Likwidacja wciąż funkcjonujących w przestrzeni publicznej nazw podtrzymujących pamięć o totalitaryzmach to główne zadanie projektu "Zmiany nazw ulic", realizowanego we współpracy z IPN. Jego inauguracja odbyła się we wtorek w Sejmie.
Projekt "Zmiany nazw ulic" jest inicjatywą warszawskiego Stowarzyszenia KoLiber i koła naukowo-badawczego GIS Politechniki Wrocławskiej, które realizują go we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej.
Jakub Łuczak, przewodniczący koła naukowo-badawczego GIS Politechniki Wrocławskiej: Brakowało zbioru informacji o postępach we wprowadzaniu zmian nazw, możliwych dzięki tzw. ustawie dekomunizacyjnej. Dlatego postanowiliśmy zbudować mapę pokazującą, jak gminy podeszły do tego problemu. Całość bazuje na regularnie aktualizowanym wykazie opracowywanym przez IPN. Problem jest na tyle złożony i powszechny w kraju, że taka prezentacja mapowa jest konieczna.
Jak powiedział przewodniczący koła GIS Jakub Łuczak, brakowało zbioru informacji o postępach we wprowadzaniu zmian nazw, możliwych dzięki tzw. ustawie dekomunizacyjnej. "Dlatego postanowiliśmy zbudować mapę pokazującą, jak gminy podeszły do tego problemu. Całość bazuje na regularnie aktualizowanym wykazie opracowywanym przez IPN. Problem jest na tyle złożony i powszechny w kraju, że taka prezentacja mapowa jest konieczna" - powiedział.
"Dzięki takiej współpracy będziemy mogli monitorować, gdzie i na ile zmiany zostały dokonane, dzięki czemu w sposób prosty będziemy mogli aktualizować naszą wiedzę" - powiedział historyk związany z krakowskim oddziałem IPN dr Maciej Korkuć.
Podczas konferencji mówiono, że w momencie procedowania tzw. ustawy dekomunizacyjnej szacowano, że zmiany będą dotyczyć ok. 1200-1400 ulic i placów, ale do tej pory samorządy zgłosiły do IPN już ponad 1600 takich miejsc.
Jak podkreślił Korkuć, działania mające zmienić obecny stan rzeczy, jeśli chodzi o nazwy np. ulic, IPN rozpoczął już za kadencji prezesa Janusza Kurtyki. Wówczas nie przyniosło to oczekiwanych skutków z powodu braku narzędzi prawnych - zaznaczył.
Zgodnie z obowiązującą od początku września 2016 r. ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, samorządy mają rok na usunięcie z przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące go. W ustawie określono, że "za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989".
"Dzięki takiej współpracy będziemy mogli monitorować, gdzie i na ile zmiany zostały dokonane, dzięki czemu w sposób prosty będziemy mogli aktualizować naszą wiedzę" - powiedział historyk związany z krakowskim oddziałem IPN dr Maciej Korkuć.
Decyzję o stwierdzeniu nieważności uchwały nadającej niezgodną z ustawą nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej będzie podejmować wojewoda po obowiązkowym zasięgnięciu opinii Instytutu Pamięci Narodowej. Będzie też miał prawo zasięgnięcia opinii Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
Uczestnicy spotkania zwrócili też uwagę na to, że w polskim życiu publicznym równocześnie czci się ofiary systemów totalitarnych i wciąż podtrzymuje się pamięć o ich mordercach.
"Nie może być tak, że władze publiczne świętują 11 listopada, składając kwiaty pod pomnikami, natomiast przechodzą do porządku dziennego nad tym, że w bezpośrednim sąsiedztwie tych pomników są ustanowione takie nazwy albo obecne są różne inne formy gloryfikacji tych systemów totalitarnych, które przyniosły Polsce tak wiele nieszczęść i zbrodni" - podkreślił Korkuć.
"Nie da się w przestrzeni publicznej dłużej utrzymywać takiej schizofrenii, bo tego wymaga sprawiedliwość publiczna" - zgodził się z historykiem członek KoLibra poseł PiS Paweł Lisiecki.
Według Korkucia funkcjonowanie w przestrzeni publicznej symboli propagujących systemy totalitarne może być również działaniem celowym. "Pojawiają się symptomy, że bazując na nieświadomości i niewiedzy historycznej lokalnych elit próbuje się ufundować jakieś miejsca pamięci, które dotyczą zbrodniarzy z okresu niemieckiej okupacji w Polsce" - zaznaczył historyk.
Projekt "Zmiany nazw ulic" jest kontynuacją rozpoczętej w 2012 r. akcji "Goń z pomnika bolszewika", którą poparli m.in. obecny wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, obecny wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i Paweł Kukiz.
Stowarzyszenie KoLiber zrzesza młodych intelektualistów i przedsiębiorców o poglądach konserwatywno-liberalnych. Jego celem jest propagowanie idei społeczeństwa obywatelskiego oraz wartości cywilizacji łacińskiej.
Mapę opracowywaną w ramach projektu "Zmiany nazw ulic" znaleźć można na stronie: www.zmianynazwulic.pl .(PAP)
nak/ itm/