
W latach PRL górnicy i hutnicy ze Śląska mogli liczyć na atrakcyjne nagrody rzeczowe za zaangażowanie w pracy, wśród nich samochody, motocykle, rowery, radioodbiorniki, zegarki, maszyny do szycia. To, co we wschodnich województwach było marzeniem, w wielu śląskich domach było codziennością.
Przez okres PRL górnicy i hutnicy byli uprzywilejowaną grupą zawodową. Założenia państwa robotniczego, jakim stała się Polska po II wojnie światowej, w imię równości nie pozwalały jednak na faworyzowanie żadnej grupy zawodowej przez podnoszenie zarobków ponad przeciętną. Ponieważ potrzebna była skuteczna zachęta dla górników i hutników do intensywnej pracy, władze komunistyczne zdecydowały, że będą nią nagrody rzeczowe. W realiach ciągłego niedoboru wszystkiego zamiast rozdzielać towary proporcjonalnie po całym kraju, kierowano je więc na Śląsk. To, co zostało, było dystrybuowane w innych częściach Polski.
Na prezentowanej fotografii, wykonanej 1 maja 1955 r. przez Kazimierza Sekę, widać motocykle WFM 125 ustawione przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach. Wyeksponowane pojazdy były nagrodami dla przodujących w pracy hutników - z tyłu widać tablicę, na której wyliczono inne nagrody. Listę rozpoczynają samochody osobowe, jako najcenniejsze, dalej widnieją: motocykle, rowery, radioodbiorniki, zegarki, materiał na ubrania, adaptery, maszyny do szycia, pralki elektryczne, buty i aparaty fotograficzne.
Prasa często pisała o nagrodach dla górników i hutników, podkreślając, że wydajna praca jest hojnie nagradzana. W 1953 r., relacjonując imprezy odbywające się z okazji Dnia Górnika, w „Wiadomościach górniczych" (nr 12) można było przeczytać: „Oprócz odznaczeń państwowych i premii górnicy całego przemysłu węglowego otrzymali wspaniały upominek świąteczny w postaci: 100 samochodów marki Ifa, 400 motocykli marki Jawa, 800 motocykli marki SHL oraz 5000 rowerów. Poza tym 7000 górnikom przydzielono kupony ubraniowe z wełny".
W magazynie „Nowiny" (nr 22 z 1957 r.) natomiast napisano: „Do kopalni rybnickich nadszedł pierwszy transport atrakcyjnych towarów sprowadzonych przez państwo z zagranicy za ponadplanową produkcję węgla. Za wygospodarowane dewizy kopalnia »Dębieńsko« zakupiła dla górników dwa samochody produkcji włoskiej Fiat oraz 16 motocykli Jawa 175, zaś kopalnia +Chwałowice+ otrzymała dwie Jawy 250, 32 Jawy 175 oraz 318 zegarków. Czternaście Jaw otrzymała także załoga kopalni »Rymer«, a górnicy kopalni »Marcel« będą mogli nabyć większą ilość rowerów, zegarków, budzików i maszynek do golenia".
Przodownicy pracy, w zależności od swojego zaangażowania, oprócz nagród rzeczowych mieli też możliwość kupienia atrakcyjnych towarów trudno dostępnych w normalnym handlu - w tamtych czasach nawet jeśli detaliczna cena jakiegoś przedmiotu była wysoka, to jego wartość czarnorynkowa rosła dwu- lub trzykrotnie. Np. górnicy i hutnicy ze Śląska mogli w nagrodę za ciężką pracę dostać lub kupić samochód, motocykl czy pralkę i już następnego dnia sprzedać je z dużym zyskiem. Władze były świadome tego procederu, ale nie ingerowały. W latach 50. tygodnik „Motor" opisał kilka przypadków sprzedaży przez górników otrzymanych nagród, ale cenzura szybko zabroniła publikacji takich tekstów.
„Rzuciło mi się w oczy ogłoszenie: »Sprzedam nową Jawę 250. Jerzy Zychoń, Mikołów, Kamienna Szosa 119«. Takie słowa mogły zadziwić. Nowe Jawy otrzymywali za darmo lub na raty przodujący górnicy i najlepsi z najlepszych w innych przedsiębiorstwach. Któż i dlaczego chciałby sprzedać tę cenną nagrodę?" – napisano w tygodniku „Motor" nr 19 z 1952 r. Dalej można było przeczytać: „»Sprzedam nową Jawę« to słowa, które bezustannie pojawiają się na łamach ogłoszeń »Dziennika Zachodniego« i »Trybuny Robotniczej«. Handel nowymi motocyklami stał się na Górnym Śląsku zjawiskiem powszechnym, nad którym nie możemy przejść do porządku dziennego. Nie ulega wątpliwości, że znaczna część nagrodowych Jaw jest sprzedawana od razu".
Pensje górników i hutników przez cały okres PRL były wysokie, ale w ramach ustalonych urzędowo stawek. Trudy pracy, uciążliwości zdrowotne i ciągłe zagrożenie życia nie były jednak adekwatne do wysokości tych zarobków. Do tego władzy zależało na ponadprzeciętnym zaangażowaniu pracowników. Dlatego kuszono ich nagrodami rzeczowymi i korzyściami, jakie można było dzięki nim uzyskać.
Archiwum fotograficzne Polskiej Agencji Prasowej liczy kilkadziesiąt milionów zdjęć i wciąż wzbogaca się o nowe kolekcje. Swymi zasobami sięga lat 20. XX wieku. Stanowi ważną część dziedzictwa narodowego. Zatrzymane w kadrach obrazy rejestrują każdy aspekt życia społecznego, politycznego, gospodarczego, kulturalnego i religijnego na przestrzeni ostatnich 100 lat.
Profesjonalna digitalizacja zasobów fotograficznych PAP umożliwia szeroki do nich dostęp przez stronę PAP (https://fotobaza.pap.pl/). Nad prawidłową identyfikacją oraz szczegółowym opisem zdjęć pracuje zespół specjalistów, przeglądając materiały źródłowe w czytelniach i archiwach. Klienci są na bieżąco informowani o nowych zdjęciach w Bazie Fotograficznej PAP.
Tomasz Szczerbicki (PAP)
szt/ miś/ js/