W 1980 roku na olimpijskiej pływalni w Moskwie trzy złote medale zdobył reprezentant ZSRR Władimir Salnikow, uważany za specjalistę od wyścigów na długich dystansach. Był najlepszy na 400 oraz 1500 m stylem dowolnym oraz w sztafecie.
Większym wyczynem jednak był chyba jego triumf osiem lat później w Seulu. W 1988 roku był on uważany za pływackiego emeryta, zwłaszcza, że nie mógł wystartować w Los Angeles w 1984 roku. Mimo to po dramatycznym finiszu wygrał ponownie wyścig na 1500 m. Wieczorem tego dnia na spotkaniu zawodników uczestniczących w igrzyskach Salnikow otrzymał owacje na stojąco od wszystkich, którzy znajdowali się na sali.
Do Los Angeles nie mógł pojechać nie tylko on, ale tysiące zawodników z krajów bloku socjalistycznego. Był to odwet za bojkot olimpiady moskiewskiej sprzed czterech lat. W tej sytuacji w 1984 roku igrzyska zdominowali przedstawiciele gospodarzy. Wielu z nich znalazło się później w panteonie olimpijskich sław.
Do najsłynniejszych należy Carl Lewis, który debiutował właśnie przed własną publicznością. Był on niezwykle utalentowanym sprinterem. To pomagało mu także rywalizować w skoku w dal. W Los Angeles skopiował wyczyn swojego rodaka Jessiego Owensa z 1936 roku - wygrał biegi na 100 i 200 m, brał udział w zwycięskiej sztafecie 4x100 m i triumfował w skoku w dal.
W Seulu cztery lata później miał już niezwykle groźnego rywala - Bena Johnsona. Po biegu na 100 metrów Lewis cieszył się tylko ze srebra. Jednak szybko wyszło na jaw, że Kanadyjczyk był na dopingu, stąd złoto przyznano Amerykaninowi. Lewis ponownie wygrał skok w dal, a na 200 m był drugi.
Kolejny występ, już w Barcelonie, przyniósł mu dwa triumfy: w sztafecie 4x100 m oraz - po raz trzeci - w skoku w dal. Wreszcie nazywany już "dziadkiem" Lewis przygotował się na igrzyska w 1996 roku w Atlancie. I tu zadziwił wszystkich, gdyż wygrał po raz czwarty z rzędu olimpijski konkurs skoku w dal. Jest jedną z trzech osób w historii, które dokonały podobnego wyczynu.
W Los Angeles rodziła się także historia Jackie Joyner-Kersee, która także zdobywała medale na czterech olimpiadach. W swym debiucie sięgnęła po srebro w siedmioboju lekkoatletycznym, a do zwycięstwa zabrakło jej zaledwie pięciu punktów.
Czas na rewanż przyszedł cztery lata później - w Seulu Kersee wygrała nie tylko siedmiobój, lecz także konkurs skoku w dal. W dalszej części kariery poświęciła się przede wszystkim tej ostatniej konkurencji, dzięki której zdobyła jeszcze dwa brązowe medale w Barcelonie w 1992 roku i cztery lata później w Atlancie.
Jackie Joyner-Kersee, a właściwie Jacqueline, otrzymała imię na cześć żony prezydenta USA - Johna Kennedy'ego. Jej babcia miała bowiem twierdzić, że ta mała dziewczyna zostanie kiedyś Pierwszą Damą... czegoś. Jackie została Pierwszą Damą na dworze "królowej sportu". (PAP)
mar/ cegl/