Złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy przy tablicach upamiętniającej tragiczną śmierć Zbigniewa Cybulskiego pod kołami pociągu na Dworcu Głównym, uczczono we wtorek we Wrocławiu 46. rocznicę śmierci aktora. W uroczystości, która od czasu wmurowania tablicy w posadzkę peronu nr 3 wrocławskiego dworca w 1997 r. stała się już tradycją, wzięli udział znajomi i przyjaciele Cybulskiego oraz przedstawiciele PKP.
Dyrektor Festiwalu Aktorstwa Filmowego Stanisław Dzierniejko w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że każdego roku przychodzi na dworzec by złożyć hołd Cybulskiemu. „Myślę, że trzeba przypominać o takich osobach jak Zbyszek, szczególnie w dzisiejszych czasach, w których młodzi ludzie nie doceniają wielkiego aktorstwa" - mówił Dzierniejko.
Dyrektor przyznał, że Cybulski miał w zwyczaju wskakiwać do odjeżdżających pociągów i nawet gdy nie był spóźniony, często czekał do ostatniej chwili by wsiąść do odjeżdżającego już składu. "Był postacią nietuzinkową, często porównywaną do amerykańskiego aktora Jamesa Deana" - dodał.
Znicze zapalono także pod pamiątkową tablicą, która jest wmurowana przy wejściu do wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych (WFF). Wykonana z brązu płaskorzeźba przedstawia Cybulskiego z papierosem w ręku oraz tytuły filmów z udziałem aktora, które zostały zrealizowane we wrocławskiej WFF.
Zbigniew Cybulski zginął tragicznie 8 stycznia 1967 r. Miał 40 lat. Wracał z planu zdjęciowego do filmu "Morderca zostawia ślad" w reżyserii Aleksandra Ścibora-Rylskiego. Zginął pod kołami ekspresu, do którego próbował wskoczyć właśnie z peronu trzeciego wrocławskiego Dworca Głównego. Pochowany został na cmentarzu w Katowicach.(PAP)
mic/ ls/