Sprawa tzw. złotego pociągu to w tej chwili bardziej wiara, nadzieja i zaufanie w jakieś legendy; niektórzy wierzą, inni nie wierzą, wiedzy nie mamy żadnej - powiedziała w środę minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska.
Omilanowska została poproszona przez dziennikarzy o komentarz nt. wypowiedzi Generalnego Konserwatora Zabytków, sekretarza stanu w resorcie kultury Piotra Żuchowskiego, który podczas piątkowego briefingu prasowego wyraził przekonanie, iż tzw. złoty pociąg istnieje i że może nim być zlokalizowany niedawno k. Wałbrzycha historyczny pociąg z okresu II wojny światowej.
"Sprawa złotego pociągu to w tej chwili bardziej wiara, nadzieja i zaufanie w jakieś legendy. (...) Dzielimy się na tych, którzy wierzą mocniej i na tych, którzy są sceptykami. Niektórzy wierzą, inni nie wierzą, wiedzy nie mamy żadnej" - powiedziała szefowa resortu kultury.
"Urzędnicy ministerstwa od poniedziałku rano atakowani są przez media zaproszeniami do studiów filmowych, do radia, do udzielania wywiadów. Telefony rozlegają się w różnych departamentach. My jesteśmy urzędem, który ma zadania do wykonania i bardzo trudno mi wyobrazić sobie, żeby kilkudziesięciu pracowników ministerstwa wypowiadało się do mediów na temat, na który nie mają zielonego pojęcia" - powiedziała Omilanowska.
"Sprawa złotego pociągu to w tej chwili bardziej wiara, nadzieja i zaufanie w jakieś legendy. (...) Dzielimy się na tych, którzy wierzą mocniej i na tych, którzy są sceptykami. Niektórzy wierzą, inni nie wierzą, wiedzy nie mamy żadnej" - powiedziała szefowa resortu kultury.
Zwracając się do dziennikarzy, minister dodała: "Państwu tak bardzo zależy na nowych wiadomościach, że nawet jesteście gotowi nagrywać najbardziej niestworzone opowieści, które ktoś wam będzie przekazywał".
Na pytanie, czy zakazała swoim pracownikom wypowiadać się na temat tzw. złotego pociągu, Omilanowska odpowiedziała: "Dbam po prostu o ciszę i spokój w ministerstwie i poprosiłam o to, aby wszystkie zapytania medialne kierować do jedynej w tej chwili właściwej w sprawie osoby, a więc wojewody, który (...) odpowiada za reprezentowanie rządu w terenie i jest bezpośrednio zaangażowany w tę sprawę".
Pytana, czy - po wypowiedziach na temat tzw. złotego pociągu - odbyła z Piotrem Żuchowskim "ostrą rozmowę", czy jej zdaniem Żuchowski "powiedział za dużo" i czy dostał zakaz dalszego wypowiadania się na temat tzw. złotego pociągu, Omilanowska odparła: "Żyjemy w kraju demokratycznym wolnych ludzi, doceńmy to".
"Jedyna informacja, jaką przekazałam pracownikom, to prośba, aby kierowali wszystkie zapytania medialne do najbardziej zainteresowanej i najlepiej zorientowanej w tej chwili w postępie prac osoby, czyli rzecznika prasowego wojewody" - powiedziała minister.
Omilanowską pytano też w środę o żądania prawników, żeby zdymisjonować konserwatora. "Ja nie otrzymałam żadnego pisma w tej sprawie, więc nie mogę się do tej sprawy odnieść" - odparła.
Od kilku dni media informują, że zlokalizowano w okolicach Wałbrzycha historyczny pociąg z okresu II wojny światowej. Prawnicy reprezentujący dwie osoby prywatne zgłosili ten fakt miejscowemu samorządowi, domagając się od Skarbu Państwa należnego – ich zdaniem - dziesięciu procent znaleźnego.
Pojawiły się przy tym spekulacje, że może chodzić o tzw. pociąg ze złotem i innymi cennymi rzeczami, którym pod koniec wojny wywieziono z Wrocławia kosztowności m.in. dzieła sztuki. Nigdy nie odnaleziono zawartości, ani samego pociągu.
Generalny Konserwator Zabytków, wiceminister kultury Piotr Żuchowski powiedział w piątek, że jest "na ponad 99 proc." przekonany, że tzw. złoty pociąg istnieje. Jak ocenił, może nim być zlokalizowany niedawno k. Wałbrzycha historyczny pociąg z okresu II wojny światowej. Żuchowski zaznaczył jednocześnie, że "dowodem jednoznacznym może być jedynie dotarcie do tego pociągu".
Wojewoda zwołał w poniedziałek zespół zarządzania kryzysowego z powodu dużego zainteresowania poszukiwaniem tzw. złotego pociągu w rejonie Wałbrzycha.(PAP)
jp/ agz/