10 stycznia 1981 r. ugaszono największy w Europie pożar szybu naftowego koło Karlina (Zachodniopomorskie). Przez 32 dni ponad 1000 osób walczyło z żywiołem. Tamtejsze złoża ropy naftowej okazały się mniejsze niż oczekiwano - Polska nie stała się „drugim Kuwejtem”.
W latach 70. Zjednoczenie Górnictwa Naftowego rozpoczęło poszukiwania ropy naftowej i uruchomiono wiertnię Daszewo-1 w okolicy wsi Krzywopłoty ok. 4,5 km od Karlina (wówczas woj. koszalińskie, obecnie zachodniopomorskie). 9 grudnia 1980 r. na terenie wiertni znajdowało się co najmniej kilkunastu pracowników. Około godz. 17 jeden z pracowników wiertni zauważył, że płuczka jest wypierana na zewnątrz odwiertu: ciśnienie ropy naftowej i gazu ziemnego niebezpiecznie wzrosło. Krótko po 17 nastąpiła erupcja płonącej mieszaniny ropy naftowej i gazu ziemnego.
Burmistrz Karlina Waldemar Miśko wspomina: „Wówczas byłem 19-letnim uczniem technikum. Tego dnia przebywałem w centrum Karlina, kilka kilometrów od wiertni. Zapadał zmierzch. W pewnym momencie na niebie ukazała się wielka, jaskrawa zorza. Nie słyszeliśmy eksplozji, zagłuszył ją wiatr”.
Burmistrz Karlina Waldemar Miśko wspomina: „Wówczas byłem 19-letnim uczniem technikum. Tego dnia przebywałem w centrum Karlina, kilka kilometrów od wiertni. Zapadał zmierzch. W pewnym momencie na niebie ukazała się wielka, jaskrawa zorza. Nie słyszeliśmy eksplozji, zagłuszył ją wiatr”.
Ok. 17.15 pierwsze zgłoszenie otrzymała Ochotnicza Straż Pożarna z Karlina. Dziesięć minut później st. kapral Alicja Bogatko z Państwowej Straży Pożarnej w Białogardzie odebrała telefon z informacją, że płonie wiertnia Daszewo-1. Ogłoszono alarm. O 17.42 na miejsce pożaru dotarły trzy wozy bojowe z PSP Białogard. Silny wiatr i opady deszczu ze śniegiem utrudniały akcję ratowniczą.
W kronice tamtejszej PSP tak opisano pierwsze chwile po wybuchu „Płonie gaz, wieża wiertnicza przewrócona na skutek dużego promieniowania cieplnego. (...) Ogień jest tak duży, że tworzy nad pobliskim miastem Karlino ogromną łunę stając się widocznym na odległość 30 km. Dowodzenie akcją obejmuje mł. chor. Marek Bauman, komendant ZSP. Strażacy rozpoczynają natychmiastową ewakuację ludzi i sprzętu. O godz. 18.45 d–ctwo obejmuje Komendant Wojewódzki SP płk poż. Witold Kaźmierczak”.
Szacuje się, że ciśnienie wynosiło ok. 560 atmosfer, a wysokość słupa ognia wynosiła od 30 do 100 metrów. Mimo poświęcenia strażacy z Białogardu nie byli w stanie opanować potężnego pożaru. Temperatura w miejscu erupcji wynosiła ok. 1000 stopni Celcjusza. Doszczętnie spłonęły baraki pracowników i wieża wiertnicza oraz pozostałe urządzenia wiertni Daszewo-1. Podczas erupcji czterech robotników doznało poparzeń i trafiło do szpitala w Białogardzie.
Po kilku godzinach w akcji gaszenia szybu brało udział 18 jednostek straży pożarnej m.in. z Kołobrzegu, Koszalina, Szczecinka i Świdwina. Informacja o skali pożaru dociera do Warszawy późnym wieczorem 9 grudnia. Otrzymali ją członkowie najwyższych władz państwowych.
W ciągu kilku godzin strażacy ewakuowali mieszkańców pobliskich gospodarstw oraz robotników wiertni. Zablokowano dla ruchu kołowego pobliską szosę (teraz to droga krajowa nr 6), teren otoczył kordon wojska i milicji.
Do akcji gaśniczo-ratowniczej w Karlinie włączyły się jednostki inżynieryjne z Pomorskiego Okręgu Wojskowego, Obrona Cywilna, strażacy z kilku jednostek z terenu woj. koszalińskiego oraz jednostki MO, specjalistyczna drużyna ratownictwa górniczego, łącznie ok. 1000 osób. Na czele akcji stanął inż. Adam Kilar, dyrektor Zjednoczenia Górnictwa Naftowego.
Po erupcji Karlino stało się sławne nie tylko w Polsce. Codziennie przybywały tu liczne ekipy TVP oraz zagranicznych mediów. Uczestników akcji odwiedził I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania. Śmigłowcem Marynarki Wojennej przybył tu również przewodniczący NSZZ „Solidarność” Lech Wałęsa. Od 10 grudnia 1980 r. relacje z Karlina były stałym punktem głównego wydania Dziennika TVP i znalazły się na pierwszych stronach większości polskich gazet. Do historii przeszły dramatyczne zdjęcia słupa ognia w nocy oraz zarejestrowane na taśmie filmowej ujęcia z pokładu śmigłowca.
Po erupcji Karlino stało się sławne nie tylko w Polsce. Codziennie przybywały tu liczne ekipy TVP oraz zagranicznych mediów. Od 10 grudnia 1980 r. relacje z Karlina były stałym punktem głównego wydania Dziennika TVP i znalazły się na pierwszych stronach większości polskich gazet. Do historii przeszły dramatyczne zdjęcia słupa ognia w nocy oraz zarejestrowane na taśmie filmowej ujęcia z pokładu śmigłowca.
Zgłaszali się liczni ochotnicy do ugaszenia pożaru.
Mimo nasilającego się kryzysu społecznego i gospodarczego w ogólnej świadomości płonący szyb w Karlinie wzbudzał nadzieję, że oto odnaleziono ogromne złoża ropy naftowej. Pojawiały się wręcz opnie, że Polska „stanie się drugim Kuwejtem”, zaś eksploatacja złoża i eksport ropy naftowej rozwiążą polskie problemy gospodarze. Nie brakowało plotek. Mówiono, że pożar był dziełem nieznanych dywersantów zachodnioniemieckich lub amerykańskich. Krążyła też wersja, że po ugaszeniu pożaru Rosjanie rozpoczną eksploatację szybu tylko dla swoich potrzeb.
16 grudnia 1980 r. do Karlina przybyli specjaliści z Węgier i ZSRS, którzy doradzali polskiej ekipie, w jaki sposób ugasić pożar. Jednocześnie władze PRL odrzuciły propozycję pomocy z USA.
Po próbach usunięcia uszkodzonego prewentera, blokującego dostęp do płonącego szybu, oddział artylerii LWP zniszczył go pociskami z haubic 152 mm. Oczyszczono teren ze spalonych urządzeń. Zbudowano drogi dojazdowe niezbędne do eksploatacji złoża. Akcję gaśniczą kontynuowano także podczas świąt Bożego Narodzenia i w Nowy Rok. Dodatkowym utrudnieniem były niskie temperatury.
Z Połtawy (wówczas ZSRS) przybyła 10-osobowa ekipa inż. Leona Kałyny. W Karlinie użyto agregatów gaśniczych AGWT. Były to pochodzące z myśliwców MIG-17 silniki turboodrzutowe Klimow WK-1F zamontowane na samochodach. Wytworzony przez nie ciąg powietrza tłumił płomienie. Metoda gaszenia za pomocą AGWT, działek wodnych oraz wytwornic pianowych okazała się skuteczna.
8 stycznia 1981 r. tuż przed godz. 11 za pomocą działek wodnych po raz pierwszy ugaszono ogień. Brak prewentera spowodował jednak, że złoże podpalono. Właściwe ugaszenie pożaru szybu w Karlinie miało miejsce 10 stycznia 1981 r. ok. 8 rano. Użyto działek wodnych i agregatów gaśniczych AGWT. Za pomocą dźwigu nałożono 11-tonowy prewenter sprowadzony z Rumunii. Tego samego dnia o 16.30 całkowicie opanowano wypływ ropy naftowej z wiertni Daszewo -1.
W ciągu miesiąca w Karlinie spłonęło ok. 30 tys. ton ropy naftowej i ok. 50 milionów metrów sześciennych gazu ziemnego. Koszt akcji gaśniczej, budowy dróg dojazdowych do szybu oraz innych prac inżynieryjnych wynosił 300 mln zł. Bezpośrednią przyczyną wybuchu była nieszczelność głowicy przeciwwybuchowej (prewentera) i zapłon metanu spowodowany iskrą z silnika pompy.
Pośrednio erupcja nastąpiła w wyniku błędu w obliczeniach geologicznych: złoże ropy znajdowało się na głębokości 2792 m, czyli 200 metrów wyżej niż przypuszczano.
16 stycznia 1981 r. z Karlina odjechał pierwszy pociąg wiozący 780 ton ropy naftowej do rafinerii w Trzebini. W latach 1981-83 eksploatowano trzy otwory wiertnicze Daszewa-1. Według ocen Instytutu Technologii Nafty w Krakowie ropa pochodząca ze szczelinowego złoża koło Karlina była średniej jakości. Po wyczerpaniu złóż ropy naftowej wydobywano gaz ziemny.
9 grudnia 2010 r. w Muzeum Ziemi Karlińskiej otwarto wystawę poświęconą pożarowi szybu; w planach jest centrum nauki i techniki
„Naszym celem jest budowa Centrum Nauki i Techniki +Energia+, w którym zwiedzający będą mieli możliwość przeżycia choćby niektórych emocji, jakie towarzyszyły pracownikom szybu 35 lat temu. Będzie symulacja drżenia ziemi przed wybuchem, zapach ropy naftowej, choć naturalnie do potrzeb ekspozycji będzie użyty inny, bardziej bezpieczny środek zapalający niż ropa. Atrakcją będą także dwa zakupione przez nas wozy bojowe straży pożarnej, które wówczas brały udział w akcji gaśniczej” - mówi burmistrz Karlina.
rep/ rda/