Były I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania odmówił w poniedziałek zeznań w procesie b. członka Rady Państwa PRL Emila Kołodzieja, sądzonego za przekroczenie uprawnień przez głosowanie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. za dekretami o stanie wojennym.
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie 83-letni Kania skorzystał z możliwości odmowy zeznań jako świadek - do czego ma prawo jako oskarżony w głównym procesie o stan wojenny. Sprawę 93-letniego Kołodzieja wyłączono (z powodu złego stanu zdrowia) z toczącego się przed tym sądem od września 2008 r. procesu autorów stanu wojennego. Sądzony jest w nim b. szef PZPR, b. premier, b. szef MON i b. szef WRON 87-letni gen. Wojciech Jaruzelski razem z Kanią, b. szefem MSW 85-letnim gen. Czesławem Kiszczakiem i b. członkinią Rady Państwa 81-letnią Eugenią Kemparą. W tym procesie trwa przerwa z powodu choroby sędziego.
Pion śledczy IPN oskarża Kanię o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny. Grozi za to do 8 lat więzienia. Podstawą zarzutu było to, że w marcu 1981 r. Kania - jeszcze jako I sekretarz PZPR - podpisał dokument pn. "Myśl przewodnia stanu wojennego". W poniedziałek minęło 29 lat od odwołania Kani (na jego wniosek) z funkcji I sekretarza - 18 października 1981 r. zastąpił go gen. Jaruzelski.
Kołodziej jest zaś oskarżony o głosowanie za uchwaleniem dekretów o stanie wojennym wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu. Grozi mu do 3 lat więzienia. Podsądny, który nie przyznaje się do winy, mówił, że głosował za dekretami, bo "obawiał się bratobójczych walk i w konsekwencji interwencji wojsk radzieckich". Tłumaczył, że Rada miała świadomość, iż trwała sesja Sejmu, "ale zrobiliśmy to w stanie wyższej konieczności". Z powodu złego zdrowia Kołodziej nie przychodzi do sądu.
Kania wniósł o zwolnienie z obowiązku zeznawania, wobec czego sąd tylko odczytał jego wyjaśnienia z głównego procesu - które on potwierdził. W 2008 r. Kania przyznawał, że uczestniczył w przygotowaniach do stanu wojennego, ale nie uważa tego za przestępstwo. "Żaden związek przestępczy o charakterze zbrojnym nigdy nie istniał; to twór wirtualny stworzony przez IPN na polityczne zapotrzebowanie" - wyjaśniał b. szef PZPR. Podkreślał, że "Myśl przewodnia" głosiła, iż stan wojenny to "ostateczność po wyczerpaniu wszelkich środków politycznych". Dodawał, że celem jego działań była "ochrona Polski przed grozą interwencji Układu Warszawskiego", która - jego zdaniem - była realna. Zaprzeczał też, by władze od początku planowały stan wojenny, by zlikwidować NSZZ "Solidarność".
Proces Kołodzieja odroczono do 14 grudnia, kiedy ma zeznawać b. szef MON gen. Florian Siwicki.
W 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób. Obecnie - po wyłączeniu spraw trzech oskarżonych i śmierci dwojga innych - w głównym procesie zostało czworo podsądnych. Jaruzelski, Kania i Kiszczak są oskarżeni o kierowanie lub o udział "w związku przestępczym o charakterze zbrojnym" (za kierowanie nim grozi do 10 lat więzienia; za udział - do 8 lat). Drugi zarzut wobec Jaruzelskiego to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia uprawnień. Kempara ma zarzut przekroczenia uprawnień. Oskarżeni twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby - replikuje IPN. (PAP)
sta/ wkr/ gma/