Dla większości świata był palestyńskim bojownikiem o wolność i niestrudzonym obrońcą własnego narodu, dla Zachodu – nawróconym terrorystą, a dla Izraela - „diabłem wcielonym” i „bestią na dwóch nogach”. 11 listopada mija 10 lat od śmierci Jasera Arafata.
Arafat mawiał, że jest „synem Jerozolimy”, ale naprawdę urodził się w Kairze w 1929 roku, w mieszanej dzielnicy libańsko-ormiańsko-żydowskiej. Gdy wiele lat później Organizacja Wyzwolenia Palestyny i stojący na jej czele Arafat opowiedzą się za negocjowaniem pokoju z Izraelem, palestyński przywódca będzie wspominał dobrosąsiedzkie stosunki z Żydami w kairskiej dzielnicy z jego dzieciństwa.
Gdy w 1948 r. wybuchła wojna izraelsko-arabska, Arafat, wówczas student kairskiego uniwersytetu, pojechał walczyć do Gazy. Po przegranym przez kraje arabskie konflikcie ok. 700 tys. Palestyńczyków stało się uchodźcami i straciło możliwość powrotu do swoich miast i wsi, które znalazły się na terytorium nowo powstałego Izraela.
Jak pisze Said Aburisz, niezbyt pochlebny biograf palestyńskiego przywódcy, Arafat był drobnej postury i miał lekko wyłupiaste oczy, ale ujmował ludzi swoim urokiem osobistym. Zawsze się spóźniał. Choć fatalnie wychodziło mu przemawianie publiczne, szybko zjednywał sobie ludzi w bezpośrednich kontaktach. Wrażliwy na skutki biedy i przemocy, był bliski łez, gdy spotykał skrzywdzonych ludzi.
W świadomości Izraelczyków Arafat uosabiał nie tylko partyzancką walkę zbrojną, której celem byli zarówno żołnierze, jak i cywile, ale również kwestionowanie izraelskich roszczeń do mandatowej Palestyny. To on wymusił na społeczności międzynarodowej, by w rozmowach z Izraelem podnosiła kwestię Palestyńczyków.
Od lat 60. założony przez Arafata w Kuwejcie ruch wyzwoleńczy Fatah organizował partyzanckie wypady z Libanu i Jordanii na terytorium Izraela. W wielu atakach Arafat brał udział, zaskarbiając tym sobie szacunek innych bojowników.
Przełomowa okazała się obrona jordańskiej wioski Karameh, w której Fatah miał swoją tymczasową siedzibę w 1968 r. Wioski broniła grupa palestyńskich partyzantów zwanych fedainami - słabo uzbrojona i kiepsko wyszkolona, ale gotowa na każde poświęcenie. Gdy wbrew logice, przy wsparciu jordańskiej artylerii, Palestyńczykom dowodzonym przez Arafata udało się zmusić Izraelczyków od odwrotu, na Bliskim Wschodzie wybuchła euforia.
To starcie przywróciło arabskim narodom poczucie godności utracone po przegranej wojnie z 1967 roku („karameh” po arabsku oznacza godność). Sam Arafat trafił wtedy na okładkę tygodnika „The Time” i zwrócił uwagę świata na sytuację Palestyńczyków. Wkrótce stanął na czele Organizacji Wyzwolenia Palestyny, skupiającej różne ugrupowania palestyńskie.
Choć mawiał, że wystarczy mu jeden wróg – Izrael, musiał rozgrywać arabskie reżimy i ich przywódców, z których wielu chciało kontrolować Palestyńczyków, zawłaszczyć ich sprawę i wykorzystać ją do własnych interesów. Był zręcznym strategiem, ale by utrzymać kontrolę nad ruchem, skazał siebie i swoich ludzi na tułaczkę: do 1971 r. byli w Jordanii, potem do 1982 r. w Libanie, a na koniec w Tunezji do 1994 r.
W świadomości Izraelczyków Arafat uosabiał nie tylko partyzancką walkę zbrojną, której celem byli zarówno żołnierze, jak i cywile, ale również kwestionowanie izraelskich roszczeń do mandatowej Palestyny. To on wymusił na społeczności międzynarodowej, by w rozmowach z Izraelem podnosiła kwestię Palestyńczyków.
„W oczach Izraelczyków był potworem” - mówi w rozmowie z PAP była izraelska dziennikarka Anat Saragusti, która wraz z dwójką innych izraelskich przedstawicieli prasy przedostała się w 1982 r. do zachodniej części Bejrutu, znajdującego się wtedy pod izraelskim oblężeniem. Tam cała trójka spotkała Arafata. „Byliśmy pierwszymi Izraelczykami, których Arafat spotkał, i pierwszymi, którym udzielił wywiadu” - mówi.
Po podpisaniu porozumień z Oslo Arafat i członkowie OWP mogli wrócić na terytorium Autonomii Palestyńskiej obejmującej Strefę Gazy i Zachodni Brzeg Jordanu, bez Jerozolimy Wschodniej. Jego 10-letnie rządy były autorytarne, przesiąknięte korupcją i nepotyzmem. Mimo to Arafat wciąż cieszył się popularnością palestyńskiej ulicy.
„Chciał nam przekazać, że nie jest terrorystą, tylko politykiem. Liczył, że zabierzemy ze sobą jego przekaz do izraelskiego społeczeństwa, że jest gotowy do rozmów. I że OWP, która w latach 70. była postrzegana jako organizacja terrorystyczna, teraz chce wejść na scenę polityczną i zmienić markę z terrorystycznej na polityczną” - dodaje Saragusti.
Świat przekonał się do zmiany „marki”, gdy w 1993 r. Arafat w imieniu OWP podpisał pierwsze porozumienie z Oslo. Choć za porozumienie z Izraelem dostał Pokojową Nagrodę Nobla, Palestyńczycy nigdy mu tego błędu nie wybaczyli. Arafat uznał wtedy Izrael, choć Izrael nie uznał prawa niepodległej Palestyny do istnienia, a jedynie prawo OWP do reprezentowania Palestyńczyków. Lata po Oslo przyniosły masowe aresztowania, nowe izraelskie osiedla i budowę muru separacyjnego wrzynającego się w palestyńskie ziemie.
„Palestyńczycy winią Arafata za Oslo, ale musimy pamiętać, że postanowienia z Oslo nie zostały nigdy w pełni wprowadzone w życie. Izrael dziś buduje kolejne osiedla, konfiskuje ziemię, wprowadza zmiany w statusie Jerozolimy – i to wszystko jest wbrew (postanowieniom z) Oslo” - mówi w rozmowie z PAP palestyński politolog, profesor Samir Awad.
Po podpisaniu porozumień z Oslo Arafat i członkowie OWP mogli wrócić na terytorium Autonomii Palestyńskiej obejmującej Strefę Gazy i Zachodni Brzeg Jordanu, bez Jerozolimy Wschodniej. Jego 10-letnie rządy były autorytarne, przesiąknięte korupcją i nepotyzmem. Mimo to Arafat wciąż cieszył się popularnością palestyńskiej ulicy.
W 1999 r. stało się jasne, że porozumienia z Oslo są martwe. Arafat wezwał Palestyńczyków do powstania przeciwko izraelskiej okupacji i w 2000 roku wybuchła druga palestyńska intifada. Wkrótce izraelski premier Ariel Szaron nakazał wojsku otoczenie siedziby Arafata w Ramallah. Oblężenie trwało cztery lata.
W październiku 2004 r. palestyński przywódca zaczął chorować, a po miesiącu został przewieziony do francuskiego wojskowego szpitala pod Paryżem, gdzie po dwóch tygodniach zmarł. Przyczyny jego śmierci do dziś budzą kontrowersje.
Samir Awad uważa, że bez względu na wszystko dla Palestyńczyków zawsze pozostanie „symbolem walki narodowo-wyzwoleńczej i tożsamości narodowej”. „Kraje, które uznawały go za terrorystę, mogę policzyć na palcach obu rąk. Reszta świata wiedziała, że Arafat realizuje narodowe marzenie” - mówi.
W Polsce Jaser Arafat kojarzony jest bardzo często z arafatką, czyli tradycyjnym arabskim nakryciem głowy, zwanym także kufiją. Po raz pierwszy wywołał nią furorę na zjeździe organizacji studenckich w Pradze w 1956 r. Włożył kufiję na głowę i ściągnął tym uwagę uczestników na palestyńską delegację. Wtedy miała stanowić odwołanie do antybrytyjskiego arabskiego powstania z lat 30., podczas którego bojownicy nosili kufije jako część umundurowania. Kufija na głowie i wojskowy mundur stały się stałym elementem jego ubioru.
Ala Qandil (PAP)
aqa/ akl/ ro/