Śląskie obchody 33. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego odbyły się w sobotę w zabrzańskiej dzielnicy Zaborze. Ich uczestnicy mówili m.in., że o demokrację trzeba się ciągle upominać, apelowali też o docenienie przez państwo bohaterów opozycji antykomunistycznej.
W więzieniu w Zabrzu Zaborzu w stanie wojennym mieścił się jeden z największych z 49 w kraju ośrodków internowania. Podczas uroczystości przy położonym niedaleko b. obozu kościele św. Jadwigi kwiaty pod krzyżem i tablicą, które upamiętniają internowanych, złożyli m.in. przedstawiciele Solidarności i władz samorządowych.
Jak ocenił prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Eugeniusz Karasiński, 13 grudnia 1981 r. jest synonimem zdrady polskiej racji stanu, ale może być także okazją do lekcji demokracji. „Mówi ona, że dialog społeczny będący podstawą demokracji nie jest nam dany raz na zawsze” - powiedział Karasiński.
Jak ocenił prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Eugeniusz Karasiński, 13 grudnia 1981 r. jest synonimem zdrady polskiej racji stanu, ale może być także okazją do lekcji demokracji. „Mówi ona, że dialog społeczny będący podstawą demokracji nie jest nam dany raz na zawsze” - powiedział Karasiński.
„O demokrację trzeba się ciągle upominać i odważnie o nią zabiegać. Jesteśmy tu m.in. po to, aby przypominać każdej władzy, także i tej pochodzącej z wyborów, że to naród jest suwerenem, a władza jest tylko służbą społeczną. Przyszło nam w tym roku upominać się o zmianę prawa wyborczego, gdyż dotychczasowe budzi wiele sprzeciwów” - zaznaczył Karasiński.
Wyjaśnił, że wielu z tego środowiska nie bierze udziału w sobotnich uroczystościach, ponieważ pojechało na organizowany w Warszawie marsz w obronie demokracji. Podkreślił, że również zgromadzeni w Zabrzu mają przesłanie dla władzy: „nie ma zgody na szarganie zasad demokracji”.
Za jeden z przejawów arogancji władzy i „jawną kpinę z elementarnej sprawiedliwości” Karasiński uznał brak prawnego uregulowania statusu weterana opozycji antykomunistycznej. Taki status – jego zdaniem - pozwoliłby on zadośćuczynić bohaterom i umożliwił godną ich egzystencję.
Jak mówił prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, zbrodniarze komunistyczni ciągle honorowani są m.in. wysokimi emeryturami i asystą wojskową przy pogrzebach, a ich ofiarom odmawia się godnego życia i pochówku. Za przykład wskazał m.in. niedawny pogrzeb Kazimierza Świtonia. „Czarna niewdzięczność i hańba” - skomentował Karasiński.
Sobotnie uroczystości w Zabrzu rozpoczęły się mszą w kościele św. Jadwigi. Koncelebrowali ją kapłani z miejscowej parafii, kapelan śląsko-dąbrowskiej Solidarności ks. prałat Stanisław Puchała oraz księża, którzy w czasie stanu wojennego nieśli internowanym posługę kapłańską. Jednym z nich był ks. prałat Józef Kusche, wieloletni proboszcz zabrzańskiej parafii św. Anny.
W sobotę ks. Kusche wspominał wydarzenia sprzed 33 lat, gdy z całej Polski zaczęto do Zabrza przywozić ludzi - na ul. Sądową, gdzie mieścił się (i mieści się nadal) areszt śledczy oraz na ul. Janika, gdzie w tamtejszym zakładzie karnym utworzono obóz internowania. „Był tu m.in. w Zabrzu na Sądowej pan Andrzej Gwiazda aż z Gdańska” - przypomniał duchowny.
„Wtedy organizowaliśmy im też pomoc, dobrze o tym pamiętajmy. Ludzie byli bardzo ofiarni, woziliśmy tu z księdzem infułatem (Pawłem Pyrchałą, ówczesnym proboszczem parafii św. Józefa w Zabrzu – PAP) i na Janika, i na Sądową całe bagażówki. Imponowali nam ludzie, którzy wtedy tu przebywali. Byli pełni nadziei, bo mieli świadomość, że nie są sami” - mówił ks. Kusche.
Zabrzańskie obchody rocznicy wprowadzenia stanu wojennego organizowane są od czterech lat wspólnie przez śląsko-dąbrowską Solidarność, Stowarzyszenie Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego oraz władze Zabrza.
W obozie internowania w Zabrzu-Zaborzu osadzono ogółem blisko 600 działaczy opozycyjnych ze Śląska, z Zagłębia oraz z ówczesnego województwa częstochowskiego. Internowani wywodzili się z różnych środowisk - byli wśród nich studenci, robotnicy, lekarze i naukowcy. W Zabrzu przetrzymywani byli m.in. legendarny przywódca strajku w Hucie Katowice w 1980 r. i sygnatariusz Porozumienia Katowickiego Andrzej Rozpłochowski oraz ówczesny szef Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Śląskiego, obecny poseł PiS Wojciech Szarama.
Pierwsi internowani trafili tam 13 grudnia 1981 roku. Obóz został zamknięty w grudniu 1982 r. Wtedy też internowanych przewieziono do zakładów karnych w Raciborzu i Strzelcach Opolskich. Wielu z nich jest obecnie członkami Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym. Dawny obóz to nadal - podobnie jak przed stanem wojennym - działający zakład karny.(PAP)
mtb/ as/