.(PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ godl/