Z Izraelem mamy znakomite relacje międzypaństwowe; to, co dziś najważniejsze, to zbudowanie dobrych relacji międzyludzkich – powiedział w poniedziałek w Muzeum Powstania Warszawskiego prezydencki minister Wojciech Kolarski.
Kolarski, który odpowiada w Kancelarii Prezydenta m.in. za sprawy kultury i polityki historycznej, brał udział w poświęconej stosunkom polsko-izraelskim debacie pt. „+Rzeczpospolita przyjaciół+. Prawda czy mit?”, zorganizowanej w ramach cyklu „Warszawa dwóch powstań”.
W swoim wystąpieniu Kolarski podkreślił, że pojęcie „Rzeczpospolitej przyjaciół” w kontekście stosunków polsko-żydowskich pojawiło się w obiegu publicznym za sprawą prezydenta Andrzeja Dudy, który użył go po raz pierwszy w marcu ubiegłego roku na uroczystości otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej.
Prezydencki minister przypomniał, że rodzina Ulmów została podczas hitlerowskiej okupacji zamordowana przez Niemców za to, że udzieliła schronienia trzem rodzinom Żydów z Łańcuta.
Aby zrozumieć, co kryje się za użytym przez prezydenta pojęciem, to miejsce jest bardzo ważne – zaznaczył Kolarski – ponieważ „największa forma przyjaźni, największa forma oddania dla drugiego człowieka, objawiła się w tym właśnie miejscu”.
Wskazał jednocześnie, że prezydent wielokrotnie powracał do pojęcia „Rzeczpospolitej przyjaciół”, nazywając w ten sposób „wielowiekową wspólnotę ludzi, których łączy ich wspólne dobro”, jaka – jego zdaniem – wykształciła się pomiędzy Polakami a Żydami.
Jak podkreślił minister, chociaż 1000 lat wspólnej historii skończyło się w czasie drugiej wojny światowej wraz z zamordowaniem rodziny Ulmów i wymazaniem z mapy państwa polskiego, Polacy i Żydzi pozostają dziś dziedzicami „Rzeczpospolitej przyjaciół”. A pojęcie to – ze względu na to, że odwołuje się do tego, co wspólne – jest też „wizją współpracy na przyszłość, i w odniesieniu do kultury żydowskiej na ziemiach polskich istniejącej dalej, i dla społeczności żydowskiej istniejącej w Rzeczpospolitej, jak również do relacji polsko-izraelskich”. Kolarski dodał, że relacje te mają wyjątkowy charakter m.in. „dlatego, że wynikają ze wspólnej przeszłości i odwołując się do tej przeszłości łatwiej jest o współpracę dzisiaj i w przyszłości”.
Kolarski zaznaczył, że już obecnie Polska i Izrael mają „znakomite relacje międzypaństwowe”. „Natomiast to, co najważniejsze, to zbudowanie dobrych relacji międzyludzkich. Obecność tutaj Żydów to jest droga do zmiany stereotypu Polski, która tylko i wyłącznie jest cmentarzem” - mówił.
„Oczywiście tragedia polega na tym, że ziemia Polin za sprawą niemieckiej Rzeszy stała się cmentarzem, ale setki lat tutaj kwitła kultura żydowska i to powinno być celem polskiej polityki, żeby pokazać to dziedzictwo” – dodał.
W poniedziałkowej debacie uczestniczył też m.in. rzecznik prasowy ambasady Izraela Michał Sobelman. Przyznał on – zastrzegając, że jego wypowiedzi w debacie nie należy traktować jako słów rzecznika – że jest „pod głębokim wrażeniem” odnoszących się do stosunków polsko-żydowskich wystąpień prezydenta Dudy, m.in. w Markowej i w Kielcach, „szczególnie na tle innych wypowiedzi” przedstawicieli obecnych władz Polski. Odniósł się w tym kontekście m.in. do ubiegłorocznych słów szefowej MEN Anny Zalewskiej, dotyczących pogromu kieleckiego oraz mordu w Jedwabnem.
W programie TVN24 Zalewska pytana o to, kto zabił Żydów w pogromie kieleckim powiedziała wówczas: "Oceniają to Polacy. Ja rzeczywiście jestem zwolenniczką jednak dużego dystansu i pozostawienia tych opinii właśnie Polakom". "Różne były zawiłości historyczne" - dodała. Pytana z kolei o mord w Jedwabnem minister powiedziała, że jest to "fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień, do wielu bardzo tendencyjnych opinii".
Sobelman stwierdził również, że w Polsce – według niego – słusznie mówi się dużo o Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Zaznaczył jednocześnie, że ich przypadki świadczą o „wyjątkowej odwadze i wielkości kilku tysięcy, kilkunastu, a może i kilkudziesięciu tysięcy Polaków”. „Oni ratowali tych ludzi z narażeniem własnego życia i życia własnych rodzin; bojąc się nie tylko Niemców (…), bali się przede wszystkim własnych sąsiadów, którzy byli Polakami” - mówił.
Do słów Sobelmana odniósł się z kolei Kolarski. „Można patrzeć na to, co było złe we wzajemnych relacjach, prezydent wielokrotnie podkreślał, że obraz nie jest idylliczny, ale (…) można też wyciągać to, co dobre, np. z taką intencją, że to ma znaczenie dla nas dzisiaj i to ma znaczenie dla przyszłych relacji. Albo dlatego, że może to wynikać też z niezgody na takie przekonanie, że historia Polski i historia polskich Żydów, wszystko co się tu działo, zmierzało do zagłady; i co więcej, że Polacy czynnie w niej uczestniczyli, że dążyli do tego; niezgoda na narrację, że jacyś naziści pojawiają się tu i dokonują na ziemi polskiej Holocaustu, i jeszcze robią to w polskich obozach koncentracyjnych” – mówił prezydencki minister.
Zaznaczył, że – w jego opinii – rozmowa o Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata ma „ogromne znaczenie w wymiarze ludzkim”. „Dla nas Polaków Polacy, którzy ratowali Żydów w czasie Holocaustu, to są narodowi bohaterowie i to też ma znaczenie, kiedy prezydent RP pokazuje, że właśnie taka postawa zasługuje na otrzymanie hołdu” – zwrócił uwagę Kolarski.
„Rozmowa o Sprawiedliwych jeszcze jest ważna z innego punktu widzenia: bo Sprawiedliwi to obywatele utraconej Rzeczypospolitej, utraconej wolności, obywatele kraju, który został podbity przez hitlerowskie Niemcy (…), który był krajem wszystkich obywateli” – dodał.
Z kolei trzeci z panelistów, wicedyrektor Narodowego Centrum Kultury Mateusz Werner zwracał uwagę na nieobecne w świadomości historycznej Polaków i Izraelczyków kwestie łączące oba narody, takie jak „kolosalny wkład” polskich Żydów w budowanie Izraela.
„Krążą anegdoty, że pierwsze posiedzenia Knesetu w dużej części odbywały się po polsku. Jest mnóstwo takich rzeczy: przecież armia Izraela została zbudowana przez oficerów Andersa i na wzór Armii Krajowej, system polityczny Izraela jest tak naprawdę w jakimś sensie klonem podziałów polskich sprzed niepodległości, właściwie każda Polska partia miała swój odpowiednik żydowski i to zostało niejako przeniesione do Izraela (…) – nie wiedzą o tym ani Żydzi, ani Polacy” – powiedział Werner.
Dodał, że „małym krokiem” w kierunku zmiany tego stanu rzeczy był Rok Polski w Izraelu. „Daliśmy Izraelczykom polskiego pochodzenia, czy o korzeniach polskich kilka powodów, żeby być dumnymi i żeby nawiązać łączność ze swoją tożsamością, tą właśnie polską tożsamością, ale to jest trochę gorzkie, że ich nie widać jako Polaków” – zaznaczył.
O istnieniu istotnych, a nieuświadomionych kulturowych związków między Polską a Izraelem mówił także Sobelman. Wskazał w tym kontekście na ogromny wpływ pism Romana Dmowskiego na jednego z liderów syjonistycznej prawicy i b. premiera Izraela Menachema Begina oraz Stanisława Brzozowskiego – na lewicę izraelską. „W Izraelu przez wiele, wiele lat +Płomienie+ (Brozowskiego – PAP) to była w ogóle biblia” – mówił. Ocenił zarazem, że przez pewien czas w Izraelu „to był wstyd, żeby przyznać się do tego, że urodziło się w Polsce”.
„Polska w jakiś sposób była takim krajem mało ciekawym, aczkolwiek wszystko, co najlepsze w Izraelu powstawało tutaj” – dodał Sobelman. (PAP)
msom/ biw/