Podczas uroczystych połączonych sesji rady powiatu bieszczadzkiego, rady miejskiej Ustrzyk Dolnych oraz rad gmin Czarnej i Lutowisk przypomniano we wtorek akcję przesiedleńczą sprzed 65 lat. Przesiedlenia było konsekwencją tzw. korekty granic między Polska a ZSRS.
W podjętym stanowisku radni wyrazili "najwyższy szacunek wszystkim, którzy ucierpieli w związku z przymusowym opuszczeniem ojczystej ziemi", oddali też hołd zmarłym "wskutek przeprowadzenia samej akcji".
W 1951 r. dokonano wymiany terenów o powierzchni 480 km kw.; obszaru niewiele mniejszego od powierzchni współczesnej Warszawy.
"Należące do Polski kilkanaście miejscowości w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim na Lubelszczyźnie włączono do Związku Sowieckiego, a z kolei znajdujące się od 1944 r. na terytorium ZSRS tereny dzisiejszych gmin Ustrzyki Dolne, Czarna i Lutowiska wróciły do Polski" – powiedział w trakcie sesji Artur Brożyniak z oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie.
Zwrócił uwagę, że mimo upływu lat nadal "nie są jasne powody tej decyzji". "Nie mamy dostępu do archiwów sowieckich, nie zachowały się także relacje przedstawicieli rządu polskiego dotyczące tej kwestii" – wyjaśnił.
Z propozycją korekty formalnie wystąpiła strona polska. Twierdziła, że chce powrotu do Polski złóż ropy naftowej w okolicach Ustrzyk Dolnych. "Argument nie wydaje się jednak przekonywujący, bo owe złoża w tamtym czasie były już na wyczerpaniu" – zauważył Brożyniak.
Jednocześnie historyk przypominał, że niedługo po przyłączeniu do Związku Sowieckiego terenów części powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego powstały tam liczne kopalnie węgla kamiennego.
Umowę o korekcie granicy podpisano 15 lutego 1951 r. w Moskwie. Dopiero 22 maja została ona upubliczniona, a 26 maja Sejm ratyfikował dokument. Przesiedlenia zaczęły się 26 października 1951 r.
Przesiedlenie objęło m.in. Krystynopol, Bełz, Chorobrów i Uhnów w woj. lubelskim. Akcja dotyczyła 14 151 mieszkających tam ludzi. Od powiatów, które dotknięte były przesiedleniem akcje przesiedleńczą nazywa się akcją H-T.
W Bieszczady przyjechało 3534 osoby; nieco ponad tysiąc rodzin. Pozostali trafili na tzw. ziemie odzyskane; kilkanaście rodzin zamieszkało u rodzin w innych częściach kraju.
Z kolei z przejmowanych przez Polskę terenów, według danych sowieckich, wyjechało 32 066 osób. Zostali osiedleni w południowych i wschodnich częściach ówczesnej Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej.
"Tereny, które utraciliśmy to były żyzne, równinne, urodzajne czarnoziemy. Przesiedleńcy przyjeżdżali ze średnio bogatych gospodarstw do często zniszczonych domostw w górach. Musieli nauczyć się gospodarować w innych warunkach, na słabych, górskich glebach. Był to dla nich szok cywilizacyjny; mieli poczucie krzywdy" - zaznaczył w rozmowie z PAP Brożyniak.
Przed uroczystą sesją przedstawiciele trzech bieszczadzkich gmin złożyli kwiaty pod tablica upamiętniającą akcje H-T.
"Sprawa jest jednoznaczna. Wtedy przed 65 laty przesiedlanym wyrządzono wielką krzywdę. Uroczystą sesją chcieliśmy przypomnieć tamte wydarzenia i oddać hołd przesiedlonym" – powiedział PAP przewodniczący rady miejskiej Ustrzyk Dolnych Bogdan Ferenc.
Dodał, że o akcji H-T w Bieszczadach przypominają m.in. tablice pamiątkowe, które najczęściej powstały przy kościołach, a w Ustianowej z inicjatywy potomków przesiedlonych powstała izba pamięci.
Umowa o zamianie granic z 1951r. była największą po wojnie korektą graniczną w Polsce.(PAP)
kyc/ agz/