Spacerem po jednej z ulic Świdnika mieszkańcy tego miasta uczcili 35. rocznicę „Świdnickich spacerów” i protestowali przeciwko manipulacjom w telewizji publicznej.
Happening pod hasłem "Świdnickie Spacery - REAKTYWACJA" nawiązywał do wydarzeń z 1982 r., kiedy mieszkańcy Świdnika w porze nadawania "Dziennika Telewizyjnego", wychodzili na ulice i spacerowali demonstrując w ten sposób swój sprzeciw wobec propagandy ówczesnej władzy.
„Telewizja publiczna niebezpiecznie zbliża się do tamtego poziomu propagandy, z którym mieliśmy do czynienia 35 lat temu. Nie zgadzamy się na propagandę, z którą mamy do czynienia w telewizji publicznej finansowanej za nasze pieniądze” – mówił Jakub Osina ze stowarzyszenia Świdnik Wspólna Sprawa, które było organizatorem happeningu.
Mieszkańcy złożyli kwiaty przy pomniku upamiętniającym „Świdnickie Spacery”, a następnie przeszli (ok. dwieście osób) ulicą Niepodległości. Trzymali transparenty z napisami: „Nie jesteśmy ciemnym ludem”, „TVP to rządu tuba, a więc cała podła zmiana jest przez tubę wychwalana”, „Smog truje - TVP oszukuje”, „TVP wasze dziennikarska zgraja z informacji robi jaja”.
W demonstracji uczestniczył działacz opozycji antykomunistycznej w Świdniku - Andrzej Sokołowski, który dziękował uczestnikom spaceru, że pokazali, iż nie zgadzają się z powiedzeniem: „ciemny lud to kupi”. „Świdniczanie pokazali, że mają prawo do demonstrowania” - powiedział.
Sokołowski wspominał, że w "Świdnickich Spacerach" nie mógł uczestniczyć, bo wtedy musiał się ukrywać, ale brała w nich udział jego rodzina. Syn Sokołowskiego – Krzysztof powiedział, że były one sprzeciwem „wobec ordynarnej propagandy, ordynarnego kłamstwa, które lało się z telewizji”.
„Ta rzeczywistość dziś się w jakimś sensie powtarza. Nie odbieram telewizji publicznej prawa do tego, aby propagowała idee, które władza rządząca ma. Wolno jej prezentować racje władzy, ale nie wolno siać nienawiści, nie wolno siać hejtu w stosunku do tych, którzy myślą inaczej wobec ich władzy” – mówił Krzysztof Sokołowski.
„Państwo demokratyczne, o które mój ojciec walczył, to jest państwo, w którym każdy ma prawo się wypowiedzieć (…), żeby nie rządziła przewodnia siła jednej partii” – dodał.
Grupa kilkudziesięciu osób zakłócała przemówienia okrzykami: „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!”, „Hipokryci!”, „Profanacja!”. Trzymali plansze z napisami: „Świdnik przeciw manipulacjom medialnym”, „Nie oglądam TVN”, „Nie ufam nawet TVN Meteo”.
Oni również uczestniczyli w marszu. „Gazeta Wyborcza i TVN także manipulują. My jesteśmy przeciwni manipulacjom we wszystkich mediach” – powiedział Michał Kasperski. „Protestujemy przeciwko wszystkim kłamliwym mediom” – dodał Andrzej Mańka, który jest radnym powiatu świdnickiego.
Jak tłumaczył dziennikarzom krytyczne hasła dotyczyły organizatorów protestu, którzy są związani z SLD, a więc z tymi, którzy „stali kiedyś po drugiej stronie barykady”, i sami teraz uprawiają „propagandę powiatową, w której nie dopuszczają opozycji do głosu”.
„Nie jesteśmy zwolennikami PiS-u, ani przeciwnikami dzisiejszej opozycji. Chodzi o to, że to jest czysta hipokryzja(…). Wykorzystuje się wydarzenia historyczne w bardzo perfidny sposób” – powiedział Mańka.
W lutym 1982 r. mieszkańcy podlubelskiego Świdnika w porze nadawania ówczesnego programu informacyjnego głównego Dziennika Telewizyjnego, o godz. 19.30 przemierzali ówczesną ulicę Sławińskiego (dzisiejsza Niepodległości). Była to forma protestu i oburzenia wobec komunistycznej władzy i jej kłamliwej propagandy. Uczestników spacerów z każdym dniem przybywało, akcja gromadziła parotysięczne tłumy. Ówczesne władze chcąc zmusić mieszkańców do zaprzestania akcji wprowadziły wcześniejszą niż w całym kraju godzinę milicyjną - od godz. 19.00. Świdniczanie wtedy urządzali masowe spacery w czasie emisji wcześniejszych wiadomości o godz. 17.00.
Za swoją postawę mieszkańcy Świdnika otrzymali w 1982 r. Krzyż Solidarności - jedną z prestiżowych, symbolicznych nagród nielegalnej wtedy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. (PAP)
ren/ ala/