Zbrodniarzy hitlerowskich możemy wymieniać z pamięci, nie sięgając do żadnych źródeł czy opracowań. W wypadku zbrodniarzy sowieckich dysponujemy wręcz znikomą liczbą materiałów archiwalnych - mówi PAP Janusz Piwowar z Centrum Udzielania Informacji o Ofiarach II Wojny Światowej.
PAP: Czy kiedykolwiek będziemy mogli zaryzykować stwierdzenie, że wiemy w miarę dokładnie ilu Polaków poległo lub było represjonowanych w trakcie II wojny światowej?
Janusz Piwowar: Myślę, że nie jest to do końca możliwe, do tego niezbędne są bardzo szczegółowe badania. Będziemy dysponować raczej przybliżonymi danymi szacunkowymi, ze względu na fakt, iż nie wszystkie osoby zgłaszały po wojnie doznane represje, nie czyniły tego także niekiedy ich rodziny. Olbrzymią rolę odgrywa tutaj stopień zachowania archiwaliów.
Pamiętajmy, że nawet jeśli chodzi o liczbę ofiar obozu Auschwitz mamy przybliżone szacunki. W okresie PRL-u liczba ofiar była zawyżana. Dziś, po zakończeniu szczegółowych badań szacunki te są bardziej zbliżone do rzeczywistości. Liczbę ofiar Auschwitz ocenia się na około 1,1 miliona osób, natomiast w obozie zagłady w Treblince na blisko 800 tysięcy.
Jest to więc zadanie, które musi spoczywać nie tylko na Instytucie Pamięci Narodowej, ale również między innymi na muzeach przy byłych obozach koncentracyjnych i zagłady, w których prowadzi się systematyczne badania. Chciałbym jednak podkreślić, że zawsze będzie to liczba przybliżona. Dużą rolę odgrywa w tej kwestii portal straty.pl, nad którym pieczę merytoryczną sprawuje Instytut.
PAP: Świadków II wojny światowej jest już coraz mniej, zatem poszukiwania w Centrum Udzielania Informacji o Ofiarach prowadzą głównie ich rodziny...
Janusz Piwowar: Nasze Centrum powstało przede wszystkim z myślą o takich osobach. W tym celu zostały uproszczone procedury składania zapytań. W takim zapytaniu składanym drogą listowną lub elektroniczną wystarczy podać bliższe dane poszukiwanej osoby, stopień swojego pokrewieństwa oraz represje jakim podlegała ofiara. Przeprowadzamy kwerendy - wstępną lub całościową, w zależności, od tego czy potrzebne są poszukiwania w archiwach naszych oddziałów lub delegatur. Wówczas należy złożyć wniosek o dokładną kwerendę zgodnie z obecną ustawą o IPN. Ważne jest jednak, że już na podstawie zwykłego zapytania przeprowadzamy poszukiwania w międzynarodowej bazie poszukiwawczej w Bad Arolsen i przesyłamy wnioskodawcy elektroniczne kopie dokumentów.
PAP: Rodziny ofiar z pewnością interesuje to, w jakim stopniu szczegółowości można odtworzyć losy ich bliskich. Czy otrzymają wyłącznie „suche” zapisy archiwalne, czy raczej możliwe jest podanie bardziej szczegółowych informacji na temat ich wojennych losów?
Janusz Piwowar: To zależy od danej sprawy. Zdarzają się zapytania, na które odnajdujemy stosunkowo dużą liczbę dokumentów obrazujących powód i miejsce aresztowania oraz osadzenia poszukiwanej osoby i jej późniejszy los. Dysponujemy na przykład dokumentami dotyczącymi eksperymentów pseudomedycznych przeprowadzanych w obozach koncentracyjnych. Bardzo pomocne są tu wnioski o odszkodowania składane przez ich ofiary w latach 80., w których osoby te dokładnie opisywały swoje losy.
Dysponujemy również aktami Gestapo, w których można znaleźć donosy pisane do władz niemieckich. Często wyjaśniają one okoliczności i powód aresztowania. Wśród nich jest między innymi donos złożony na wiceprezydenta Płocka Aleksandra Wernika oraz list jego dziewięcioletniego syna, w którym prosi Gestapo w Płocku o uwolnienie ojca. Takie przypadki nie zdarzają się jednak często. Wiele zależy od tego, gdzie została aresztowana dana osoba, bowiem różny jest stan zachowania akt władz niemieckich z danego regionu okupowanej Polski. Na przykład z obszaru Dystryktu Warszawskiego nie zachowały się niemal żadne akta Gestapo.
PAP: Akta niemieckie to jedna część zbiorów Centrum. Duże znaczenie mają jednak również akta dotyczące represji pod okupacją sowiecką. Jak dużą rolę odgrywa współpraca z instytucjami badającymi zbrodnie w krajach dawnego ZSRS?
Janusz Piwowar: Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkie archiwalia zostały udostępnione stronie polskiej i nie zmieni się to w najbliższej przyszłości. Dużą rolę odgrywa współpraca z Ukraińskim Instytutem Pamięci Narodowej. Wielkie zasługi w wyjaśnianiu zbrodni sowieckich ma rosyjski "Memoriał", do którego często odsyłamy naszych wnioskodawców.
Dla badań nad represjami sowieckimi kluczowe było pozyskanie dokumentów oraz baz danych zgromadzonych w Ośrodku „Karta”. Poza badaniem zbrodni i represji sowieckich oraz niemieckich Centrum zajmuje się również zbrodniami popełnianymi przez nacjonalistów ukraińskich, między innymi na Wołyniu.
PAP: Jakiego rodzaju akta dotyczą zbrodni Ukraińskiej Powstańczej Armii?
Janusz Piwowar: Są to między innymi wspomnienia i relacje świadków tamtych wydarzeń, w tym służących w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej oraz ludności cywilnej.
PAP: Czy wciąż jeszcze pojawiają się nowe relacje dotyczące tamtych wydarzeń?
Janusz Piwowar: Tak, ale jest ich oczywiście coraz mniej ze względu na odchodzenie świadków tamtych wydarzeń. Mogę przy tej okazji zaapelować o zgłaszanie wszelkich relacji na temat zbrodni sowieckich, niemieckich oraz na temat zbrodni UPA. Pracownicy Centrum, jeśli będą znali personalia świadków, dokonają nagrań ich wspomnień. Dostęp do archiwów nagrań dźwiękowych uzyskają historycy, co poszerzy wiedzę o tych wydarzeniach. Ponadto Instytut pozyskuje od osób prywatnych wszelkie dokumenty pochodzące z okresu II wojny światowej.
PAP: Mija 71 lat od zakończenia II wojny światowej, ale wciąż wydaje się, że luki w naszej wiedzy na jej temat wciąż są ogromne. Gdzie obecnie są największe obszary "białych plam"?
Janusz Piwowar: Wbrew pozorom okres II wojny światowej nie został jeszcze dostatecznie zbadany. Jaskrawym przykładem są znajdujące się w naszych zbiorach akta wytworzone przez Gestapo z Ciechanowa i Płocka, czyli z tzw. rejencji ciechanowskiej. Z tego obszaru posiadamy przeszło 13 tysięcy jednostek aktowych wytworzonych przez organy bezpieczeństwa III Rzeszy. Uzupełnia je kartoteka osobowa licząca 7 metrów bieżących akt. Dokumenty te nie zostały wciąż dostatecznie przebadane przez polskich historyków.
Widzę tu wielki obszar do powstania poważnej monografii na temat losów tamtejszej ludności oraz funkcjonujących na tym terenie niemieckich obozów. Między innymi w Działdowie (Soldau) mieścił się Arbeitserziehungslager czyli Wychowawczy Obóz Pracy. Według naszych badań przewinęło się przez niego ponad 8 tysięcy osób. W tym przypadku zachowała się, choć w stopniu szczątkowym, oryginalna ewidencja więźniów. Obóz w Działdowie jest namacalnym przykładem, jak trudną kwestią jest ustalenie dokładnej liczby ofiar.
PAP: Innym nie do końca zbadanym obszarem są dane na temat zbrodniarzy wojennych. Czy tu również jest pole do szeroko zakrojonych badań?
Janusz Piwowar: Jest to obszar znacznie lepiej zbadany przez historyków. W IPN zachowała się pokaźna liczba akt osób skazanych w ramach procesów na podstawie dekretu z 31 sierpnia 1944 r. „O wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego” oraz akta Najwyższego Trybunału Narodowego. Poza tym poświęcano zagadnieniu znacznie więcej miejsca w działaniach b. Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Można jednak zauważyć, że wciąż brakuje monografii podsumowujących ten temat.
PAP: Wciąż chyba istnieje wielka przepaść pomiędzy naszą wiedzą na temat zbrodniarzy niemieckich i sowieckich.
Janusz Piwowar: Tak, jest to ogromna przepaść. Zbrodniarzy hitlerowskich możemy wymieniać z pamięci, nie sięgając do żadnych źródeł czy opracowań. W wypadku zbrodni i represji sowieckich dysponujemy wręcz znikomą liczbą materiałów archiwalnych w porównaniu z dokumentacją niemiecką.
PAP: Czy Centrum dysponuje dokumentami dotyczącymi słynnych Polaków okresu II wojny światowej, którzy byli poddawani represjom?
Janusz Piwowar: Posiadamy w naszych zbiorach między innymi kartoteki więźniów KL Dachau, gdzie figurują Stanisław Grzesiuk i Gustaw Morcinek. Na karcie ewidencyjnej tego ostatniego znajduje się podane przez niego drugie imię – August. W momencie aresztowania podał to imię, dzięki czemu przetrwał w obozie. Po wyzwoleniu Dachau pisarz obozowy przekazał mu jego teczkę osobową, mówiąc, że miał wielkie szczęście nie wpadając w ręce Gestapo. Natomiast w kartotece ciechanowskiego Gestapo znajdują się informacje dotyczące ucieczki z obozu KL Auschwitz znanego aktora Augusta Kowalczyka i rotmistrza Witolda Pileckiego.
* * *
W maju 2014 r. Instytut Pamięci Narodowej powołał Centrum Udzielania Informacji o Ofiarach II Wojny Światowej. Jego działalność opiera się znajdującym się w IPN, a obecnie największym zbiorze danych o losach Polaków w czasie wojny pod dwiema okupacjami. To archiwa przejęte od Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (3500 metrów bieżących akt).
Centrum korzysta również z dokumentacji Bazy Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej w Bad Arolsen w Niemczech, która zawiera informacje dotyczące ponad 17 milionów osób. Zbiory Centrum obejmują również kartotekę osobową zbrodniarzy niemieckich liczącą około miliona kart.
Instytut dysponuje także tzw. zbiorem akt wschodnich oraz od 2013 r. Indeksem Represjonowanych, zbierającym informacje o ofiarach sowieckiej okupacji, który wcześniej przez wiele lat prowadził Ośrodek Karta.
Informacje na temat bliskich represjonowanych w trakcie II wojny światowej można uzyskać zwracając się listownie na adres Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej z dopiskiem "Centrum Udzielania Informacji o Ofiarach II Wojny Światowej" lub mailowo na adres ofiary@ipn.gov.pl
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ mjs/ ls/