Komunizm był zbrodniczą ideologią, jednak pamięć o jej ofiarach i zbrodniach nie żyje w powszechnej świadomości; historia tego ustroju jest często wybielana - to przesłanie panelistów wtorkowej konferencji w PE "Dlaczego nie było Norymbergi komunizmu?”.
Europoseł Marek Jurek z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, który zorganizował konferencję, wyjaśnił, że celem wydarzenia jest m.in. uczczenie ofiar komunizmu i bohaterów walki z tym ustrojem. W tym roku przypada stulecie rewolucji bolszewickiej w Rosji.
"O antykomunistach się nie pamięta, opór wobec komunizmu nie jest traktowany jako akt heroizmu i obrony ludzi. Wielcy bohaterowie oporu antykomunistycznego nie są dziś bohaterami pamięci europejskiej" - powiedział Jurek na spotkaniu. Dodał, że każdy naród Europy potrzebuje tej pamięci i jest to niezwykle ważne dla przyszłości kontynentu.
Jego zdaniem w powszechnej świadomości często zapomina się, że historia komunizmu to bezmiar potworności. Przytoczył przy tym słowa prof. Stephane'a Courtois, współautora "Czarnej księgi komunizmu", o tym, że jest to pierwszy system w dziejach świata, który stworzył nie zewnętrznego wroga, ale był skierowany przeciwko samemu społeczeństwu.
Marek Jurek powiedział, że przygotowując konferencję przeczytał po raz kolejny dokument, który - jego zdaniem - jest niezwykle znamienny. Chodzi o podjętą dziewięć lat temu uchwałę PE upamiętniającą Wielki Głód na Ukrainie. "Padają tam słowa stalinizm i polityka sowiecka, natomiast ani razu nie pada słowo komunizm. Według obrońców tego ustroju komunizm jest fikcją nominalistyczną. Nie było komunizmu, był za to stalinizm, leninizm, maoizm, trockizm" - wymieniał. Dodał, że rezolucja nie zawiera też żadnego postulatu czyjejkolwiek odpowiedzialności prawnej. "Zbrodnie komunizmu to rodzaj kataklizmu naturalnego. To jest coś, co się zdarzyło i powinno być zapomniane. Nikt nie ponosi za to odpowiedzialności" - podkreślił Jurek.
"Na placu Czerwonym w Moskwie jest ciągle Mauzoleum Lenina. Prof. Zbigniew Brzeziński napisał o tym pięknie, że dzisiejsza Rosja wygląda tak, jak wyglądałyby Niemcy po wygranej wojnie, które przeprowadziły transformację demokratyczną: rządzone są przez gauleiterów średniego szczebla, którzy deklamują o demokracji, o prawach człowieka, natomiast raz w roku składają kwiaty przed mauzoleum Hitlera w środku Berlina. (...) To, że władze postkomunistycznej Rosji chcą utrzymywać kult przywódców sowieckich, to w jakimś zakresie może być zrozumiałe. Jednak to, że nikt nie zwraca uwagi na nienormalność tej sytuacji, świadczy o dobrowolnej obojętności" - powiedział Jurek.
Prof. Stephane Courtois przypomniał na konferencji, że na początku lat 90. w całej Europie Środkowej i Wschodniej otwarto archiwa państwowe, które ujawniły zasięg komunistycznych zbrodni. "Przykładowo Wielki Terror stalinizmu z lat 30. - badacze początkowo uważali, że w czasie tej czystki zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób, a dzięki nowym dokumentom okazało się, że zginęło 700 tys." - powiedział. Dodał, że kiedy pracował nad "Czarną księgą komunizmu", sam był zaskoczony, jak wielkie były zbrodnie tego systemu.
Inny przykład - jak mówił - to byłe sowieckie obozy koncentracyjne, które rozpadają się, a powinny być miejscami pamięci, bo tam "wdeptano w błoto setki tysięcy ludzi". Jak mówił, takimi sprawami powinno zająć się UNESCO. "O ile wiem, UNESCO nic w tym kierunku nie robiło. Natomiast dwa lata temu wciągnęło na listę światowego dziedzictwa ludzkości +Manifest komunistyczny+ Marksa i Engelsa" - powiedział.
Zdaniem Jurka brak potępienia komunizmu jest skutkiem "tchórzostwa i kompleksów moralnych". Drugi powód jest związany z tym, że świat zachodnich demokracji poczuwa się do pewnej, "może ograniczonej, ale wspólnoty moralnej z komunizmem".
Prof. Stephane Courtois przypomniał na konferencji, że na początku lat 90. w całej Europie Środkowej i Wschodniej otwarto archiwa państwowe, które ujawniły zasięg komunistycznych zbrodni. "Przykładowo Wielki Terror stalinizmu z lat 30. - badacze początkowo uważali, że w czasie tej czystki zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób, a dzięki nowym dokumentom okazało się, że zginęło 700 tys." - powiedział. Dodał, że kiedy pracował nad "Czarną księgą komunizmu", sam był zaskoczony, jak wielkie były zbrodnie tego systemu.
Ta książka - tłumaczył - pokazała, że Lenin był głównym elementem struktury komunistycznej, pomimo tego, że wcześniej starano się w narracji na temat komunizmu oddzielić "dobrego Lenina od złego Stalina". Dodał, że po przetłumaczeniu jej na 26 języków nikt już nie może zignorować danych, które pokazują, że reżim komunistyczny dopuścił się masowych zbrodni. "Czy możemy dziś doprowadzić do procesu komunizmu na miarę procesu z Norymbergi? Wątpię" - powiedział, cytując jednak przy tym jednego z rumuńskich intelektualistów, który powiedział, że gdy ofiary nie mogą doczekać się sprawiedliwości, elementem oddania im tej sprawiedliwości może być pamięć i historia.
Dr Aron Mathe, wiceprzewodniczący węgierskiego Komitetu Pamięci Narodowej (NEB) powiedział, że choć "Czarna księga komunizmu" zaprezentowała Lenina w zupełnie innym świetle, to nadal wybielany jest Karol Marks. Jego zdaniem nie doszło do procesu zbrodniarzy komunizmu na miarę procesu z Norymbergi ze względu na sytuację międzynarodową.
"Po pierwsze, była wtedy taka prosowiecka nostalgia w Europie Środkowo-Wschodniej. Okres stalinowski jest potępiany, ale pozostałe okresy już nie" - zaznaczył. Co więcej - jak mówił - marksistowska teoria była w przeszłości popularna na Zachodzie, szczególnie w środowisku uniwersyteckim. "Niestety na uniwersytetach zachodnich nie było wiadomo, jak ten system działa w praktyce" - powiedział. Dodał, że procesy przeciwko sprawcom zbrodni komunistycznych mogą się jeszcze rozpocząć i ma nadzieję, że tak będzie.
Historyk myśli politycznej prof. Grzegorz Kucharczyk podkreślił, że rewolucja bolszewicka to jedno z najważniejszych wydarzeń, które ukształtowało nie tylko politycznie, ale i kulturowo świat w XX i XXI wieku. Mówiąc o współczesnym podejściu do komunizmu, przywołał przykład reakcji na śmierć komunistycznego przywódcy Kuby Fidela Castro.
"Był ubroczony krwią ludzi po łokcie przy zaprowadzaniu komunistycznego reżimu. Z jednym wyjątkiem, prezydenta USA, po jego śmierci nastąpiło prześciganie się w apologiach, laurkach i komplementach dla znanego dyktatora. Rekordy w tym pobił premier Kanady Justin Trudeau, ale też szef KE Jean-Claude Juncker był blisko czołówki" - powiedział Kucharczyk. Dodał, że inny przykład to huczne obchody 200-lecia urodzin Karola Marksa w jego rodzinnym Trewirze. Jego zdaniem, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, trzeba edukować ludzi na temat tego, czym był komunizm.
Wystawa „Zbrodnia bez kary” zostanie uroczyście otwarta 24 października. Ekspozycję w Galerii Nord Parlamentu Europejskiego w Strasburgu będzie można oglądać do 26 października. W listopadzie zostanie ona pokazana w wielu miastach Polski.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ gpal/ ndz/ mc/