
Z obecnej perspektywy koronacja Bolesława Chrobrego była momentem przełomowym, ale dla ówczesnych mieszkańców Polski to wydarzenie nie miało dużego znaczenia; większość pewnie nawet zbyt szybko się nie dowiedziała, że jakaś koronacja w ogóle miała miejsce - powiedział PAP historyk dr Michał Bogacki.
Polska Agencja Prasowa: Ile tak naprawdę wiemy o pierwszych królach Polski? O ich koronacjach? O tych wydarzeniach sprzed 1000 lat?
Dr Michał Bogacki, historyk, dyrektor Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie: Można odnieść wrażenie, że w ogóle o początkach państwa polskiego wiemy całkiem sporo. W podręcznikach są daty, są bohaterowie tamtych wydarzeń. Tyle tylko, że to taka wiedza podręcznikowa, która jest jedynie próbą wytłumaczenia w pigułce tego, co wiedzą naukowcy. A co wiedzą naukowcy? Tak naprawdę niewiele.
O pierwszych królach, tak samo jak o pierwszym polskim władcy wiemy na pewno, że byli. To już dużo. Są postaciami historycznymi, a więc potwierdzonymi w kilku niezależnych od siebie źródłach pisanych. Takiego szczęścia nie mają np. przodkowie Mieszka I - Siemomysł, Lestek, Siemowit i oczywiście Piast. Wspomina o nich Gall Anonim piszący swoją kronikę dopiero półtora wieku po Mieszku. Za Gallem piszą o nim późniejsi autorzy, jednak milczą o nich zupełnie źródła pisane z ich czasów. To wcale nie znaczy, że ich nie było, tylko tyle, że brak wiarygodnego potwierdzenia ich istnienia.
O Bolesławie I Chrobrym i Mieszku II, wiemy, że byli skutecznymi wojownikami – ten drugi do czasu. Wiemy, że byli raczej sprawnymi politykami – ten drugi do czasu. Znamy niektóre wydarzenia z ich życia, jednak czy znamy ich dzieje tak naprawdę? Ich biografie to wyniki analiz badaczy na podstawie nielicznych źródeł pisanych.
PAP: Na ile możemy ufać tym źródłom? Na ile są obiektywne i dają nam wiedzę o tym, co działo się tysiąc lat temu?
M.B.: Zaufanie - nawet dziś - do źródeł pisanych (i nie tylko) powinno być ograniczone. Przecież każde źródło wytwarza jakiś autor, który ma w tym jakiś cel, ma swoje emocje, sympatie i antypatie, nawet własne interesy. Człowiek z natury jest subiektywny. Nie inaczej było z autorami źródeł pisanych przed tysiącem lat.
Niemiecki biskup Thietmar, żyjący w czasach Chrobrego i opisujący wojny państwa niemieckiego z nim, nie miał specjalnych powodów do darzenia naszego władcy sympatią. Sam był bowiem Niemcem, członkiem ówczesnej elity reprezentującej interes władcy niemieckiego i Kościoła niemieckiego. Sam jednocześnie uczestniczył w walkach przeciw Chrobremu. Gall Anonim z kolei, pisząc wiek po Chrobrym dostawał za swoją kronikę pieniądze. Dodatkowo pisał na dworze innego władcy piastowskiego – Bolesława III Krzywoustego. Tam był narażony na bieżącą krytykę. A ówczesna krytyka niekoniecznie sprowadzała się do ustnej oceny dzieła. Były to czasy gdy ludzie bywali o wiele bardzie ekspresyjni w wyrażaniu emocji.
Nie oznacza to oczywiście, że wszystkie tamte źródła są bezwartościowe. Wręcz przeciwnie, mają ogromne znaczenie - bo są często jedynymi. Wyobraźmy sobie, że wszystkie zdania jakie napisano o Chrobrym czy Mieszku II w ich czasach lub bezpośrednio po nich, zawrzeć by można na kilku stronach maszynopisu dzisiaj. Czytanie ich wymaga jednak odpowiednich umiejętności. Nie chodzi wyłącznie o znajomość języka. Takie źródła trzeba czytać niedosłownie, brać pod uwagę cały kontekst ich powstania i samą osobę autora. I oczywiście porównywać je ze sobą. Praca historyka to jak praca śledczego; przesłuchuje różnych świadków, którzy często sobie przeczą, zbiera różne inne materialne źródła i je analizuje pod kątem przydatności do sprawy. A czasem i tak kieruje się wyłącznie poszlakami.
PAP: Jaką możemy mieć zatem pewność, że data koronacji Bolesława Chrobrego wskazywana na Wielkanoc 1025 roku, nawet dokładnie na 18 kwietnia, jest datą prawdziwą? A na ile wpływa na nią jakaś symbolika?
M.B.: Jeżeli chodzi o datę roczną, to generalnie historycy zgadzają się i twierdzą, że to był rok 1025, ponieważ wskazuje na to kilka źródeł. Co innego natomiast z precyzyjnym określeniem miesiąca i dnia. Ów 18 kwietnia to jest przypuszczenie, dla wielu najprawdopodobniejsza data - mimo wszystko bardziej symboliczna niż wiarygodna. Otóż w tamtych czasach wiele tak istotnych wydarzeń jak chrzty ważnych postaci i oczywiście koronacje odbywały się w ważne święta kościelne, np. w Wielkanoc. W 1025 roku przypadała ona 18 kwietnia. Pamiętajmy, że Chrobry zmarł w czerwcu tamtego roku, więc to właśnie święto jest „głównym podejrzanym”. Kierując się analogiczną dedukcją stwierdzono, że prawdopodobną datą koronacji Mieszka II był 25 grudnia, czyli Boże Narodzenie.
PAP: Jak wyglądała koronacja Bolesława Chrobrego, Mieszka II? Jak przebiegała?
M.B.: Trudno określić szczegółowo jak te koronacje wyglądały. Co prawda ryt koronacyjny, będący rytuałem kościelnym, był opisywany w różnych źródłach i w różnych miejscach, głównie na zachodzie Europy, ale te opisy różniły się właśnie szczegółami. Jedyne co możemy stwierdzić to, że koronacja Bolesława Chrobrego była podobna do tych zachodnich.
Ważnym momentem koronacji nie było samo włożenie na głową monarchy korony, a namaszczenie go olejami świętymi. Było to nawiązanie do Starego Testamentu, gdzie w ten sposób Samuel namaścił olejem z woli Boga Dawida na króla Izraela. Taki sam wydźwięk miało namaszczenie podczas średniowiecznych koronacji. Król stawał się pomazańcem bożym, co dawało mu wyjątkową legitymację do sprawowania władzy nad swoim ludem. Następnie korona była wkładana na głowę władcy przez wyższego przedstawiciela hierarchii kościelnej. Dlaczego była wkładana? Ponieważ była mu ona dana – władca sam sobie korony nie brał.
PAP: Z naszej dzisiejszej perspektywy koronacja Bolesława Chrobrego na pierwszego króla Polski była przełomowym wydarzeniem. A jakie znaczenie to wydarzenie miało dla ówczesnego społeczeństwa?
M.B.: Nasza dzisiejsza perspektywa – szczególnie biorąc pod uwagę wiedzę o późniejszych wydarzeniach, także tych o wiele późniejszych - jest zupełnie odmienna od perspektywy ludzi żyjących w tamtych czasach. Dla ogółu społeczeństwa koronacja Bolesława Chrobrego nie miała żadnego znaczenia. Większość pewnie nawet nie dowiedziała się zbyt szybko, jeśli w ogóle za swego życia zdołała się dowiedzieć, że jakaś koronacja miała miejsce. Przepływ informacji był wówczas o wiele powolniejszy niż ma to miejsce dziś i do tego zainteresowania większości ludzi sprowadzały się wyłącznie do przysłowiowej własnej zagrody.
Oczywiście większe znaczenie miało to dla możnowładztwa i to ono właśnie mogło szybko odczuć rzeczywiste skutki koronacji. Silna legitymizacja władzy nowego króla wzmacniała jego pozycję, a tym samym wzmacniała władzę centralną. A możni jak to możni, czyli jak późniejsza szlachta, dążyli do zmniejszenia tejże władzy.
PAP: Jakie znaczenie koronacja miała dla samego Bolesława Chrobrego?
M.B.: Dla niego osobiście mogło to być zwieńczeniem jego długich starań o koronę. Niektóre źródła sugerują, że już w 1000 roku Chrobry rzeczywiście starał się o nią i ten akt nałożenia mu przez Ottona III cesarskiego diademu na głowę, co miało miejsce podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego, było takim wstępem do uzyskania korony, pierwszą zgodą. Ta właściwa koronacja jako akt religijny, która odbyła się 25 lat po tamtym wydarzeniu, była jakimś zwieńczeniem tej drogi. Jeśli przyjmiemy właśnie takie założenie, to trzeba przyznać, że Chrobry musiał był uparty, żeby przez ćwierć wieku o tę koronę się starać, bo po drodze przecież były różne wydarzenia, które stawały mu na przeszkodzie.
Innym założeniem jest to, że Bolesław Chrobry chciał zadbać o następstwo tronu, bo to, że Mieszko II miał być jego następcą, wcale nie musiało być takie pewne. Chrobry miał przecież jeszcze przynajmniej dwóch innych synów. Czy przypuszczał jak doniosłe znaczenie będzie miało to wydarzenie w następnych stuleciach? Nie czarujmy się za bardzo - tak jak wątpię, by Mieszko I był wielkim wizjonerem i zakładał, że przyjmując chrzest w 966 roku pozwoli rozwinąć się temu państwu za jedno, dwa, trzy pokolenia. Tak samo wątpię, by Bolesław Chrobry w momencie swojej koronacji zakładał, że za dwa, trzy, cztery pokolenia to państwo się tak rozwinie. Koronacja na pewno jednak wzmocniła władzę centralną - teraz już władzę króla.
PAP: Wspomniał pan, że nie było to takie oczywiste, że to Mieszko II będzie następcą Chrobrego. Jak to się zatem stało, że to właśnie on przyjął koronę?
M.B.: Właśnie koronacja Chrobrego mogła o tym zdecydować. Jak wspomniałem, dawała mu silną legitymację, następcę wybierał więc sam. Zresztą owo boskie pomazanie najczęściej nie dotyczyło wyłącznie jednego władcy, ale od razu także i jego potomków. To dawało większą gwarancję ciągłości władzy w obrębie rodu. Król mógł być tylko jeden, więc teoretycznie nie istniało ryzyko podziału ziem między synów. Taki podział zastosował wcześniej Mieszko I. Chrobry wcale nie był naturalnym spadkobiercą całej władzy. Jego ojciec bowiem przed śmiercią, traktując państwo jako swoistą ojcowiznę, podzielił je między swoich synów. Chrobry jako najstarszy i najsprawniejszy zjednoczył je w wyniku jakiejś wojny domowej na powrót, pod własnym panowaniem. Teraz Chrobry miał trzech synów, ale na następcę wybrał właśnie Mieszka II.
Co ciekawe pierworodnym Bolesława był Bezprym. Jednak w pewnym momencie to właśnie imiennika swojego ojca zaczął przygotowywać na następcę. W toku wojen z Niemcami Mieszko II skutecznie dowodził wojskami. Brał również udział w ważnych misjach dyplomatycznych. Z chwilą objęcia władzy był więc do niej odpowiednio przeszkolony. Co więcej, umiał czytać i być może pisać w grece i łacinie. Te dwie umiejętności niekoniecznie musiały iść w parze. Wpierw bowiem uczono czytania, nauka pisania była wyższym stopniem wtajemniczenia, po który nie wszyscy sięgali. O tych jego zdolnościach językowych, a żeby czytać w jakimś języku ze zrozumieniem trzeba jednak go znać, wiemy z listu napisanego przez księżną szwabską Matyldę do młodego króla. Wychwalała go ona w tym liście bardzo.
Jak czas potem pokazał sama koronacja nie uchroniła jednak Mieszka przed utratą władzy na rzecz jego brata Bezpryma. To jednak inna historia.
PAP: Czy można wyobrazić sobie, jak wyglądałoby, rozwijałoby się państwo polskie, gdyby w 1025 roku Bolesław Chrobry nie został koronowany?
M.B.: Historycy raczej unikają odpowiedzi na pytania z cyklu: co by było - gdyby. Tego nie wiadomo. Może z czasem inny przedstawiciel dynastii piastowskiej koronowałby się na króla? Może inny ród w ogóle przejąłby władzę? Może po ugruntowaniu się podziału dzielnicowego po śmierci Krzywoustego państwo rozpadłoby się i nigdy nie zjednoczyło? W końcu idea Królestwa Polskiego w jakiś sposób przyczyniła się do ostatecznego zjednoczenia państwa za Władysława Łokietka.
Rozmawiała Anna Jowsa (PAP)
ajw/ jpn/