Prof. Wojciech Materski z Instytutu Studiów Politycznych PAN o wtorkowym orędziu prezydenta Rosji Władimira Putina i przyjęciu Krymu w skład Federacji Rosyjskiej:
„Zwracam uwagę na to, co jeszcze wczoraj mówili komentatorzy, że prawdopodobnie powstaje kolejne Naddniestrze, czy nowa Abchazja; że problem będzie się ciągnął jeszcze miesiącami, jeśli nie latami. Tymczasem Putin poszedł bardzo ostro do przodu. Zastosował politykę faktów dokonanych. W tej chwili sytuacja jest wyjątkowo trudna. Te sankcje, które Zachód zaproponował na początek, które w czwartek czy piątek miały być przeniesione na wyższy poziom, straciły rację bytu.
Dokonany proces aneksji uważam za nieodwracalny. Sankcjami go nie zablokowaliśmy i sankcjami go nie cofniemy, aczkolwiek musimy zdecydowanie go potępić. Możemy reagować izolując Rosję polityczne i ekonomicznie. Nie wiem jednak, czy się na to Europa jednogłośnie zdecyduje. Nie wyobrażam sobie, że zgodzi się na to Victor Orban, Włosi, Niemcy czy Francja.
Prof. Materski: Po raz kolejny okazuje się, że w reżimach autorytarnych, a takim przecież faktycznie jest rosyjska „demokracja”, szybkie, brutalne decyzje można podejmować z chwili na chwilę. Zawsze ten czynnik czasu, taktyki, gra na niekorzyść demokracji. Nie wyobrażam sobie odwrotu od tej sytuacji.
Po raz kolejny okazuje się, że w reżimach autorytarnych, a takim przecież faktycznie jest rosyjska „demokracja”, szybkie, brutalne decyzje można podejmować z chwili na chwilę. Zawsze ten czynnik czasu, taktyki, gra na niekorzyść demokracji. Nie wyobrażam sobie odwrotu od tej sytuacji. Od strony formalno-prawnej, w myśl konstytucji rosyjskiej i ustaw, które zostały przyjęte przez samozwańcze władze krymskie, ten proces się skończył.
Unieważnić można go tylko drogą zbrojną. Na to Europa i Stany Zjednoczone nie zdecydują się, co oczywiste. To bardzo trudny moment, tym bardziej, że Putin pokazał scenariusz, który on uznaje, że powinien mieć miejsce: jeśli Zachód zaakceptuje, że Krym został anektowany przez Rosję, wówczas obrona Rosjan na terenie Ukrainy być może nie będzie tak aktywna jak do tej pory. To zabrzmiało wyraźnie.
Najpierw pojawiły się odniesienia historyczne o bolszewikach, którzy nie wiadomo z jakich względów podzielili Ukrainę południowo-wschodnią ziemiami rosyjskimi, +a my zgodnie z naszym ustawodawstwem mamy obowiązek ich bronić i my ich bronić będziemy+. Natomiast później to stanowisko zaczęło słabnąć. W ten sposób pojawił się wyraźny +deal+: +zaprzestaniemy agresywnej polityki na Ukrainie, albo będzie ona w formach mniej agresywnych, ale musicie przyjąć do wiadomości to, co stało się na Krymie; macie przecież na sumieniu Kosowo i nie zapominajcie o nim, bo to sytuacja analogiczna+.
Putinowi posługującemu się casusem Kosowa w prawie międzynarodowym łatwo ripostować pokazując przykład Czeczenii. Ale do takiej wymiany argumentów oczywiście nie dojdzie. Tym bardziej, iż on to zrobił głównie z myślą o rosyjskich, a zapewne także ukraińskich odbiorcach. Putin w oczach społeczeństwa rosyjskiego urasta do roli cara, bohatera narodowego, tego Iwana III, który zbierał ruskie ziemie i pozyskał przez to przydomek Wielki. Jego doradcy dobrze popracowali nad przemówieniem.
Putin brutalnie, ale zarazem zręcznie zamknął furtkę. Dotychczasowe próby Zachodu, żeby nie doszło do tego najgorszego, czyli aneksji Krymu, są już passe. To działania nieaktualne.” (PAP)
mjk/ mok/ gma/