2011-04-22 (PAP) - Lech Wałęsa powiedział włoskiemu dziennikowi "La Repubblica" w piątek, że zasługi Jana Pawła II w przyczynieniu się do upadku komunizmu w Polsce są bardzo duże, ale - jego zdaniem - nie należy z tym przesadzać.
"Komunizm kierował się prostą filozofią: nie pozwolić na to, by się połączyli, by się zorganizowali" - podkreślił Wałęsa w wywiadzie dla rzymskiej gazety. I dodał: "A papież nas zorganizował. Dla modlitwy, nie dla walki".
"Ale wystarczyło, żebyśmy zobaczyli, ilu nas jest i zastanowili się. To przebudzenie popchnęło naród polski do tego, że pozwolił się prowadzić przez małe organizacje opozycyjne. Bez niego nigdy nie zdołalibyśmy się zorganizować, nie wygralibyśmy" - ocenił Wałęsa.
Następnie zauważył: "Papież nie pokonał komunizmu, wykonał tylko swą pracę duszpasterską, a my wykorzystaliśmy tę pracę dla naszej walki". "Dowód? Na Kubie zgromadził jeszcze więcej ludzi na placu, ale tam nikt nie zdołał przemienić słowa w czyn" - powiedział były prezydent.
Na pytanie, co by było, gdyby kardynał Karol Wojtyła nie został papieżem, Wałęsa odparł: "Musielibyśmy walczyć znacznie, znacznie dłużej. Pewnego dnia komunizm i tak by upadł, ale mogłoby to się skończyć rozlewem krwi".
"Dzięki Ojcu Świętemu powstaliśmy z wiarą i moralnością, pozostaliśmy wierni idei pokojowej walki. Inaczej nie dalibyśmy rady. Bardzo wiele zawdzięczamy papieżowi, ale nie przesadzajmy. Mógł rzucać słowa na wiatr. Chodziło o to, by przekuć jego słowo w czyn i zwycięstwo" - powiedział Wałęsa.
Wyraził też opinię, że nawet gdyby Jan Paweł II jeszcze żył, to Polska i tak by się zlaicyzowała. "Nie mógłby nic zrobić w tej sprawie" - dodał były prezydent. (PAP)