Podtytuł książki brzmi „II Rzeczpospolita wobec najpoważniejszych incydentów zbrojnych w województwach północno-wschodnich”. Autor, pracownik Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, opisuje zbrojny napad na przygraniczną miejscowość Stołpce, dwa ataki na pociągi pasażerskie pod Łowczą i pod Leśną oraz reakcję polskich władz na te wydarzenia.
Traktat Ryski zawarty między Polską i bolszewicką Rosją, kończący wojnę, nie oznaczał dla Moskwy wyrzeczenia się prób destabilizacji sytuacji wewnętrznej na terytoriach Rzeczpospolitej zamieszkałych przez białoruską i ukraińska mniejszość narodową. Jak pisze Piotr Cichoracki, akcje zbrojne na tych terenach miały wykazać słabość państwa polskiego i zanegować polskie prawa do nich.
Autor skłania się do poglądu o istotnej odpowiedzialności Razwiedupru – wywiadu wojskowego Armii Czerwonej – za trzy incydenty zbrojne, jednak zaznacza, że funkcjonują także poglądy o wiodącej roli OGPU, czyli aparatu bezpieczeństwa. Akcjami kierowały wojskowe kadry sowieckie, a uczestnikami byli uciekinierzy z Polski i miejscowi sympatycy komunizmu. Komórki Komunistycznej Partii Białorusi stanowiły oparcie dla napastników.
W sierpniu 1924 r. zbrojny oddział napadł na położone kilkanaście kilometrów od granicy polsko-sowieckiej miasteczko Stołpce, zabijając 7 policjantów i 3 inne osoby. Uwolniona została grupa więźniów politycznych, w tym funkcjonariusz KPP i KPZB Mertens i Łohonowicz. Według literatury sowieckiej ich oswobodzenie miało być celem napaści na Stołpce.
W We wrześniu zatrzymany został pociąg pod Łowczą, w którym znajdował się wojewoda poleski Stanisław Downarowicz. Silny ostrzał wagonów spowodował, że obecni w pociągu policjanci – z wyjątkiem jednego - i wojskowi nie stawili oporu. Łupem napastników padły pieniądze, broń i kosztowności pasażerów. Zabity został jeden z nich, prawdopodobnie dlatego, że rozpoznał jednego z napastników.Również pod Leśną, w listopadzie 1924 roku, doszło do podobnego ataku na pociąg z takimi samymi skutkami. Z premedytacja zabity został policjant.
W wyniku pościg wojska i policji za napastnikami, w każdym z tych trzech przypadków ujęto część uczestników zbrojnych grup. Kilku z nich zostało skazanych na śmierć i straconych.
Napad na Stołpce oraz akcje na pociągi spowodowały krytyczną działalności policji odpowiedzialnej z ochronę granicy, ale najważniejszym wnioskiem było utworzenie w 1924 roku specjalnej formacji - Korpusu Ochrony Pogranicza. Jego działalność od razu zaczęła przynosić rezultaty. W 1925 roku władze odniosły także sukces w zwalczaniu struktur KPZB. Jednak fakt, że nie powtórzyły się już takie incydentu wynikał nie tyle z akcji polskich władz, ile przede wszystkim ze zmiany polityki sowieckiej. Moskwa zrezygnowała bowiem wówczas z „eksportu rewolucji”.
Jak pisze Piotr Cichoracki nie oznaczało to jednak bierności: sowiecki wywiad wojskowy przestawił się na tworzenie głęboko zakonspirowanej - do czasu przyszłej wojny - biernej sieci dywersyjnej
Książkę opublikowało wydawnictwo LTW.(PAP)
tst