Józef Piłsudski to ikona tradycji narodowej, bez której nie istnieje najnowsza historia Polski. Nie było wtedy osobowości, która by miała taki potencjał, taki magnetyczny wpływ na ludzi – ocenia historyk prof. Grzegorz Nowik z Instytutu Studiów Politycznych PAN. W tym roku mija 80 lat od śmierci marszałka. PAP: Jaka była reakcja społeczeństwa na śmierć marszałka Piłsudskiego?
Prof. Grzegorz Nowik: Można powiedzieć, że Polska w XX w. przeżyła dwa takie wielkie pogrzeby – Józefa Piłsudskiego i papieża Jana Pawła II. Po śmierci marszałka została oczywiście ogłoszona przez prezydenta żałoba narodowa. Flagi państwowe z przypiętym kirem były opuszczane, wydawano żałobne numery gazet z nekrologami na pierwszej stronie. Wielogodzinne pielgrzymki osób pragnących oddać ostatni hołd marszałkowi zmierzały do Belwederu, a później do katedry warszawskiej, gdzie wystawiono jego ciało.
Tłumy przybyły też, mimo burzy, na uroczystości pogrzebowe na Pole Mokotowskie. Później zbierały się przy trasie nocnego przejazdu pociągu żałobnego, w którym trumna z ciałem marszałka umieszczona na lawecie armatniej była przewożona do Krakowa, gdzie na miejsce spoczynku na Wawelu odprowadził go uroczysty kondukt żałobny. Wszyscy wiedzieli o chorobie marszałka, jednak jego śmierć przyszła nagle i całe społeczeństwo przyjęło to z niebywałym smutkiem i powagą. Oprócz oficjalnych uroczystości, w kościołach w całym kraju odprawiano msze św. i ustawiono katafalki z symboliczną klepsydrą. Honorowe warty zaciągali przy nich żołnierze, nie tylko służby czynnej, ale też rezerwiści czy członkowie organizacji społecznych i paramilitarnych.
Prof. Grzegorz Nowik: Józef Piłsudski miał w sobie siłę charakteru i ducha, którą nazywał imponderabiliami. I ta siła w wielu wypadkach decydowała o powodzeniu jego działań. Te imponderabilia to - niezłomność, wierność sobie, uczciwość, system wartości, bezinteresowność, skupienie się na celu. (...) Siłą Piłsudskiego był umiejętność zarażenia swoimi ideałami innych, przekonywania ich do swojej woli, skupiania wokół siebie.
Choć marszałek nie był jak wiadomo ulubieńcem opozycji, to jednak po jego śmierci zachowała ona umiar i powagę. Jeśli nie zamieszczała w swej prasie nekrologów, to przynajmniej artykuły wspomnieniowe mówiące, że co prawda kroczyli inną drogą, ale był to niewątpliwie jeden z wybitnych Polaków. Podobne głosy płynęły z zagranicy. Prowadzący posiedzenie Ligi Narodów przedstawiciel ZSRR Maksim Litwinow wygłosił przemówienie żałobne na otwarcie sesji. Powiedział, że życie zakończył człowiek, którego nazwisko na zawsze będzie związane z wybiciem się Polski na niepodległość. Żałobę zarządzono też w sąsiednich państwach. W skład delegacji zagranicznych przybyłych na pogrzeb weszli przedstawiciele większości krajów Europy.
PAP: Czy można rzeczywiście powiedzieć, że Piłsudski już za życia był postacią legendarną?
Prof. Grzegorz Nowik: Tak, już wówczas otaczała go legenda, która narastała. Jego życie było praktycznie wpisane w narodowy mit utrwalony przez wieszczów. "Spójnia", czyli tajna konspiracja młodzieżowa, w której działał w gimnazjum wileńskim to kroczenie śladami filomatów i filaretów. Zsyłka na Syberię to przeżycie na miarę dramatu Słowackiego "Anhelli". Potem wieloletnia działalność konspiracyjna w PPS, szlakiem polskich bojowników przygotowujących powstania narodowe. Wreszcie aresztowanie, więzienie w Cytadeli, sensacyjna ucieczka ze szpitala w Sankt-Petersburgu spopularyzowana przez ówczesną prasę, a potem także literaturę.
Za życia stał się legendą, pisały o nim gazety, był przyjmowany na salonach, potem stanął na czele ruchu wojskowo-niepodległościowego. Po przyjeździe do Warszawy w 1916 r. witało go morze głów przed ówczesnym Dworcem Głównym. W zasadzie wszystkie ugrupowania polityczne akceptują objęcie przez niego funkcji Naczelnika Państwa, którego nazwa nawiązywała do stanowiska Tadeusza Kościuszki. Wreszcie jest Wodzem Naczelnym w zwycięskiej wojnie z Rosją bolszewicką. To legenda ukształtowana już za życia. Nie było w tamtym czasie w Polsce osobowości, która by miała taki potencjał, taki magnetyczny wpływ na ludzi, z którym musieli się liczyć również jego polityczni przeciwnicy.
Mimo że urzędowy kult Piłsudskiego zawalił się z klęską państwa w 1939 r., nie oznaczał upadku ducha narodowego i kultu marszałka w społeczeństwie, w konspiracji, zwłaszcza w Polskim Państwie Podziemnym. Był podtrzymywany też przez Wojsko Polskie na Zachodzie. Ten szacunek i uznanie dla jego dorobku życiowego i połączenie jego nazwiska ze słowem niepodległość było natchnieniem opozycji demokratycznej w Polsce począwszy od lat 70. po okres stanu wojennego. Jego postać była natchnieniem dla pokolenia, które wywalczyło niepodległość Polski na przełomie lat 80. i 90.
PAP: Jakie cechy osobowości Piłsudskiego decydowały o jego popularności?
Prof. Grzegorz Nowik: Józef Piłsudski miał w sobie siłę charakteru i ducha, którą nazywał imponderabiliami. I ta siła w wielu wypadkach decydowała o powodzeniu jego działań. Te imponderabilia to - niezłomność, wierność sobie, uczciwość, system wartości, bezinteresowność, skupienie się na celu. I to wszystko, co jest przecież niemierzalne, czyli charakter, potencjał intelektualny, moc, charyzma, decyduje o osobowości człowieka i jest źródłem predysponującym do wielkości albo małości. Siłą Piłsudskiego był umiejętność zarażenia swoimi ideałami innych, przekonywania ich do swojej woli, skupiania wokół siebie.
Jako ilustrację można tu zacytować dwa fragmenty dzieł Słowackiego. Z "Testamentu mojego" i prologu do "Beniowskiego". Pierwszy "jednak zostanie po mnie ta siła fatalna/ Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;/ Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,/ Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi". Drugi: "Są ludzie i są prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają, że żyją i obcują między nami". Te cytaty doskonale opisują życie Piłsudskiego.
PAP: Nie wszyscy jednak popierali Piłsudskiego. Za co go krytykowano?
Prof. Grzegorz Nowik: To jest ten odwieczny dylemat, że nie popełnia błędu tylko ten kto nic nie robi. Im większy zakres działania i wielkość wyznań, tym mogą się zdarzać większe błędy. To też kwestia odpowiedzialności Piłsudskiego za podejmowane decyzje. Oczywiście nie jest to kwestia usprawiedliwiania, ale każde sprawowanie władzy to dylematy wyboru dróg, a czasami tego, co ważniejsze. Taki wielki dylemat spoczął na barkach marszałka w maju 1926 r. Przewrót majowy nie był zaplanowany, to miała być zwyczajna demonstracja wobec prezydenta, by zdymisjonował rząd tzw. Chjeno-Piasta, spowodowana konfliktem dwóch naczelnych idei - niepodległości państwa i sytemu demokratycznego.
Ówczesny system parlamentarny dawał większość partiom prawicy narodowej, ale Piłsudski ugrupowanie to oceniał niezwykle krytycznie. Przez pryzmat pierwszego w dziejach wolnej Polski zamachu stanu w styczniu 1919 r., odpowiedzialności za zabójstwo prezydenta Narutowicza i doprowadzenie Polski na skraj wojny domowej jesienią 1923 r. Piłsudski obawiał się, że kolejny taki gabinet („Chjeno-Piasta”) może doprowadzić Polskę do wielkiego kryzysu politycznego, a sytuacja międzynarodowa była wówczas bardzo dramatyczna. Był traktat z Locarno z 1925 r., w którym Niemcy gwarantowały tylko granicę z Francją, a nie z Polską. I traktat sowiecko-niemiecki z kwietnia 1926 r., kolejny etap dogadywania się dwóch wielkich mocarstw, które już zdążyły okrzepnąć po klęsce i dążyły do rewizji traktatów wersalskiego i ryskiego.
Dzisiaj patrząc na archiwa niemieckie i sowieckie z tamtego okresu wiemy, że te państwa oceniały przewrót majowy jako zagrożenie dla swych interesów. Zdawały sobie bowiem sprawę, że Piłsudski wprowadzi w Polsce system rządów zagrażający ich dalekosiężnym celom, które zrealizowały w 1939 r. Także Piłsudski trafnie oceniał te zagrożenia i wybrał wartość, jaką była niepodległość kosztem demokracji. Należy jednak pamiętać, że partie polityczne nie zostały rozwiązane, jak również Sejm, który wybrał go później na urząd prezydenta, czego zresztą nie przyjął. To pewien paradoks wynikający ze słabości ówczesnego życia politycznego.
PAP: Kto szczególnie krytykował Piłsudskiego?
Prof. Grzegorz Nowik: Cały okres II RP to generalnie czas permanentnego sporu między obozem kierowanym przez Piłsudskiego, później nazwanym sanacyjnym, a Narodową Demokracją Romana Dmowskiego. Był on konsekwencją okresu sprzed I wojny światowej, gdy obóz narodowy miał zupełnie inną wizję walki o niepodległość, a za głównego wroga uważał Niemcy. Piłsudski uważał, że największym zagrożeniem jest imperializm rosyjski, który będzie się przebierał w różnego koloru szaty, ale pozostaje niezmienny. Był też zdania, że należy budować samodzielną siłę wojskową i podjąć walkę najpierw wspólnie z Austrią i Niemcami przeciw Rosji, a po jej wyeliminowaniu – przeciwko Niemcom.
Dmowski zakładał, nieco naiwnie, że Rosja będzie zainteresowana jednoczeniem ziem polskich i to stworzy szansę do odtworzenia Polski w ramach imperium rosyjskiego. Tylko wiadomo, że tych koncesji Rosja nie chciała dawać Polakom, więc spór dotyczył spraw zasadniczych, ale był często prowadzony na bardzo niskim poziomie. Gazety, które dziś określilibyśmy jako brukowe związane z endecją co jakiś czas podawały informacje o romansach Piłsudskiego. Pisano, że zrabował odnalezione na Wołyniu polskie klejnoty koronacyjne i zamierza się koronować, a w czasie wojny polsko-bolszewickiej, kiedy wojska sowieckie szły na Warszawę, miał mieć telefon w soborze na pl. Saskim, przez który - na zgubę Polski - porozumiewał się rzekomo z Leninem i Trockim.
PAP: Jak było z pamięcią o Piłsudskim w okresie PRL?
Prof. Grzegorz Nowik: W PRL Piłsudskiego nie było, a jeżeli był, to jako faszysta walczący przeciw bolszewickiej Rosji, która dała nam niepodległość, który przewrotnie wstąpił w szeregi PPS, by odwrócić jej główny rewolucyjny kierunek działania. Występował także jako autor zbrojnego zamachu stanu, w którym zginęło kilkaset osób. Jeżeli mówiono o nim to w tonach obraźliwych. Używano wielu argumentów krytycznych zaczerpniętych od przedwojennej endecji, że zaniedbał możliwość odzyskania Górnego Śląska czy Gdańska w 1918 r. Z taką świadomością w PRL-u wychodziły ze szkół kolejne roczniki.
Prof. Grzegorz Nowik: W PRL Piłsudskiego nie było, a jeżeli był, to jako faszysta walczący przeciw bolszewickiej Rosji, która dała nam niepodległość, który przewrotnie wstąpił w szeregi PPS, by odwrócić jej główny rewolucyjny kierunek działania. Występował także jako autor zbrojnego zamachu stanu, w którym zginęło kilkaset osób. Jeżeli mówiono o nim to w tonach obraźliwych.
Przynajmniej część z młodych ludzi spotykała się jednak z inną tradycją, kultywowaną w rodzinach, przechowujących fotografie czy książki o marszałku. Sam pamiętam jak z wypiekami na twarzy studiowałem przedwojenną książkę wydaną na 10-lecie niepodległości czy fragmenty dzieł Piłsudskiego. I to dopiero dawało zupełnie inny pogląd. Z czasem Piłsudski okazywał się coraz bardziej aktualny, jako ten, który wywalczył niepodległość. Po 1989 r. widzimy wielką akcję przywracania pamięci o nim - jego imię odzyskują szkoły i ulice, wracają jego pomniki i tablice. A nikt przecież tego nie dekretował, to działo się wielkim, społecznym wysiłkiem. Żaden inny polityk polski XX w. nie cieszył się takim szacunkiem.
PAP: Jakie jest miejsce marszałka w pamięci historycznej Polaków?
Prof. Grzegorz Nowik: Różne, w zależności od percepcji. Niemal każdy go rozpoznaje, patrząc na wizerunek czy zdjęcie. To ikona tradycji narodowej, bez której nie istnieje najnowsza historia Polski. Na poziomie bardziej wysublimowanym to świadomość, że Piłsudski pozostawił coś niezwykle istotnego – swoją myśl polityczną. Jej pierwszy główny nurt to niepodległość. Jego nazwisko bez względu na czas będzie zawsze związane z jej odzyskaniem. Od 1918 r. ten nurt nakazuje myśleć o niepodległości w kategoriach własnego państwa: odrobić wszystko w czym byliśmy jako państwo spóźnieni, odtworzyć jego instytucje, sprawić aby było ono szanowane przez obywateli i uznawane za własne. Należy pamiętać, że budowa państwa to także przemiana mentalności obywateli.
Drugi nurt jego myśli Piłsudskiego, to mówiąc współcześnie, sprawiedliwość społeczna, wtedy nazywana socjalizmem - ośmiogodzinny dzień pracy, wolność zrzeszania się, ubezpieczenie społeczne, płatne urlopy, inspekcja pracy i inne elementy, które dziś są dla nas oczywiste. Wreszcie trzeci nurt to uświadomienie Polakom, że są częścią cywilizacji Europy Zachodniej, a nie imperium rosyjskiego, które zawsze będzie dążyło do narzucania życia opartego na zupełnie innych wartościach. Czwarty element to demokracja – to Piłsudski zwołał pierwszy Sejm od czasów powstania listopadowego, uważał też, że wolne wybory powszechne są koniecznością. Przyznał kobietom w Polsce, jako drugim kraju w Europie, pełne prawo społeczne i polityczne. Zostawił więc nam w spadku te cztery główne nurty myśli politycznej, ten sposób myślenia o Polsce.
Prof. Grzegorz Nowik jest historykiem Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku
Rozmawiała Anna Kondek-Dyoniziak (PAP)
akn/ mjs/ ls/