Funkcjonowanie obozu i więzienia w Jaworznie stanowi jedną z najbardziej ponurych kart historii okresu stalinowskiego. Stosowane tam metody „resocjalizacji” młodych więźniów sprawiły, że po upływie niemal siedemdziesięciu lat wielu z nich mówi, że nigdy nie udało im się w pełni wyzwolić z traumy Jaworzna.
Gośćmi warszawskiego Przystanku Historia byli więźniowie obozu i więzienia w Jaworznie. Spotkanie zorganizowano w ramach cyklu „Bohaterowie Wyklęci”, ponieważ większość więźniów Jaworzna stanowili młodzi żołnierze i działacze podziemia antykomunistycznego po 1944 r. Władze komunistyczne poza długoletnim więzieniem postanowiły zastosować wobec nich zakrojony na wielką skalę eksperyment społeczny. Zamiarem stalinowskich przywódców Polski Ludowej było stworzenie nowego człowieka.
Oba lewicowe totalitaryzmy – nazizm i komunizm - często są do siebie porównywane. Zdaniem historyków badających dzieje Jaworzna może ono być symbolem podobieństw pomiędzy tymi systemami. Według prof. Ryszarda Terleckiego „Jaworzno to miejsce symbolicznego spotkania hitleryzmu i komunizmu. W 1945 roku komuniści przejęli filię hitlerowskiego obozu Neu Dachs (…). Polskich, angielskich i rosyjskich więźniów zastąpili więźniowie niemieccy, ukraińscy i polscy”.
Ryszard Terlecki: Jaworzno to miejsce symbolicznego spotkania hitleryzmu i komunizmu. W 1945 roku komuniści przejęli filię hitlerowskiego obozu Neu Dachs (…). Polskich, angielskich i rosyjskich więźniów zastąpili więźniowie niemieccy, ukraińscy i polscy.
Centralny Obóz Pracy w Jaworznie rozpoczął działalność już w lutym 1945 r. w miejscu zbudowanego przez Niemców obozu pracy w Jaworznie. Jego więźniowie byli transportowani z obozu Auschwitz. Po niemieckich okupantach pozostał niezniszczony obóz składający się z 15 drewnianych baraków i innych zabudowań otoczonych drutem kolczastym podłączonych do wysokiego napięcia.
Podobna była nawet struktura administrowania obozem. W Jaworznie istniała funkcja porównywana do niemieckich kapo, nazywanych tutaj „gońcami” albo „blokowymi”. Byli oni zwalniani z prac fizycznych, otrzymywali lepsze wyżywienie i ubranie, w zamian zajmowali się kontrolą i nadzorem nad więźniami. Początkowo więźniami byli volksdeutsche, Ukraińcy, Łemkowie i przedstawiciele innych narodowości. Wykorzystywano ich do pracy w śląskich kopalniach i innych zakładach przemysłowych.
Obóz dla internowanych i jeńców przestał formalnie istnieć w 1949 roku. Zaczęto go przekształcać w więzienie dla młodocianych. Według planów stalinowskich władz miało to być tzw. „więzienie progresywne” oparte na metodach sowieckiego pseudonaukowca Antona Makarenki, twórcy systemu kolektywnego wychowania poprzez pracę. W rzeczywistości głównym celem więzienia w Jaworznie było wykorzystywanie młodych więźniów do niewolniczej pracy. Jeden z uczestniczących w spotkaniu więźniów nazywał ten system „pracą przez sześć godzin”, to znaczy od 6 rano do 6 wieczorem. Wiele wykonywanych przez więźniów prac polegało na produkcji prefabrykatów do budowy sztandarowej inwestycji okresu stalinowskiego, czyli Nowej Huty.
Więźniowie Jaworzna byli poniżani przez strażników i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Często praktyką było przeprowadzenie więźniów ze stacji kolejowej do zabudowań więziennych w niemieckich mundurach. Sprawiało to, że miejscowa ludność obrzucała polskich patriotów - uczestników pierwszej i drugiej konspiracji - kamieniami i obelgami. Według przytaczanych przez badającego losy więźniów Jaworzna dziennikarza Mateusza Wyrwicha, wspomnień oficera KBW z Jaworzna, wiele tego rodzaju zachowań było inscenizowanych przez bezpiekę, a ich uczestnikom wypłacano wynagrodzenia.
Według relacji więźniów warunki życia w Jaworznie przypominały pod wieloma względami niemieckie obozy koncentracyjne. Zasadniczą różnicą było jedynie niestosowanie masowej eksterminacji więźniów. Szczególnie złą sławą wśród więźniów „cieszył się” pełniący przez kilka miesięcy funkcję naczelnika sadystyczny funkcjonariusz bezpieki Samuel Morel. Mimo to przez większość okresu PRL historia więzienia w Jaworznie była zakłamywana między innymi za sprawą piszących peany na rzecz stosowanych tam „metod wychowawczych” przez literatów jak Kazimierz Koźniewski i Sławomir Mrożek.
Tragedią wielu więźniów, również tych goszczących na spotkaniu w Przystanku Historia, był fakt, że niedługo po odzyskaniu wolności w 1956 r. większość z nich została wcielona do zasadniczej służby wojskowej. Ich służba polegała na pracy w batalionach górniczych w znanych im, często skrajnie niebezpiecznych, kopalniach węgla kamiennego.
Jak powiedział więzień Jaworzna Ryszard Jakubowski głównym celem więźniów było nie tyle przetrwanie co wykazanie swojej niezłomności. Według słów byłego więźnia ich celem „było niedanie się" funkcjonariuszom. Służyć miało temu budowanie organizacji sprzeciwu nawiązującej do wzorów konspiracyjnych. Więźniowie sprzeciwiali się również fatalnym warunkom w jakich byli przetrzymywani. Najbardziej znanym epizodem sprzeciwu wobec bezpieki był bunt z 15 maja 1955, spowodowany zastrzeleniem śpiącego więźnia – Stanisława Barana, który odpoczywał po nocnej zmianie w kopalni.
Tragedią wielu więźniów, również tych goszczących na spotkaniu w Przystanku Historia, był fakt, że niedługo po odzyskaniu wolności w 1956 r. większość z nich została wcielona do zasadniczej służby wojskowej. Ich służba polegała na pracy w batalionach górniczych w znanych im, często skrajnie niebezpiecznych, kopalniach węgla kamiennego. Dramat wielu z nich zakończył się więc dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych. Również w kolejnych latach utrudniano im zdobycie wykształcenia lub uzyskanie pracy.
Podczas spotkania zaprezentowano nakręcony przed kilkoma laty film dokumentalny „Obóz dwóch totalitaryzmów”. Jak powiedział Mateusz Wyrwich od tego czasu nasza wiedza na temat obozu i więzienia w Jaworznie znacznie się zwiększyła, ale wciąż w tej historii jest wiele białych plam. Wśród nich jest wiele tak tajemniczych epizodów jak niemal natychmiastowe podanie informacji o buncie w Jaworznie przez Radio Wolna Europa czy opracowywane w MON plany wysłania więźniów jako „mięsa armatniego” na front wojny koreańskiej. Nieznana jest również dokładna liczba ofiar obozu i więzienia w Jaworznie.
Więzienie w Jaworznie zlikwidowano w okresie odwilży w 1956 r. Przyczyny całkowitej likwidacji tego więzienia wciąż są nie do końca jasne. Badacze wskazują, że znajdowało się ono zbyt blisko szlaków komunikacyjnych ułatwiających ucieczkę w wypadku masowego buntu.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ ls/