
Mimo kryzysów literacki Nobel to wciąż najważniejsza nagroda literacka na świecie – uważa literaturoznawca i rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach prof. Ryszard Koziołek w rozmowie z PAP. Ocenił, że jej wartością stało się reprezentowanie różnych obszarów światowej kultury literackiej. Tegorocznego laureata poznamy w czwartek.
W czwartek Akademia Szwedzka ma ogłosić laureata literackiej Nagrody Nobla. Na listach kandydatów, układanych przez bukmacherów, znaleźli się zarówno autorzy znani i od lat wymieniani wśród potencjalnych zwycięzców, np. Haruki Murakami, jak i autorzy, którzy dla czytelników w Polsce mogą być anonimowi, np. Gerald Murnane, którego powieść „Równiny” (1982 r.) dopiero niedawno została wydana w języku polskim po 43 latach od premiery.
PAP: W ostatnich latach poznajemy kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, o których wcześniej nic nie słyszeliśmy, a tłumaczenia ich tekstów ciężko znaleźć w księgarniach. Co nam to mówi o tej nagrodzie?
Prof. Ryszard Koziołek: Niekoniecznie taka jest funkcja tej nagrody, żeby utwierdzić nas w pozycji inżyniera Mamonia, że lubimy te melodie, które już słyszeliśmy. Są nazwiska, jak choćby Haruki Murakami, które na listach kandydatów pojawiają się od niepamiętnych czasów. W przypadku Polski byli to Tadeusz Różewicz, Zbigniew Herbert czy Adam Zagajewski, których co roku wymieniano wśród kandydatów, ale z różnych powodów tej nagrody nie dostali. Sięgnąłbym do idei Nagrody Nobla, która miała nagradzać sztukę literatury reprezentującą kierunek idealistyczny. Dzisiaj wyjaśniłbym to w taki sposób, że jest to literatura, która łączy w sobie wysoką wartość artystyczną i przesłanie ideowe.
"Bardzo często dyskutując lub wręcz spierając się o konkretny werdykt, wskazujemy na upolitycznienie Nagrody Nobla albo pewne kryterium geopolityczne. To oznacza, że Akademia Szwedzka rozgląda się po świecie, starając się zachować swego rodzaju parytet geograficzno-kulturowy, aby poszczególne obszary kultury literackiej były w kolejnych latach reprezentowane."
Bardzo często dyskutując lub wręcz spierając się o konkretny werdykt, wskazujemy na upolitycznienie Nagrody Nobla albo pewne kryterium geopolityczne. To oznacza, że Akademia Szwedzka rozgląda się po świecie, starając się zachować swego rodzaju parytet geograficzno-kulturowy, aby poszczególne obszary kultury literackiej były w kolejnych latach reprezentowane. Uważam, że to dobre podejście do tej nagrody, dzięki któremu wykracza ona poza swój wieloletni zachodniocentryczny i maskulinistyczny charakter, ponieważ przez długie lata premiowała ona białych mężczyzn żyjących i piszących w zachodnim świecie.
PAP: Literacka Nagroda Nobla w ten sposób ukazuje złożoność otaczającego nas świata?
Prof. R.K.: Nagroda Nobla to wciąż najważniejsza nagroda literacka na świecie. Innych nagród literackich są setki, więc mamy wiele instrumentów służących do pokazywania, jaka książka w danym roku jest najlepsza i warto ją przeczytać, ale Nagroda Nobla pozostaje tą najważniejszą, która skupia zainteresowanie czytelników z całego świata. Nie ważne, skąd pochodzi laureat, z małego czy dużego kraju, cały czytający świat się o nim dowie i zwróci na niego uwagę. To niebywała promocja kultury literackiej danego kraju, danego regionu, a czasem danego miasta. I teraz warto zadać pytanie, dlaczego ta nagroda jest najważniejsza, mimo kryzysów i kontrowersji skupia tak ogromne zainteresowanie…
PAP: Dlaczego?
Prof. R.K.: Uważam, że ze względu na to, że stawia literaturę w sąsiedztwie innych dyscyplin naukowych, m.in. medycyny, chemii czy ekonomii. To wysyła informację, że osiągnięcia literackie mają podobną wartość do osiągnięć w innych dyscyplinach naukowych. Moim zdaniem to czyni Nagrodę Nobla tak ważną i wyróżniającą się spośród innych nagród.
PAP: Pojawiają się głosy, że Nagroda Nobla mogłaby być manifestem i znaczącym gestem byłoby przyznanie jej w tym roku palestyńskiej autorce lub autorowi.
Prof. R.K.: Jak sięgam pamięcią, rzadko literacki Nobel ma charakter doraźnego komentarza do bieżących zdarzeń. Nagrodą Nobla raczej nie byli wyróżniani autorzy, którzy podejmowali tematy lub dotykali bieżących konfliktów czy innych tragedii. Czasem werdykt wskazuje na literaturę, która jest literaturą jawnie zaangażowaną, zabierającą głos w sprawach politycznych, ideologicznych, a czasem wręcz przeciwnie – docenia przede wszystkim sztukę literacką, piękno i niezwykłość języka, bogactwo wyobraźni. W Nagrodzie Nobla za każdym razem przegląda się inny fragment świata literackiego.
"Jak sięgam pamięcią, rzadko literacki Nobel ma charakter doraźnego komentarza do bieżących zdarzeń."
PAP: Zawsze będziemy dyskutować o werdykcie? Z jednej strony czytam, że Nagroda Nobla powinna trafić do pisarki lub pisarza poczytnego, a nie anonimowego. Z drugiej strony pamiętam, jak wiele kontrowersji wywołało przyznanie jej niezwykle popularnemu Bobowi Dylanowi.
Prof. R.K.: Uważam, że to kolejny wielki walor Nagrody Nobla. Mianowicie, że ona za każdym razem inicjuje dyskusję. Nie tylko na temat sensowności lub sprawiedliwości werdyktu, ale przede wszystkim na temat literatury. Przywołany przykład Boba Dylana jest bardzo dobry. Dzięki niemu dyskutowaliśmy, czym tak właściwie jest literatura, czym tak właściwie jest poezja. Jedni zastanawiali się, czy gdyby nie wymiar muzyczny jego twórczości, czy gdyby była to czysta poezja, to werdykt byłby taki sam. Ja należałem do grona tych, którzy przypominali, że przecież poezja w swoim rodowodzie jest ściśle związana z muzyką. Bywają werdykty, które nie budzą wielkich kontrowersji. Tak było w przypadku Annie Ernaux, której wybór został przyjęty niemalże z powszechną aprobatą. Oczywiście są też nasze literackie Nagrody Nobla, bo w tej kategorii jesteśmy noblowską potęgą – pięcioro laureatek i laureatów. To powód do ogromnej dumy, że należymy – autorki i autorzy, ich dzieła oraz czytelniczki i czytelnicy – do tego wielkiego czytającego świata.
Rozmawiał Patryk Osadnik (PAP)
pato/ aszw/