Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zakazała wjazdu na Ukrainę 16 Rosjanom - dziennikarzom i ludziom sztuki, w tym reżyserowi Nikicie Michałkowowi - objaśniając to wymogami ustaw o bezpieczeństwie państwa. Reżyser skomentował decyzję, która go nie zaskoczyła.
Zapytany w poniedziałek, co czuje w związku z tym zakazem, Nikita Michałkow powiedział, że czuje się tak, "jak mógłby się czuć Siergiej Michajłowicz Eisenstein, któremu w roku 1939 zabroniono by wjazdu do faszystowskich Niemiec".
Eisenstein to żydowskiego pochodzenia sowiecki reżyser, scenarzysta i scenograf, który nakręcił m.in. uważany powszechnie za arcydzieło film "Pancernik Potiomkin".
Zakaz wjazdu na Ukrainę nie zaskoczył Nikity Michałkowa, o czym powiedziała agencji RIA Nowosti rzeczniczka reżysera Jewgienija Dorofiejewa. Podkreśliła, że powszechnie znane jest stanowisko Michałkowa w kwestii Ukrainy i że reżyser niejednokrotnie mówił, że nie pochwala działań obecnych władz w Kijowie.
Ukraina już wcześniej utworzyła czarną listę ludzi mediów, kultury i sztuki z Rosji. Na początku sierpnia ukraiński resort kultury ogłosił, że artyści stanowiący "zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego" nie mogą się produkować w ukraińskim radiu i telewizji.
Poza francuskim aktorem Gerardem Depardieu, który dwa lata temu otrzymał rosyjskie obywatelstwo, a pod koniec lipca został przez Kijów uznany za persona non grata, na czarnej liście znaleźli się także m.in. rosyjscy piosenkarze Oleg Gazmanow i Iosif Kobzon, nazywany "Frankiem Sinatrą Związku Radzieckiego". Władze w Kijowie zarzuciły im wspieranie prorosyjskich rebeliantów na wschodzie Ukrainy i popieranie aneksji Krymu przez Rosję w marcu 2014 roku.(PAP)
mmp/ mc/