Wiemy więcej o wizerunku Pawki Morozowa, jaki został wykreowany w Związku Sowieckim, niż o jego prawdziwej biografii – mówi historyk Bartłomiej Gajos z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Na ekrany polskich kin wchodzi łotewski film "Świt" (reż. Laila Pakalnina), nawiązujący do historii pioniera Pawlika Morozowa.
PAP: Co wiemy o tej postaci, która miała być wzorem dla sowieckiej młodzieży?
Bartłomiej Gajos: Tak naprawdę, wiemy więcej o wizerunku Pawki Morozowa, jaki został wykreowany w Związku Sowieckim, niż o jego prawdziwej biografii. Pawlik pochodził z chłopskiej rodziny ze wsi Gierasimowka, niedaleko Uralu. Należał do pokolenia, które jako pierwsze zostało wychowane w Związku Sowieckim. Urodził się po rewolucji październikowej w listopadzie 1918 r., więc chodził już do szkoły sowieckiej.
PAP: Czy Pawlik Morozow rzeczywiście zadenuncjował swego ojca, który miał zostać skazany na karę śmierci? Co w tej historii jest prawdą, a co propagandą?
Bartłomiej Gajos: W 1932 r. odbył się sąd nad ojcem Pawlika, Trofimem, który wcześniej odszedł od jego matki, zostawiając ją samą z czworgiem dzieci. Pawlik był najstarszy z czwórki braci. Sąd skazał Trofima na 10 lat łagru. Pytanie, skąd ówczesna policja – OGPU, dowiedziała się o tym, że Trofim prowadził jakąś niezgodną z punktu widzenia władz działalność. Jako przewodniczący rady miejskiej najprawdopodobniej podrabiał dokumenty dla spiecpieriesieleńców z pobliskich osiedli (osób przesiedlonych bez wyroku sądowego za działalność „antypaństwową”; w latach 30. przesiedlano np. kułaków - PAP). Przyczyną mogło być również to, że ukrywał zboże, czy też o to, że buntował chłopów przeciw kolektywizacji. Obecnie historycy przychylają się do tego, że pierwsza ze wspomnianych przyczyn dot. aresztowania Trofima jest najbliższa prawdy. Nie ma jednak między nimi zgody co do tego, czy donos złożony do OGPU był autorstwa Pawki, jak twierdziła propaganda w Związku Sowieckim.
Pierwszą, rzetelną próbę opisania tego tematu podjął Jurij Drużnikow na emigracji w latach 80. Podczas zbierania materiału do swojej książki „Donosiciel 001” Drużnikow rozmawiał m.in. z żoną Trofima, członkami rodziny Morozowów i mieszkańcami Gierasimowki. Drużnikow zakładał, że kluczową rolę w pisaniu donosów odgrywała jego żona, gdyż miała nadzieję, że dzięki temu mąż do niej wróci, a gdy to zawiodło – próbowała się w ten sposób na nim zemścić.
Inna badaczka, angielska historyczka Catriona Kelly, uważa, że nie było żadnego procesu Trofima, gdyż to wszystko zostało sfingowane, podobnie jak okoliczności zabójstwa samego Pawlika Morozowa. Jej zdaniem nie został on zabity przez członków swojej rodziny, jak to było przedstawiane w okresie Związku Sowieckiego, ale przez swoich rówieśników, z którymi miał się pokłócić o uprząż i pistolet.
Jest jeszcze trzecia wersja, Orlanda Figesa, badacza zajmującego się okresem stalinizmu. Figes starał się rozstrzygnąć, która z tych wersji jest prawdziwsza: Drużnikowa czy Kelly. Zajął jednak stanowisko neutralne: uważa on, że donosy mógł słać rzeczywiście Pawlik, lecz nie jest to przesądzone.
Bartłomiej Gajos: Sprawa Pawlika Morozowa jest podręcznikowym przykładem tego, jak brak dostępu do źródeł, propaganda minionego wieku i różne wariacje opowieści krążące na temat młodego bohatera ZSRS uniemożliwiają historykom ustalenie jednej wersji wydarzeń.
Sprawa Pawlika Morozowa jest podręcznikowym przykładem tego, jak brak dostępu do źródeł, propaganda minionego wieku i różne wariacje opowieści krążące na temat młodego bohatera ZSRS uniemożliwiają historykom ustalenie jednej wersji wydarzeń. Co prawda, Catriona Kelly miała dostęp do rosyjskich archiwów i dokumentów dotyczących sprawy Pawlika Morozowa i na tej podstawie wywnioskowała, że proces przeciwko jego ojcu został wykreowany przez OGPU. Tym niemniej wciąż budzi to wątpliwości, czego twierdzenia Figesa są najlepszym przykładem.
Jest natomiast jedna rzecz, co do której wszyscy badacze są zgodni – Pawlik Morozow w momencie przewodu sądowego przeciwko ojcu w 1932 r. i w momencie swej śmierci nie był członkiem organizacji pionierskiej, zrzeszającej młodzież w wieku od 9 do 14 lat w Związku Sowieckim.
Mieszkańcy dzisiejszej Gierasimowki utrzymują, że Pawlik wcale nie doniósł na własnego ojca, a było to jedynie upozorowane przez władze lub został zabity przez ukrywających się w lasach spiecpieriesieleńców. Uważają oni Pawkę za ofiarę ówczesnych czasów, postać tragiczną. W samej wsi są dwa miejsca upamiętniające zabójstwo Pawki – cmentarz, na którym został pochowany i obelisk w lesie w miejscu, gdzie Pawka z bratem zostali zamordowani. Osoby, które w Gierasimowce kończą pierwszy etap szkoły rosyjskiej (9 klasę), wybierają się do obelisku i zostawiają na nim karteczki z życzeniami.
PAP: Dlaczego Pawka Morozow został zamordowany?
Bartłomiej Gajos: Pawlikowi zostało zadanych kilka ran ciętych jakimś ostrym narzędziem. Istnieje kilka teorii przyczyny morderstwa. W okresie sowieckim mówiono, że morderstwa dokonała rodzina - dziadek, wujek i kuzyn - w odwecie za donoszenie na ojca. Podobno Pawka z bratem, zwabieni przez babkę, mieli udać się do lasu, żeby zbierać żurawinę. Wszyscy zostali później skazani: wujek i kuzyn zostali rozstrzelani, natomiast dziadek z babką trafili do więzienia.
Jurij Drużnikow z kolei stwierdził, że zabójstwa musieli dokonać członkowie GPU, gdyż niejaki Iwan Pogubczyk, wówczas kandydat na członka partii, miał wiedzieć o śmierci Pawlika już 4 września. Pawka i jego brat zostali zamordowani 3 września, a znaleziono ich trzy dni później.
W latach 1929-1932 władza sowiecka docierała dopiero na wieś, którą pragnęła całkowicie podporządkować i co w efekcie pociągnęło za sobą milionowe ofiary. Jedną z takich wsi, która opierała się polityce władz, była podobno Gierasimowka. Miejscowi rolnicy, również ojciec Pawki, nie chcieli wstąpić do kołchozu. Zabójstwo braci Morozowów miało więc być swego rodzaju manifestacją potęgi władzy komunistycznej.
PAP: W jakim stopniu Pawlik symbolizuje model wychowawczy w Związku Sowieckim? Z jakich powodów został wybrany na wzór przez propagandę?
Bartłomiej Gajos: W kreacji Pawlika Morozowa na przestrzeni lat też było wiele sprzeczności. Wydaje się, że to, iż Pawlik miał donieść na swojego ojca, mogło sprawiać pewne kłopoty władzy sowieckiej, zwłaszcza, że w drugiej połowie lat 30., gdy zachodzi zmiana obyczajowa. Rodzina, w latach dwudziestych traktowana z wrogością, zaczyna wracać do łask. Na przykład – wcześniej jak najbardziej dopuszczalna, zostaje zakazana aborcja. Zaczyna się również promować więzi rodzinne. To rodzina jest uznawana za podstawową komórkę społeczną, oczywiście pielęgnującą ideały komunistyczne. Obywatele Związku Sowieckiego są jedną wielką rodziną, której głową jest Stalin. A skoro wszyscy są rodziną, żyjącą wedle pryncypiów promowanych przez partię, to wróg z pewnością nie znajduje się wewnątrz, lecz na zewnątrz. Donoszenie wciąż jest praktyką.
W drugim wydaniu Wielkiej Sowieckiej Encyklopedii z 1954 r. opowiedziana jest cała historia Pawlika. Podkreślone jest, że doniósł na własnego ojca, który został „ściągnięty na złą ścieżkę przez własną rodzinę”. W wersji z trzeciego wydania z połowy lat 70. hasło jest krótsze niż w drugim, a Pawka jest określony jako pionier, który walczył z kułactwem.
Możliwe zatem, że to zwrot państwa ku rodzinie mógł, choć nie musiał, wpłynąć na zmianę wizerunku Morozowa.
Być może też dlatego zakazano projekcji filmu Siergieja Eisensteina pt. „Łąki bieżyńskie”, opartego właśnie na historii Pawki Morozowa. Lata 30. nie były dobrym czasem dla tego filmu. Główny wątek dotyczy donoszenia na własnego ojca przez syna – Stiopę, głównego bohatera. Stiopa to po polsku „Szczepan” – bohater był zatem kreowany na „pierwszego męczennika” rewolucji. To nie pierwszy raz, kiedy władza sowiecka wykorzystała elementy narracji religijnej do kreacji swoich bohaterów. Film Eisensteina został zniszczony, jednak zachowały się pocięte klatki i dzięki temu udało się odtworzyć jego szkielet fabularny.
Bartłomiej Gajos: Morozowa promowano przez szkołę, organizacje młodzieżowe, śpiewanie pieśni czy stawianie pomników. Pomnik Morozowa w Gierasimowce stoi podobno do dziś. Morozow miał też swój pomnik w Moskwie w dzielnicy Krasnej Priesni w parku dla dzieci, w tej okolicy powstał też pałac kultury Pawki Morozowa.
Postać Pawki Morozowa zatem nie do końca była wygodna dla władz sowieckich w przeciwieństwie do innego narodowego bohatera lat stalinowskich, Pawła Korczagina, jeszcze bardziej popularnego niż Morozow. To postać wykreowana przez Nikołaja Ostrowskiego w powieści „Jak hartowała się stal”. O ile Pawka Morozow był stawiany za wzór dla pionierów – organizacji, która przyjmowała dzieci od 9 do 14 lat, o tyle Korczagin był wzorem komsomolca. Członkowie Komsomołu mieli mniej więcej od 14 do 28 lat. O Korczaginie powstały aż trzy filmy.
W 2000 r. w Chinach wyprodukowano nawet serial o Korczaginie, który zdobył nagrodę najlepszego serialu roku, co pokazuje trwałość jego mitu. „Jak hartowała się stal” to powieść napisana w duchu socrealizmu, kreująca pewien wzorzec postawy obywatelskiej. Podobnie jak Morozow, Korczagin pochodził z biednej wiejskiej rodziny. Mimo to wartości, które uosabiał, nie były tak kontrowersyjne, jak w przypadku Morozowa. Bohater był bardzo zaangażowany w ruch komunistyczny; to postać, która zupełnie zrezygnowała z życia prywatnego na rzecz partii komunistycznej. Wierzył bez granic w potęgę rewolucji.
PAP: Jaka była skala kultu Pawlika Morozowa w Związku Sowieckim? W jaki sposób lansowano go jako wzór dla młodzieży?
Bartłomiej Gajos: Kult Pawlika zaczyna się na jesieni 1933 r. Swój udział miał w tym bardzo znany pisarz Maksym Gorki, który doszedł do wniosku, że należałoby tej postaci postawić pomnik. To, co partia starała się wykreować, to wierność ideałom komunistycznym nawet za cenę sprzeniewierzenia się własnej rodzinie.
Morozowa promowano przez szkołę, organizacje młodzieżowe, śpiewanie pieśni czy stawianie pomników. Pomnik Morozowa w Gierasimowce stoi podobno do dziś. Morozow miał też swój pomnik w Moskwie w dzielnicy Krasnej Priesni w parku dla dzieci, w tej okolicy powstał też pałac kultury Pawki Morozowa. Oprócz tego film "Pawlik Morozow", który powstał w 1963 r. na podstawie powieści o tym samym tytule Aleksandra Jakowlewa, czy organizowane w latach 60. pochody do miejsc pamięci związanych z Morozowem.
Na przełomie 1935/36 r. władza zmienia swą politykę, gloryfikuje rolę rodziny. Od tego czasu Pawka stał się ikoną walki z kułactwem.
PAP: Czy młodzież łatwo poddawała się temu procesowi wychowawczemu?
Bartłomiej Gajos: Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Życie w kraju, w którym propaganda jest znacznie bardziej zintensyfikowana niż w krajach demokratycznych, zawsze w każdym pozostawia jakiś ślad. Pytanie, jak duży i jak to można zbadać.
W Związku Sowieckim istniały dwie organizacje młodzieżowe – powstały w 1918 r. Komsomoł i powstała w 1922 r. Organizacja Pionierów. W 1967 r. ludność Związku Sowieckiego liczyła 234 mln, członków Komsomołu było zaś 23 mln. Czyli mniej więcej co dziesiąty obywatel był członkiem Komsomołu. W związku z tym masowość tej organizacji na pewno nie sprzyjała temu, że wstępowali tam ludzie typu Pawki Korczagina czy Pawki Morozowa, ale raczej kierowali się prywatnym interesem, gdyż przynależność do Komsomołu otwierała przed nimi wiele możliwości.
PAP: Czy w innych krajach komunistycznych można wskazać postacie wykorzystane propagandowo jak Pawlik?
Bartłomiej Gajos: Z pewnością wszystkie organizacje młodzieżowe powstające w krajach bloku wschodniego były wzorowane na pionierach czy na Komsomole. Było to bardzo wiernie przenoszone. Hasło pionierów brzmiało: „Bądź zawsze gotów”, a organizacji pionierskiej w NRD – „Seid bereit”. To tylko jeden z wielu przykładów. Model, sposób organizacji, został przeniesiony niemal całkowicie z ZSRS.
Natomiast w żadnym z krajów bloku wschodniego, czy też szerzej – bloku państw komunistycznych, nie wykreowano własnego Pawki Morozowa czy Korczagina. Raczej ich zapożyczano, co najlepiej pokazuje chiński. Pomimo upadku ZSRS wytwory propagandy stalinowskiej wciąż funkcjonują.
Rozmawiała Aleksandra Beczek (PAP)
aleb/ mjs/ ls/