Nie wszystkie dokumenty, które noszą klauzulę tajności są dla badaczy wartościowe - powiedział PAP dyrektor Archiwum Akt Nowych Tadeusz Krawczak. Podkreślił, że w sprawie tzw. zbioru zastrzeżonego istotna będzie wiedza o kluczu kwalifikowania akt do utajniania.
IPN opublikuje we wtorek na swojej stronie internetowej wykaz dokumentów, które w 2016 r. zostały wyłączone z tzw. zbioru zastrzeżonego. Będzie to indeks ok. 6,5 tys. jednostek archiwalnych - wyłącznie ich sygnatury wraz z krótkim opisem dokumentów. Dostępne są one w archiwum IPN od dłuższego czasu, ponieważ służby specjalne odtajniały je w ciągu 2016 r.
"To, czy odtajniony zbiór zastrzeżony okaże się cenny czy bezwartościowy zależeć będzie oczywiście od tego, co tak naprawdę w nim pozostało. A tego tak naprawdę nie wiemy. Nasi archiwiści w różnych miejscach, także we wcześniejszych latach, mieli dostęp do dokumentów opatrzonych klauzulą tajności i nie wszystkie z nich okazały się wartościowe. Z naukowego punktu widzenia nie wnosiły bowiem żadnej nowej wiedzy o historii Polski" - powiedział Krawczak.
"Tajność dokumentu a jego wartość historyczna to są dwie różne rzeczy - należy o tym pamiętać" - podkreślił. Jak tłumaczył, w praktyce archiwalnej często spotyka się dokumenty, które choć miały nadane klauzule tajności, to nie okazywały się na tyle cenne, by je "wieczyście przechowywać".
"To, czy odtajniony zbiór zastrzeżony okaże się cenny czy bezwartościowy zależeć będzie oczywiście od tego, co tak naprawdę w nim pozostało. A tego tak naprawdę nie wiemy. Nasi archiwiści w różnych miejscach, także we wcześniejszych latach, mieli dostęp do dokumentów opatrzonych klauzulą tajności i nie wszystkie z nich okazały się wartościowe. Z naukowego punktu widzenia nie wnosiły bowiem żadnej nowej wiedzy o historii Polski" - powiedział PAP dyrektor Archiwum Akt Nowych Tadeusz Krawczak.
Szef Archiwum Akt Nowych zapewnił jednak, że pełne odtajnienie tzw. zetki w IPN dla historyków może być przyjęte wyłącznie pozytywnie. "Najważniejsze jest to, że dowiemy się jakie znaczenie ma ten zbiór i jaki był klucz kwalifikowania akt do utajniania" - powiedział Krawczak.
"Gdy patrzyłem na procedurę utajniania pewnych rzeczy po wejściu w latach 90. ustawy w tej sprawie, to dla mnie jako dyrektora i historyka było zaskoczeniem np. utajnienie części zbiorów dotyczących Grzegorza Przemyka. A zespół (dokumentów) był jeden. Zastanawialiśmy się wówczas, czym się kierowała osoba, w tym przypadku w Ministerstwie Sprawiedliwości, która podejmowała decyzje o utajnianiu tych dokumentów. Takich przykładów można byłoby podać więcej" - mówił Krawczak.
Szef Archiwum Akt Nowych zwrócił także uwagę na działalność tzw. komisji Michnika badającej w 1990 r. archiwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w tym materiały wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa. Za zgodą ówczesnego szefa MSW Krzysztofa Kozłowskiego na wniosek szefa MEN Henryka Samsonowicza dostęp do dokumentów mieli Adam Michnik (wówczas poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego) oraz historycy Andrzej Ajnenkiel, Jerzy Holzer i Bogdan Kroll.
"Niewiele o tej komisji wiemy - ani jak funkcjonowała ani co konkretnie zdziałała" - powiedział Krawczak, dodając, że jednym ze śladów jest zachowany jednolity, rzeczowy wykaz przeglądanych przez komisję akt z ich kwalifikacją, co ma być w kategorii "czasowego zachowania", a co "wieczystego". Jak podkreślił, Bogdan Kroll zadbał jednak o to, by wiele z tych przeglądanych dokumentów otrzymało kwalifikację "wieczystego zachowania".
W wykazie opublikowanym we wtorek przez IPN znajdą się informacje dotyczące tych dokumentów wytworzonych przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa państwa, które trafiły do tajnego zbioru w Instytucie ze względu na bezpieczeństwo polskiego państwa. Wykaz będzie dotyczyć m.in. akt osobowych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, wojskowych służb specjalnych w PRL, w tym wywiadu i kontrwywiadu, oraz ich materiały operacyjne, np. rozkazy lub rozpracowania poszczególnych osób. Część dokumentów może dotyczyć agentury, czyli tajnych współpracowników służb Polski Ludowej. W rozmowie z PAP archiwiści IPN nie wykluczyli, że w wykazie mogą znaleźć się dane osób, które obecnie pełnią istotną rolę w życiu publicznym.
W IPN trwa obecnie intensywny przegląd tzw. zbioru zastrzeżonego, za który odpowiadają szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu (działający w porozumieniu z ministrem koordynatorem służb specjalnych), szef MON i Komendant Główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza). Po analizie dokumentacji, która potrwa do 31 marca br., wskażą, które dokumenty - ich zdaniem - mają otrzymać klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a które staną się dokumentami jawnymi.
Ostateczną decyzję w sprawie utajnienia bądź ujawnienia danej jednostki archiwalnej będzie podejmował prezes IPN.
Archiwalia te zostały przekazane IPN przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podlegające bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI). Są to akta w formie teczek - administracyjnych, operacyjnych i osobowych oraz dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnego typu dzienników ewidencyjnych. W zbiorze umieszczono również 655 taśm magnetycznych zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX w.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ mow/