Kreml nie wykluczał przejęcia władzy w PRL przez Solidarność, choć oczywiście Moskwa wolałaby, aby Polską dalej rządziła PZPR. Dlatego naciskała na polskich komunistów, by ci rozprawili się z „kontrrewolucją”- powiedział prof. Antoni Dudek podczas dyskusji „Czy stan wojenny to po prostu obrona władzy PZPR, czy można coś jeszcze do tego dodać?” w warszawskim Przystanku Historia IPN.
„Nie jest dziś w Polsce tak, że wszyscy uważają, iż stan wojenny został w Polsce wprowadzony w obronie monopolistycznych interesów PZPR. Takiego zdania jest mniejsza część polskiego społeczeństwa, co pokazują badania. W dalszym ciągu przewagę mają ci, którzy twierdzą, że stan wojenny wprowadzono w obronie Polski. Część tej ostatniej grupy uważa, że stan wojenny był obroną przed sowiecką inwazją, a część, że przed wojną domową. I to są poglądy, które w dalszym ciągu są przeważające w Polsce” - zaznaczył historyk.
Dudek podkreślił, że ci, którzy uważają, że stan wojenny uchronił Polskę przed inwazją ZSRR "tkwią w głębokim błędzie”. Według niego, z dokumentów, którymi dziś dysponują historycy, wynika, że w grudniu 1981 roku w żadnym wypadku nie istniało tego rodzaju zagrożenie. „Ale to nie znaczy – zastrzegł prof. Dudek – że ta inwazja nie groziła Polsce w ogóle. Chodzi mi tylko o to, że nie było takiego zagrożenia właśnie w grudniu '81”.
Robert Krasowski: Było wiadome, że Solidarność żyje "na kredyt", bo ona nie ma prawa funkcjonować w obrębie systemu komunistycznego, który nie pozwalał obywatelom na żaden samodzielny głos. Było więc jasne, że to wszystko musi zakończyć się stanem wojennym.
„Nie wiemy jak potoczyłyby się wydarzenia w styczniu czy lutym 1982 roku, gdyby gen. Wojciech Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego - dodał historyk. - To o czym mówię, dotyczy jedynie konkretnego momentu historycznego. Jaruzelski wprost zapytał Kreml, czy może liczyć na jego pomoc, jeśliby sam sobie nie poradził z Solidarnością własnymi siłami. Odpowiedź Moskwy była jasna: oczywiście, że może liczyć, ale tylko na pomoc polityczną i gospodarczą, ale nie na wojskową. Natomiast istniała taka możliwość, że władze ZSRR w przyszłości zmienią zdanie” - dodał prof. Dudek. Jego zdaniem opcja wojny domowej nie wchodziła wtedy w tamtym czasie w ogóle w grę, a jedynym rzeczywistym zagrożeniem dla PZPR była kontynuacja tych procesów, które rozpoczął Sierpień '80.
"Wprowadzenie stanu wojennego było tylko i wyłącznie aktem obrony systemu komunistycznego w Polsce, którego nie można było w żaden sposób zatrzymać - powiedział publicysta Robert Krasowski. - Zgadzam się z takim podejściem historycznym, które nie próbuje kwalifikować stanu wojennego jako czegoś dobrego albo złego, ale koncentruje się raczej na szukaniu jego celu. A prawda jest taka, że był on w tamtym czasie czymś absolutnie nieuniknionym”.
Jego zdaniem, wynikało to z samego charakteru niezależnych związków zawodowych, które powstały w wyniku wydarzeń Sierpnia '80. „Solidarność powstała w wyniku pewnego błędu istniejącego systemu politycznego. Wydarzenia na Wybrzeżu rozprzestrzeniły się, w wyniku czego 10 mln obywateli nagle zbuntowało się w obrębie struktury politycznej, która na tego rodzaju bunt absolutnie nie pozwalała. Było wiadome, że Solidarność żyje +na kredyt+, bo ona nie ma prawa funkcjonować w obrębie systemu komunistycznego, który nie pozwalał obywatelom na żaden samodzielny głos. Było więc jasne, że to wszystko musi zakończyć się stanem wojennym” - powiedział.
Krasowski krytycznie odniósł się do ówczesnej postawy części liderów solidarnościowych. „Nie było niczym dziwnym – powiedział – że ci wszyscy oburzeni ludzie nie mieli rozumu geopolitycznego. Natomiast to, że elity Solidarności nie miały świadomości, że tuż za granicą jest Breżniew i Armia Czerwona świadczy o tym, że zachowywały się one nierozważnie przez cały ten czas - od sierpnia 1980 do grudnia 1981 roku”. „Przy tej wiedzy, którą w drugiej połowie 1981 roku posiadali Jacek Kuroń czy Adam Michnik nawoływanie do zakładania komitetów politycznych i w ogóle rozpalanie politycznych emocji było czymś najgłupszym, co tylko można było zrobić” - powiedział Krasowski. „To było popychanie ludzi na barykady, na których mogli oni tylko zginąć, bo w 1981 roku nie było żadnej możliwości, by pozwolono Solidarności na funkcjonowanie w PRL”.
„Zdaniem red. Krasowskiego komunizm był takim systemem, który – bez względu na fazę swojego rozwoju – zawsze działał tak samo - oponował prof. Dudek. - Jednak ja nie podzielam tego poglądu”. Historyk podkreślił, że na początku lat 80. imperium sowieckie znalazło się w poważnych kłopotach politycznych i gospodarczych, a wielu członków rosyjskiej partii komunistycznej zdawało sobie z tego wszystkiego sprawę. To determinowało również w znacznym stopniu stosunek ZSRR do Solidarności.
Antoni Dudek: Dla Kremla było nieprzekraczalną granicą, była finlandyzacja Polski. Oznaczało to, że PRL musi pozostać w Układzie Warszawskim, muszą istnieć na jej terytorium bazy sowieckie i powinna uzgadniać swoją politykę zagraniczną z ZSRR. Ale cała reszta była już możliwa do dyskusji.
Dudek przypomniał, że Jurij Andropow, szef KGB, był zdania, że Rosja nie może wprowadzić wojsk do Polski w grudniu 1981 roku, a dużo większym zagrożeniem dla ZSRR są kapitalistyczne kraje zachodnie. „Andropow antycypował tezę Michaiła Gorbaczowa, że imperium by przetrwać musi się samoograniczyć, tzn. że trzeba dać większa swobodę krajom zewnętrznym. To, co dla Kremla było nieprzekraczalną granicą, była finlandyzacja Polski. Oznaczało to, że PRL musi pozostać w Układzie Warszawskim, muszą istnieć na jej terytorium bazy sowieckie i powinna uzgadniać swoją politykę zagraniczną z ZSRR. Ale cała reszta była już możliwa do dyskusji” - powiedział historyk. Zaznaczył, że nie oznaczało to wcale wykluczenia przez Kreml takiego scenariusza politycznego, w którym do władzy w Polsce dojdzie Solidarność, choć oczywiście Moskwa wolałaby, aby Polską dalej rządziła PZPR. Dlatego naciskała na polskich komunistów, by ci rozprawili się z "kontrrewolucją”.
W niedzielę 13 grudnia 1981 r. o godz. 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju. Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i "Solidarności". W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tys. osób. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów. 31 grudnia 1982 r. stan wojenny został zawieszony, a 22 lipca 1983 r. odwołany, przy zachowaniu części represyjnego ustawodawstwa. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje również liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy też podczas demonstracji ulicznych.
Dyskusja „Czy stan wojenny to po prostu obrona władzy PZPR, czy można coś jeszcze do tego dodać?” odbyła się w ramach cyklu „Historia z Piotrem Skwiecińskim”.
Robert Jurszo
jur/ ls/