Polacy z ponad 600 miejscowości, z uwzględnieniem granic przedwojennych, zginęli za pomoc Żydom podczas II wojny - wynika z badań przedstawionych przez Fundację Sprawiedliwi dla Świata. Jak zaznaczono, obecnie udokumentowano niecałe 1,1 tys. nazwisk ratujących.
Wyniki badań przedstawiono podczas wtorkowej konferencji w Warszawie.
Jak podkreślił prezes Fundacji Sprawiedliwi dla Świata Artur Rytel-Andrianik, prace nad zbadaniem historii, jeżeli chodzi o Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny rozpoczęto ponad pięć lat temu. Wtedy też ukazała się książka "Dam im imię na wieki. Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów".
"Pokazała ona, że w samej okolicy byłego obozu niemieckiego w Treblince ponad 40 osób zginęło za tę pomoc, zaś w powiacie sokołowsko-węgrowskim zostało odznaczonych medalem Sprawiedliwych ok. 100 osób. Przez lata pogłębiano także badania na rzecz Kaplicy Pamięci budowanej w Toruniu, gdzie zostały umieszczone nazwiska 1059 osób, które zginęły za pomoc Żydom. Pamiętajmy jednak, że te prace poszukiwawcze zaczęły się 70 lat po wojnie i do wielu przypadków ratowania nie uda się już dotrzeć. Ale prace nadal trwają i przybywa nowych nazwisk" - mówił Rytel-Andrianik.
Zaznaczył, że by przybliżyć skalę pomocy nanieśli na mapę Polski, z uwzględnieniem granic przedwojennych, ponad 600 miejsc, z których mieszkańcy zapłacili najwyższą cenę za pomoc ludności żydowskiej. "To miejscowości na terenie całego kraju, największe ich skupiska są jednak na Podlasiu, Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i Małopolsce. Często ginęły całe rodziny. Obecnie udokumentowane jest niecałe 1,1 tys. osób, ale tych nazwisk przybywa. Pomoc często była niesiona na tzw. przysiółkach, gdzie był jeden-dwa domy. I zdarzało się, że Niemcy mordowali ich mieszkańców, ale wieś nie wiedziała za co, o tym się nie mówiło. Ważne, by teraz o tym mówić i pisać, pokazywać te postawy" - powiedział.
Prezes Fundacji Sprawiedliwi dla Świata Artur Rytel-Andrianik: By przybliżyć skalę pomocy nanieśliśmy na mapę Polski, z uwzględnieniem granic przedwojennych, ponad 600 miejsc, z których mieszkańcy zapłacili najwyższą cenę za pomoc ludności żydowskiej. To miejscowości na terenie całego kraju, największe ich skupiska są jednak na Podlasiu, Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i Małopolsce. Często ginęły całe rodziny.
Wiceprezes IPN Mateusz Szpytma zwrócił też uwagę na fakt, że ukrywanie Żydów na wsi było bardzo trudne i wymagało niezwykłej staranności, ponieważ wszyscy tam się znali, wieści szybko się rozchodziły i trudno było utrzymać tajemnicę. "Wystarczył jeden konfident, by wydarzyła się straszna tragedia i tak często się zdarzało. W społeczeństwie były bardzo różne postawy. Były osoby, które ratowały i osoby patrzące co prawda ze współczuciem, ale z boku. Również tacy, którzy cieszyli się z tego, co dzieje się z Żydami, a także konfidenci. A wziąwszy pod uwagę, że za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci, każda z tych osób jest naszym wielkim bohaterem narodowym" - zauważył.
"Cały czas poszerza się nasz stan wiedzy na ten temat, nadal nie jest jednak zadowalający. Instytut także angażuje się w te prace. Powstała jedna monografia dotycząca Podkarpacia, będziemy także starali się zbadać kwestię ratowania Żydów w całej okupowanej Polsce. Dzięki badaniom IPN wiemy, że za pomoc Żydom zginęło troszkę ponad tysiąc osób, nie wszystkie znamy z nazwiska. Jeżeli chodzi o ratowanych szacunki są rozbieżne. Jedni badacze mówią o 30-40 tys., inni wskazują nawet na 100 tys. osób. Wymaga to więc dalszych badań" - dodał Szpytma.
Jednym ze znanych przykładów całej rodziny, która poniosła śmierć za udzielanie pomocy Żydom jest rodzina Ulmów. "Ten przykład jest tak bardzo wyraźny, ponieważ zachowało się mnóstwo materiałów dotyczących zarówno rodziny, jak i zbrodni. Ukazuje to także bezwzględność niemieckiego okupanta, bo nie wystarczyło im zamordowanie Żydów czy osób dorosłych, które ich ukrywały, ale pozbawili życia ich wszystkie nieletnie dzieci. Wiktoria Ulmowa była także w ciąży i zaczęła rodzić podczas zbrodni, więc to było barbarzyństwo podwójne. Rodzina ta jest także coraz bardziej znana dzięki niedawno otwartemu muzeum im poświęconemu, które odwiedziło już 38 tys. osób, z czego dużą część stanowili młodzi Izraelczycy" - zaznaczył.
Obecny na konferencji dyrektor Departamentu Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata w Ambasadzie Izraela w Polsce Emil Jeżowski dodał, że ambasada na co dzień otrzymuje zgłoszenia i sami poszukują historii, świadectw osób o bliskich, którzy ratowali Żydów podczas wojny. "Obecnie zgłasza się również wiele takich osób z polskich wsi. Miesięcznie, a czasem nawet tygodniowo otrzymuję kilka zgłoszeń osób, które chciałyby opowiedzieć swoją historię. Jako ambasada także honorujemy tu w Polsce osoby, którym został przyznany tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Tylko w tym roku wręczyliśmy 23 medale już niestety najczęściej bliskim Sprawiedliwych" - powiedział.
Konferencji towarzyszyła wystawa prezentująca nazwiska, zdjęcia i historie Polaków ratujących Żydów. (PAP)
akn/ agz/