Jeden z najsłynniejszych amerykańskich sportowców w historii, pięściarz Joe Louis urodził się 100 lat temu, 13 maja 1914 r. Louis był nie tylko mistrzem świata wagi ciężkiej, ale także symbolem propagandowym, wykorzystywanym w okresie II wojny światowej.
9 stycznia 1942 r. Joe Louis wstąpił w szeregi amerykańskich sił zbrojnych. Jego rolą było zbieranie pieniędzy poprzez uczestniczenie w pokazowych walkach - był "maskotką" armii, dla której stoczył 96 walk. Propagandowe plakaty przedstawiały Louisa z karabinem i zachęcały: "Szeregowiec Joe Louis mówi: Wygramy, bo Bóg jest po naszej stronie". Był idolem żołnierzy, jako mistrz świata wagi ciężkiej.
W 1938 r. stoczył rewanż ze Schmelingiem. W Niemczech wynik pierwszego starcia określano jako "zwycięstwo aryjskiej rasy nad barbarzyńcą". Na rewanż czekała cała Europa, przestraszona widmem nadchodzącej wojny. Do Nowego Jorku sportowiec przyjechał w otoczeniu nazistowskich notabli. 70 tysięcy ludzi oglądało na Yankee Stadium zwycięstwo Louisa.
Tytuł obronił w czerwcu, bijąc w Nowym Jorku Billy'ego Conna. Walka okazała się jedną z najbardziej wymagających w jego karierze. Conn nie zamierzał wdawać się w wymianę ciosów, a unikać Louisa. "Może uciekać, ale nie może się schować" - skwitował mistrz. Ostatecznie Louisowi udało się powalić rywala w ostatnich sekundach 13. rundy i zachować tytuł. Planowany rewanż przerwał japoński atak na amerykańską bazę w Pearl Harbor i zaciągnięcie się Louisa do wojska.
Gdy z niego wyszedł, zarobiwszy dla armii ponad 90 tysięcy dolarów, zainteresował się nim urząd podatkowy. Pieniądze ze swoich walk pokazowych przekazywał w znacznej części armii, w związku z czym nie miał z czego zapłacić podatku dochodowego. Był dłużny Ameryce ponad 500 tysięcy dolarów. Został zmuszony do wznowienia kariery sportowej, zakończonej w 1949 r.
Dla urodzonego 13 maja 1914 r. Louisa jedyną szansą na karierę był sport. Jego amatorskie walki przyciągały promotorów, chętnych do wykorzystania talentu młodego pięściarza. Matka wysyłała go na lekcje gry na skrzypiec, Louis jednak w pokrowcu na instrument nosił rękawice bokserskie i potajemnie trenował.
Szybko wyrósł na idola czarnoskórej publiczności, widzącej w nim symbol wyższości czarnych nad białymi w posegregowanej Ameryce, nowego Jacka Johnsona (pierwszego czarnoskórego mistrza). Sztab Louisa przestrzegał młodego sportowca przed prowokacyjnym zachowaniem, jakim popisywał się Johnson. Miał zakaz wdawania się w skandale obyczajowe.
W 1935 r. zrobiło się o nim głośno, po tym jak pobił Primo Carnerę. Dla Amerykanów Carnera był symbolem politycznym, reprezentującym faszystowskie Włochy pod dowództwem Mussoliniego. Louis był symbolem "dobra", amerykańskim bohaterem. Rasistowska prasa czuła się zagrożona coraz silniejszą pozycją Louisa i usiłowała umniejszyć jego umiejętności, nazywając "prostakiem", który na nowo sprowadził boks do poziomu "prymitywnej rozrywki".
Louis stał się głównym kandydatem do tytułu mistrzowskiego, należącego do Jamesa J. Braddocka. Wpierw jednak musiał pokonać Maxa Schmelinga, faworyta Adolfa Hitlera, kreowanego w nazistowskich Niemczech na "nadczłowieka". Zdaniem amerykańskiej prasy 30-letni Niemiec nie był godnym przeciwnikiem. 19 czerwca 1936 r. Louis przegrał jednak pojedynek.
Niemiec nie dostał swojej szansy - Braddock i Louis wcześniej porozumieli się co do swojego meczu w Chicago. Mimo sprzeciwu Schmelinga, 22 czerwca 1937 r. Louis pokonał Braddocka, powalając go na deski w 8. rundzie. Został mistrzem świata.
W 1938 r. stoczył rewanż ze Schmelingiem. W Niemczech wynik pierwszego starcia określano jako "zwycięstwo aryjskiej rasy nad barbarzyńcą". Na rewanż czekała cała Europa, przestraszona widmem nadchodzącej wojny. Do Nowego Jorku sportowiec przyjechał w otoczeniu nazistowskich notabli. 70 tysięcy ludzi oglądało na Yankee Stadium zwycięstwo Louisa. Walka trwała dwie minuty, Schmelingowi udało się wyprowadzić tylko dwa ciosy. Swojego tytułu Louis bronił 13 razy.
Po wyjściu z armii "amerykański bohater" musiał spłacać dług wobec swojego kraju. Po kilku zwycięskich walkach skończył karierę. Wznowił ją w 1950 r., jako 36-latek, by spłacać dług. Przegrał z Ezzardem Charlesem, tracąc tytuł. Stoczył jeszcze kilka walk zanim ostatecznie skończył karierę po tym, jak pobił go Rocky Marciano. Po zakończonej walce, Marciano płakał powtarzając "przepraszam, Joe".
Po zakończeniu kariery żył skromnie, usiłując spłacić zadłużenie. Pracował jako "atrakcja turystyczna" w hotelu Caesar's Palace w Los Angeles. Zmarł na zawał serca w 1981 r. Część kosztów pogrzebu pokrył Max Schmeling. (PAP)
pj/ agz/