Temat reparacji od Niemiec po II wojnie światowej jest wykorzystywany instrumentalnie przez partię rządzącą, a działania w tej sprawie są pozorne - uważają politycy opozycji; PiS będzie podejmować w tej sprawie dalsze decyzje po uzyskaniu odpowiedzi z BAS.
Szef PiS Jarosław Kaczyński podczas lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których "tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś". W podobnym tonie wypowiadał się też minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który stwierdził, że z punktu widzenia prawnego, bezdyskusyjnie Niemcy winne są Polsce reparacje a państwo polskie nigdy nie zrzekło się praw do odszkodowania za straty wojenne.
W sierpniu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.
Sprawa reparacji od Niemiec za zniszczenia dokonane przez Niemcy w Polsce podczas II wojny światowej była komentowana przez polityków na antenie radiowej Trójki.
Joachim Brudziński (PiS) pytany, czy będzie decyzja o wystąpienie o reparacje, odpowiedział, że rząd czeka na odpowiedź z Biura Analiz Sejmowych. "Po jej otrzymaniu będziemy podejmować następne decyzje" - powiedział.
Szef BBN Paweł Soloch podkreślił z kolei, że wszyscy są zgodni "co do kwestii ważności poruszonej odpowiedzialności Niemiec hitlerowskich za zbrodnie wojenne" i powinniśmy dbać o to, żeby Niemcy o tym nie zapominali.
Odnosząc się do kwestii reparacji Soloch powiedział, że "podjęte zostały działania, będą analizy". "Poczekajmy na wyniki samych analiz eksperckich w tym względzie. Na razie (...) mieliśmy bardziej do czynienia z dyskusją i decyzje żadne nie zapadły" - mówił szef BBN.
Andrzej Halicki z PO zwracając się do Brudzińskiego powiedział: "Mniej demagogii, więcej realizmu. Mniej gadania, proszę o działania. Jeżeli mówicie od paru miesięcy, a do tej pory Biuro Analiz Sejmowych analizy nie ma, to kto i co robi? Potraficie zrobić analizę w ciągu godziny czy dwóch; potraficie całe postępowanie trzech czytań przeprowadzić w ciągu kilku godzin, a nie potraficie uzyskać analizy, w jaki sposób do tych reparacji dojść, od własnego biura, którym też pan marszałek zarządza? Ja trzymam kciuki bardzo mocno i bardzo czekam na skuteczne działanie w tej sprawie. Naprawdę".
Halicki dopytywany, czy PO poprze ewentualną decyzję rządu o wystąpienie o reparacje, poseł odpowiedział, że "jeżeli procedura będzie miała uzasadnienie prawne i rzeczywiście zostanie rozpoczęte, trzymam kciuki".
Zdaniem wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki (Kukiz'15), z punktu widzenia moralnego "nie ulega wątpliwości, że potworne cierpienie, tragedia Polski i zniszczenia są podstawą do reparacji". Natomiast - jak dodał - to, co w tej sprawie robi PiS, "to jest po prostu coś nieakceptowalnego".
"1 lipca wychodzi prezes Kaczyński i mówi +należą się reparacje od Niemiec+, po miesiącu wiceminister spraw zagranicznych Marek Magierowski wychodzi i mówi +zrzekliśmy się reparacji, nie ma tematu+. Dlatego uważam, że to jest temat poruszony przez PiS wyłącznie do celów polityki wewnętrznej, czysto instrumentalnie i to wręcz obraźliwe dla wszystkich polskich rodzin, z których każda straciła kogoś, kto był zamordowany przez Niemców. Nie wolno do tej sprawy podchodzić instrumentalnie" - powiedział Tyszka.
"Jeżeli bylibyśmy w stanie podejść do tego na gruncie poważnych ekspertyz, spokojnie zastanawiając się, czy to nam nie zaszkodzi z bliskimi partnerami zagranicznymi, to wtedy my jesteśmy bardzo chętni do takiej rozmowy. Natomiast w sposób tak nieprofesjonalny, tak szkodliwy, tak obraźliwy dla tragedii narodu polskiego tego po prostu nie wolno poruszać" - dodał.
Zgodził się z nim poseł PSL Marek Sawicki, który powiedział, że temat reparacji jest wykorzystywany "tylko i wyłącznie na użytek wewnętrzny".
"Coraz więcej polityków PiS na różnych stanowiskach i przy różnych okazjach obarczenia reparacyjne podnosi. Więc ja zachęcam polityków PiS: skoro żądamy reparacji od Niemców, to nie mniejsze szkody Polsce wyrządziła Rosja. I nie tylko przez okres wojny, ale także jeszcze długo po wojnie. Część naszych reparacji Rosja przejęła, zabrała nasze tereny. Więc dzisiaj PiS, jeśli już wystąpiło z reparacjami, to równo - niech wystawi rachunek i Niemcom i Rosji, a zobaczymy, co z tego wyjdzie" - mówił Sawicki.
Zdaniem Katarzyny Lubnauer (Nowoczesna) mamy do czynienia z "typowym pozornym działaniem", w którym będą "wysokie koszty polityczne, natomiast nie będzie żadnych zysków, bo żadnych reparacji PiS nie zyska".
Dodała, że w tej sprawie "nie chodzi o jakiekolwiek skutki, chodzi tylko o to, żeby pomówić po to, żeby była narracja antyniemiecka".
"W tej chwili PiS od dłuższego czasu utożsamia Niemcy z całą Unią Europejską" - stwierdziła Lubnauer. Zdaniem posłanki Nowoczesnej w razie ewentualnego nałożenia sankcji na Polskę przez UE z powodu naruszenia standardów praworządności, PiS może mówić, że "jest to zemsta za chęć do reparacji wojennych".
Sprawa uzyskania reparacji od Niemiec za zniszczenia dokonane przez Niemcy w Polsce podczas II wojny światowej budzi kontrowersje. 23 sierpnia 1953 r. PRL zrzekła się formalnie roszczeń, jednak skuteczność tego aktu jest kwestionowana przez niektórych politologów i prawników. W przyjętej w 1953 r. uchwale Rada Ministrów PRL stwierdziła, że Niemcy "zadośćuczyniły już w znacznym stopniu swoim zobowiązaniom z tytułu odszkodowań" i oświadczyła, iż podjęła decyzję "o zrzeczeniu się z dniem 1 stycznia 1954 roku spłaty odszkodowań na rzecz Polski".
10 września 2004 roku Sejm przyjął niemal jednogłośnie uchwałę w sprawie praw Polski do niemieckich reparacji wojennych oraz w sprawie bezprawnych roszczeń wobec Polski i obywateli polskich wysuwanych w Niemczech. Znalazł się w niej apel do władz niemieckich o uznanie takich roszczeń za bezzasadne i bezprawne.
14 września o uchwale dyskutował rząd Marka Belki. Premier poinformował potem, że zdaniem rządu, sprawa roszczeń w stosunkach polsko-niemieckich jest raz na zawsze zamknięta. Ówczesny szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz oświadczył, że rząd - zarówno z "powodów natury prawnej, jak i naturalnych powodów natury moralnej, historycznej związanych z elementarnym poczuciem sprawiedliwości" - odrzuca "jakąkolwiek myśl" o możliwości złożenia roszczeń niemieckich w stosunku do Polski. Zaznaczył też, iż - według niego - mówienie, że istnieją podstawy prawne do domagania się przez Polskę reparacji jest wprowadzaniem w błąd obywateli.
W listopadzie 2004 roku kwestia reparacji była tematem rozmowy premiera Belki z ówczesnym kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem podczas konsultacji międzyrządowych w Krakowie. Po spotkaniu obaj ogłosili, że nie ma żadnych podstaw prawnych do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych przez Niemców, czy Polaków, którzy utracili swoje mienie w wyniku II wojny światowej.
Paweł Dembowski (PAP)
pd/ jbp/