IPN zamierza poszukiwać bliskich osób, które mogą być pochowane na terenie aresztu śledczego w Białymstoku. Chodzi o pobieranie materiału DNA, by można było podjąć próbę ustalenia tożsamości osób, których szczątki zostały tam ekshumowane.
W ubiegłym tygodniu zakończył się kolejny etap prac na terenie tego aresztu, związany ze śledztwami IPN dotyczącymi zbrodni funkcjonariuszy państwa komunistycznego w latach 1939-1956.
Udało się odnaleźć i wydobyć - z 19 jam grobowych - szczątki 86 osób, w tym 28 dzieci. W sumie, biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe prace (rozpoczęte jeszcze w 2013 roku), dotąd odnaleziono na terenie aresztu szczątki ponad 280 osób.
W pracach uczestniczą prokuratorzy i historycy IPN oraz m.in. archeolodzy, antropolodzy i genetycy, w tym specjaliści z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów (PBGOT).
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że na terenie aresztu pochowane są ofiary z lat 1941-1956, czyli zarówno okupacji niemieckiej, jak i okresu powojennego; dotąd nie znaleziono dowodów, by były to także ofiary tzw. pierwszej okupacji sowieckiej z lat 1939-41.
Równolegle trwa akcja pobierania materiału porównawczego do badań DNA, po to aby można było podjąć próbę ustalenia tożsamości ofiar. Obecnie w zgromadzonej bazie jest materiał DNA od ok. 140 osób, których bliscy mogą być na terenie aresztu pochowani. Specjaliści z PBGOT zapowiedzieli, że można już rozpocząć badania porównawcze, w oparciu o zebrany dotąd materiał.
Historyk białostockiego oddziału IPN dr Marcin Zwolski powiedział w poniedziałek PAP, że biorąc pod uwagę iż akcja gromadzenia próbek DNA trwa blisko dwa lata, do większości osób zainteresowanych, które mają dostęp do mediów, rozpowszechniany przez dziennikarzy apel o kontakt już dotarł. Dlatego, w jego ocenie, nie należy się już raczej spodziewać dużej liczby zgłoszeń.
Dlatego Instytut chce rozpocząć zbieranie próbek DNA, samemu zakreślając krąg poszukiwań. "Czyli teraz już nie będziemy czekać, aż ludzie się będą zgłaszać do nas, a będziemy typować osoby do pobierania materiału DNA i to my będziemy się zgłaszać do nich" - powiedział dr Zwolski.
Zwrócił uwagę, że nie ma możliwości podjęcia próby identyfikacji wszystkich naraz szczątków odkrytych na terenie białostockiego aresztu śledczego. "Mamy pewne przesłanki, żeby datować niektóre z jam grobowych, które odkryliśmy. Żeby je w bliższy sposób opisać. Wtedy będziemy kierunkowo zbierać materiał od tych osób, których rodziny mogą w tych jamach spoczywać" - dodał historyk IPN. Pomóc w poszukiwaniu ma m.in. baza PESEL.
Ile osób pochowanych zostało na terenie aresztu w Białymstoku, jeszcze ostatecznie nie wiadomo. Kolejne etapy prac ekshumacyjnych planowane są na przyszły rok. W czasie prac zakończonych w ubiegłym tygodniu ostatecznie nie udało się określić, jak duże jest tzw. pole grobowe, czyli teren, na którym mogą jeszcze spoczywać szczątki.
Dr Zwolski uważa, w oparciu o dotychczasowe ustalenia i badania sondażowe, że nie jest ono jednak dużo większe od tego, na którym obecnie pracowali specjaliści.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że na terenie aresztu pochowane są ofiary z lat 1941-1956, czyli zarówno okupacji niemieckiej, jak i okresu powojennego; dotąd nie znaleziono dowodów, by były to także ofiary tzw. pierwszej okupacji sowieckiej z lat 1939-41.
Historycy przyjmują, że są tam pochówki osób, wobec których wykonano na terenie więzienia wyroki śmierci a także tych osób, które tam zmarły z powodu chorób, głodu czy od obrażeń (np. w czasie śledztw). Chowano tam też zwłoki osób, które zginęły poza więzieniem i zostały tam przewiezione w celu pochówku. (PAP)
rof/agz/