Kwestia przynależności Wilna i Wileńszczyzny zadecydowały o tym, że Litwa nie poparła Polski w walce z Rosją Sowiecką w 1920 roku – twierdzi czołowy litewski historyk, dziekan wydziału historii Uniwersytetu Wileńskiego, prof. Alfredas Bumblauskas.
W rozmowie z PAP historyk zaznaczył, że „w 1919 roku wszyscy szukali sposobu rozstrzygnięcia przynależności Wilna”. „W 1920 roku strona litewska wpadła w desperację, uświadamiając, że z Polską nie uda się jej rozstrzygnąć kwestii Wilna. I tu można stwierdzić, że zaczęła się skłaniać ku sojuszowi z Rosją” – powiedział Bumblauskas.
Rząd litewski podpisał 12 lipca 1920 roku traktat z Rosją Sowiecką, który przewidywał przekazanie stronie litewskiej zajętego przez Armię Czerwoną Wilna. W zamian Litwa zgodziła się na przemarsz wojsk sowieckich przez jej terytorium.
„Życzyłbym litewskiej historiografii odwagi, a polskiej – wyrozumiałości i wybaczenia małemu krajowi pewnych grzechów” – powiedział Alfredas Bumblauskas, przyznając z żalem, że „tradycyjnie, stosunek Litwy do Polski jest stosunkiem dużego narodu do małego brata”, a tego Litwini nie lubią, to ich nawet obraża.
„Po zwycięstwie Polski w Bitwie Warszawskiej, porozumienie z Rosją stało się nieaktualne. Armia polska posuwała się na wschód. Problem Wilna i Wileńszczyzny znów był otwarty” – mówi Bumblauskas.
9 października 1920 roku dywizja gen. Lucjana Żeligowskiego zajęła Wilno. Moskwa i Berlin pozostały sojusznikami Kowna przeciwko Polsce.
„Zajęcie Wilna przez Żeligowskiego Litwa do dziś ocenia jednoznacznie: to była okupacja. Jeżeli usiłuje się mówić, że Żeligowski był oszmiańskim szlachcicem i jego działania wobec Wilna można traktować jako element wojny domowej, to wszyscy (na Litwie) bardzo się złoszczą” – mówi litewski historyk.
Według Bumblauskasa, Litwa usiłuje przemilczać współpracę państwa litewskiego z bolszewicką Rosją w 1920 r. Jak zaznacza żartem, „dzisiaj jest to politycznie nie poprawne”.
„Unika się podejmowania tematu i przyznania faktu, że zatrzymanie Tuczaczewskiego pod Warszawą jest częścią wspólnego europejskiego frontu przeciwko bolszewikom, bo wówczas należy przyznać, że Wilno otrzymaliśmy do Stalina, poza tym, to wywołuje antypolskie nastroje” – twierdzi Bumblauskas.
Jednakże, w opinii hostoryka, „ukrywania historii, pewne przemilczania nie przynoszą nikomu korzyści”.
„Historia – to nauka i im więcej znamy faktów, aspektów nasza wiedza zgłębia się, a to z kolei służy zbliżaniu się narodów.
Dialog litewskich i polskich historyków na temat 20-lecia międzywojennego już się rozpoczął.
„Życzyłbym litewskiej historiografii odwagi, a polskiej – wyrozumiałości i wybaczenia małemu krajowi pewnych grzechów” – powiedział Alfredas Bumblauskas, przyznając z żalem, że „tradycyjnie, stosunek Litwy do Polski jest stosunkiem dużego narodu do małego brata”, a tego Litwini nie lubią, to ich nawet obraża.
Aleksandra Akińczo (PAP)