Kluby sejmowe opowiedziały się w czwartek za dalszymi pracami nad prezydenckim projektem tzw. ustawy krajobrazowej. Propozycja ma na celu rozpoczęcie porządkowania prawa pod kątem ochrony krajobrazu. Daje szanse na to, że będzie np. mniej szpecących reklam.
Założenie tzw. ustawy krajobrazowej jest takie, by dać gminom, a w przypadkach, gdy mamy do czynienia z obszarami krajobrazowymi, które wykraczają poza obszar jednej gminy (np. doliny rzeki) województwom, możliwość oddziaływania na ład przestrzenny. Cel to postawienie bariery dla tablic reklamowych, wież, budynków i innych obiektów w miejscach, gdzie szpecą one krajobraz.
W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu. W trakcie dyskusji posłowie opowiedzieli się za skierowaniem go do dalszych prac w komisji. PiS, PSL, a także Solidarna Polska mają jednak zastrzeżenia do niektórych zapisów.
Propozycję prezydenta chwaliła Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). "Staramy się chronić wszystkie ważne, istotne rzeczy wpływające na nasze życie, staramy się chronić naszą kulturę, a Polska miała wyjątkowego pecha - najpierw wojna, potem czasy komunizmu, które bardzo zdegradowały krajobraz Polski, potem wejście w transformację, gdzie nie przykładaliśmy należytej uwagi do tego, jak wygląda świat wokół nas" - mówiła.
Wskazała, że w Polsce w wielu miejscach mamy duży problem z ochroną krajobrazu. Zwracała uwagę, że reklama w bardzo dużym stopniu degraduje, niszczy, a czasami zasłania krajobraz naszego kraju.
Założenie tzw. ustawy krajobrazowej jest takie, by dać gminom, a w przypadkach, gdy mamy do czynienia z obszarami krajobrazowymi, które wykraczają poza obszar jednej gminy (np. doliny rzeki) województwom, możliwość oddziaływania na ład przestrzenny. Cel to postawienie bariery dla tablic reklamowych, wież, budynków i innych obiektów w miejscach, gdzie szpecą one krajobraz.
Anna Paluch (PiS) mówiła, że jej wątpliwości budzi przeprowadzenie audytów krajobrazowych ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, bo ma on ograniczony budżet. Pytała też o możliwe skutki równoczesnego funkcjonowania dwóch różnych aktów prawa na danym obszarze, z jednej strony miejscowych planów zagospodarowania a z drugiej - urbanistycznych zasad ochrony krajobrazu. Wskazywała, że mogą to wykorzystać inwestorzy dla realizacji swoich projektów na terenach cennych krajobrazowo.
Paluch mówiła też, że duże wątpliwości budzą skutki odszkodowań z tytułu np. obniżenia wartości nieruchomości, wskutek np. zakazu umieszczania reklamy.
Kolejny artykuł, który kwestionowała posłanka, mówi o możliwości pokrycia przez województwo kosztów dostosowania do zasad urbanistycznych obiektów wzniesionych przed wejściem w życie przepisów. "Już widzę te tabuny właścicieli obiektów wzniesionych kiedyś w drodze samowoli budowlanych w cennych terenach górskich, które zostały +zalegalizowane+ za przysłowiową złotówkę, a teraz chętnych do podnoszenia ich estetyki za publiczne pieniądze" - mówiła.
Jej zdaniem bardzo skomplikowania procedura umieszczania reklam może też uderzać w polityków opozycji, którzy będą chcieli prowadzić kampanię wyborczą tam, gdzie rządzi koalicja.
Z tym, że cele projektu są słuszne dla środowiska, ale propozycja wymaga dopracowania zgodził się też Adam Rybakowicz (Ruch Palikota). Wskazywał m.in., że w wyniku nowych regulacji możliwe będzie obniżenie wartości nieruchomości. Z drugiej strony wytykał autorom, że nie wskazali, na co samorządy będą miały przeznaczać nowe środki, które uzyskają z opłat za reklamy. Chwalił za to uregulowanie kwestii budowania elektrowni wiatrowych.
Eugeniusz Czykwin (SLD) uznał, że ostateczny kształt ustawy powinien być uzależniony od stanowisk przedstawionych przez zainteresowane strony. Podkreślił jednak, że każda inicjatywa mająca na celu walkę z plagą reklam szpecącą uroki krajobrazu jest bardzo dobra.
Z kolei Mieczysław Golba (Solidarna Polska) oświadczył, że kształt ustawy powinien być tak dopracowany, by nie budził kontrowersji wśród przedsiębiorców.
Z tym, że trzeba porządkować krajobraz zgodził się też Marek Gos (PSL). "Ważne jest, że jest pomysł na to, żeby zacząć porządkować obszar reklamowy" - podkreślił. Zwrócił jednak uwagę, że nie będzie to łatwe, bo projekt przewiduje zadośćuczynienia dla tych, którzy będą poszkodowani w wyniku przywracania uporządkowanego krajobrazu. Wyraził obawę związaną z tym, że źródłem odszkodowań będzie NFOŚ. "Z tymi pieniędzmi na pewno będzie problem" - stwierdził.
Prezydencki projekt określa m.in. obowiązek sporządzania przez samorząd województw audytu krajobrazowego, w którym zostaną zdefiniowane obszary krajobrazów priorytetowych. Następnie dla tych obszarów sejmik województwa będzie mógł ustalać normy prawne dotyczące wysokości, kształtu budynków i ewentualnie stosowanie materiałów miejscowych lub tradycyjnej architektury.
Projekt przewiduje też możliwość stanowienia przez gminy kodeksu reklamowego, który określi zasady zarówno dla reklam, jak i obiektów małej architektury (np. ogrodzeń) na terenie gminy. Tych, którzy będą mimo wszystko wystawiać np. reklamy tam, gdzie będzie to zabronione, można będzie wielokrotnie karać grzywnami.
W związku z tym, że prawo nie może działać wstecz, nie będzie możliwe np. zlikwidowanie za jednym zamachem szpecących wjazdy do dużych miast reklam. Ale niewykluczone, że z czasem i te obszary uda się uporządkować. Gminy bowiem będą mogły wprowadzić opłaty od reklam. Autorzy propozycji mają nadzieję, że spowoduje to, że z niektórych miejsc tablice reklamowe po prostu znikną.
"Zaproponowane opłaty od reklam mogłyby służyć pewnemu rygorowi wobec tych reklam, które ustanowione są niezgodne z zasadami przyjętymi w prawie miejscowym" - mówił w Sejmie minister w kancelarii prezydenta Olgierd Dziekoński.
Propozycja przewiduje też zaostrzenie zasad lokalizacji elektrowni wiatrowych i wszelkich innych obiektów, np. wieżowców, które będą uznane za "dominantę krajobrazową". Tego rodzaju obiekty będą mogły powstać tylko w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, które będą przyjmować gminy.
Szczegółowe kryteria kwalifikacji obiektów budowlanych, jako dominant krajobrazowych określić ma w rozporządzeniu minister budownictwa w porozumieniu z ministrami środowiska i kultury.
Zgodnie z prezydencką propozycją, decydujący głos o tym, gdzie można budować wiatraki będą miały samorządy wojewódzkie. Sporządzone przez nie audyty krajobrazu, w wyniku których wyznaczone będą obszary krajobrazu chronionego mają mieć formę aktu prawa miejscowego i być wiążące przy opracowywaniu projektów studiów i miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
Będą też kluczowe przy wydawaniu decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego, decyzji o warunkach zabudowy, pozwoleń na budowę. Projekt zakazuje lokalizacji obiektów o charakterze dominant na terenie krajobrazu chronionego, chyba, że sejmik określił zasady jego ochrony dla danego obszaru.
Branża energetyki wiatrowej ocenia, że proponowane zapisy utrudnią jej rozwój. Sceptycznie propozycje prezydenta ocenia również branża reklamy outdoorowej. W projekcie zaproponowano, by ustawa weszła w życie od początku przyszłego roku. (PAP)
stk/ mki/ jra/