Na podpisaną w 1867 roku umowę o sprzedaży przez Rosję Alaski Stanom Zjednoczonym należy patrzeć jak na wspólną historię Rosji i Ameryki oraz wydarzenie, które sprawiło, że region stał się miejscem symbiozy kultur - mówi PAP rosyjski historyk Aleksandr Pietrow. 150 lat temu Rosja i USA zawarły porozumienie, na mocy którego Alaska stała się częścią USA.
Badacz dziejów rosyjskiej Ameryki, czyli kolonizacji rosyjskiej na kontynencie amerykańskim, przypomina, że przed 150 laty Rosja i USA zawarły porozumienie, w którym mowa była nie o „sprzedaży”, ale o „odstąpieniu” Stanom Zjednoczonym tego terytorium. Pietrow wskazuje, że transakcja przyniosła w stosunkach Rosji i USA „epokę zgody”, w której oba kraje były, według określenia amerykańskiej historiografii, „przyjaciółmi na odległość”.
Z punktu widzenia inicjatora transakcji, wielkiego księcia Konstantego, brata cara Aleksandra II, wydawało się, że Rosja odnosiła pewną korzyść. Książę „uważał, że jeśli nie odstąpimy USA tego terytorium, to je stracimy, a więc lepiej jest to uczynić” – tłumaczy historyk. W Rosji decyzja najpierw wywołała niedowierzanie; oburzenie wyrażała gazeta „Gołos”. Jednak, jak przypomina Pietrow, w ówczesnym imperium decyzje władcy, faktycznie jednoosobowe, nie były czymś podlegającym komentowaniu.
"Z punktu widzenia geopolityki Rosja być może dokonała posunięcia niefortunnego, dlatego, że naruszyła pewną równowagę geopolityczną” – przyznaje historyk. Ale – jak zauważa – umowa miała dwie strony i transakcji nie można rozpatrywać z punktu widzenia jednego kraju. „To nie tylko historia rosyjska, to jest historia rosyjsko-amerykańska”, a także całego regionu Azji i Pacyfiku – podkreśla badacz.
W zagospodarowywaniu tych terytoriów brali udział przedstawiciele wielu narodów, w tym kilku Polaków, którzy zapisali się w dziejach rosyjskiej Ameryki: Paweł Buraczek, jeden z wiceadmirałów Floty Pacyfiku, Aleksandr Wiszniewski (Wiśniewski) z Wilna, Feliks Pietraszkiewicz, szyper na okręcie „Mikołaj I”. Z polskiej rodziny szlacheckiej pochodził Gawriła Politkowski, członek rady ds. problemów politycznych przy zarządzie Kompanii Rosyjsko-Amerykańskiej, organu, który decydował o losach Alaski. "Polscy badacze powinni zająć się tym tematem" - apeluje historyk.
Z punktu widzenia inicjatora transakcji, w. ks. Konstantego, brata cara Aleksandra II, wydawało się, że Rosja odnosiła pewną korzyść. Książę „uważał, że jeśli nie odstąpimy USA tego terytorium, to je stracimy, a więc lepiej jest to uczynić” – mówi rosyjski historyk Aleksandr Pietrow. W Rosji decyzja najpierw wywołała niedowierzanie; oburzenie wyrażała gazeta „Gołos”. Jednak, jak przypomina Pietrow, w ówczesnym imperium decyzje władcy, faktycznie jednoosobowe, nie były czymś podlegającym komentowaniu.
Dla Rosji okres kolonii na kontynencie amerykańskim był niebywałym doświadczeniem; po raz pierwszy w dziejach imperium stworzono taką logistykę zarządzania wielkim terytorium. W swoją działalność Kompania Rosyjsko-Amerykańska zaangażowała obywateli różnych części Imperium Rosyjskiego. Kompania nawiązywała kontakty z Chinami, z zamkniętą na świat Japonią, rozwijała stosunki z mocarstwami zachodniej Europy.
Kiedy zaś Rosja pozbyła się Alaski, pozostawiła tam swoją spuściznę – podkreśla badacz. Do dziś przetrwały rosyjskie tradycje, wpływ Cerkwi prawosławnej i jej obyczajów, elementy języka. Misjonarze prawosławni pojawili się na Alasce już pod koniec XVIII wieku, a po 1867 roku Cerkiew pozostała na tych ziemiach, a wręcz dalej się rozwijała. „Elementy kultury rosyjskiej, jak i oczywiście amerykańskiej, w organiczny sposób włączyły się w kulturę mieszkańców Alaski, tak więc faktycznie chodzi o symbiozę kultur” – mówi Pietrow.
Zatem, zdaniem historyka, choć Alaska w amerykańskim okresie swoich dziejów otrzymała odmienny impuls rozwoju, to ogółem można mówić o ciągłości. Gdy już w XX wieku, w 1959 roku, Alaska stała się stanem USA, władze zaczęły zwracać uwagę na te problemy współdziałania z rodzimą ludnością, które niegdyś zauważała Kompania Rosyjsko-Amerykańska i Rosja.
W przypadku takiego wydarzenia, jak umowa, którą 150 lat temu podpisały Rosja i USA, nie można stawiać pytań o „wygraną” i „przegraną” jednej czy drugiej strony – podkreśla Pietrow. Pytanie o zyski i straty należałoby zadać rodzimym ludom Alaski, których przodkowie pojawili się tam tysiące lat wcześniej. Dzieje od XIX wieku „to zaledwie mgnienie, jedna sekunda, w porównaniu z czasem, jaki żyli tam przodkowie ludzi zamieszkujących owe terytoria, zanim pojawiły się tam dwa współczesne supermocarstwa” – mówi historyk.
Alaska – podkreśla Pietrow – to wspólna historia Rosji i Stanów Zjednoczonych, i odrodzenie stosunków rosyjsko-amerykańskich – na przykład w sferze kultury czy gospodarki - „może i powinno zacząć się ponownie od tego regionu”.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ klm/ mal/