Gabriela Jatkowska w swojej książce opisuje sylwetki dziewięciu polskich sportowców – Wacława Kuchara, Haliny Konopackiej, Janusza Kusocińskiego, Stanisławy Walasiewiczówny, Stanisława Marusarza, Jadwigi Jędrzejowskiej, Jerzego Iwanowa-Szajnowicza, Ernesta Wilimowskiego oraz Marii Kwaśniewskiej. Jednak to nie tylko zbiór biogramów – to również opowieść o sporcie w przededniu odzyskania przez Polskę niepodległości oraz w dwudziestoleciu międzywojennym.
Autorka przypomina również zapomnianych, bądź celowo wręcz wymazanych z pamięci, sportowców. Przykładem jest piłkarz Ernest Wilimowski. W czasie wojny Rząd RP na uchodźstwie zezwolił na podpisanie przez Ślązaków niemieckich list narodowościowych. „Aby uniknąć wojennej zsyłki w niemieckim mundurze, Ernest grał w policyjnym klubie z Chemnitz. Przyjmuje niemieckie obywatelstwo i chowa się za piłka nożną. W 1941 roku w obozie koncentracyjnym w Auschwitz zostaje osadzona jego matka. Dzięki grze Wilimowskiego w Roten Jäger w meczach pokazowych (propagandowych) przed niemieckimi oficerami udało się ją wyciągnąć z obozu” – pisze autorka. W PRL nazwisko Wilimowskiego stało się synonimem zdrajcy.
„Lwów był kolebką polskiego sportu, a młodzież gimnazjalna i akademicka gromadziła się tam wokół +Sokoła+. Towarzystwo Gimnastyczne założone 150 lat temu (w 1867 roku) było kolebką polskiego sportu, ale też – albo przede wszystkim – katalizatorem wartości patriotycznych. Chodziło głównie o edukację młodych Polaków i kształtowanie u nich postaw patriotycznych. Polski sport narodził się właśnie tu. Później, dzięki doświadczeniom galicyjskim, tworzono już w wolnej Polsce sportowe struktury” – pisze Jatkowska.
Sport odgrywał również niemałą rolę w scalaniu narodu polskiego, a „w pierwszych latach niepodległości organizacje sportowe były kolebką idei odrodzenia narodowego” – pisze autorka. „Zresztą także po odzyskaniu niepodległości z różnych stron było słychać głosy, że siła narodu tkwi w sporcie, a edukacja wychowania fizycznego jest niezwykle ważna – w imię zasady, że sprawny, atletyczny naród to silny naród” – dodaje.
Z książki Jatkowskiej dowiadujemy się, że przedwojenni sportowcy w większości byli wszechstronnymi zawodnikami. Nie ograniczali się tylko do jednej dyscypliny, często w swoich zainteresowaniach wychodząc poza sport.
Wacław Kuchar był piłkarzem, mistrzem Polski w jeździe szybkiej na łyżwach, srebrnym medalistą mistrzostw Europy w hokeju. Lekkoatletka Halina Konopacka w latach 30. po zakończeniu czynnej kariery zawodowej została redaktor naczelną czasopisma sportowego „Start” i działała na rzecz sportu kobiecego.
„W pierwszych miesiącach okupacji sportowcy spotykają się w gospodzie +Pod Kogutem+, gdzie Kusociński podjął pracę jako kelner (wśród zatrudnionych znaleźli się także między innymi Jadwiga Jędrzejowska, Maria Kwaśniewska i Ignacy Tłoczyński. (…) Jak widać, w osobie Kusocińskiego łączyły się – choćby chwilowo i incydentalnie – losy pozostałych wielkich sportowców” – pisze Jatkowska. Gospoda zakończyła swoją działalność wraz z aresztowaniem Kusocińskiego 28 marca 1940 r.
Kiedy wybuchła wojna niektórzy sportowcy włączyli się w działalność konspiracyjną. Janusz Kusociński skierował się do rezerwy Wojska Polskiego i włączył się w obronę Warszawy jako ochotnik. Kusociński w grudniu 1939 r. został zaprzysiężony jako żołnierz polskiego podziemia. Został rozstrzelany w Palmirach w czerwcu 1940 r. w egzekucji dokonanej przez Niemców.
Maria Kwaśniewska pomagała wyciągać ludzi z obozu przejściowego w Pruszkowie – Dulag 121, w którym segregowano kobiety i mężczyzn albo do obozu w Auschwitz, albo do obozów pracy. Kartą przetargową Kwaśniewskiej było słynne zdjęcie z Hitlerem, zrobione podczas igrzysk w Berlinie, na którym Maria Kwaśniewska jako brązowa medalistka stoi wraz z dwiema zawodniczkami niemieckimi oraz z Adolfem Hitlerem. „To właśnie owo słynne zdjęcie z Hitlerem z pamiętnej olimpiady letniej stało się jej kartą przetargową, otwierającą bramy pruszkowskiego piekła, z którego wyciągała ludzi. Fotografię trzymała w kenkarcie, na bramie pokazywała niemieckim żołnierzom. Mieszkała w Podkowie Leśnej i ta jej willa stała się schronieniem dla Polaków i Żydów, którym pomagała” – pisze autorka.
Na koniec igrzysk w Berlinie w 1936 r., w trakcie ceremonii zamknięcia, wygłoszono słowa pożegnania: „Spotkamy się za cztery lata”. Kolejne igrzyska nie odbyły się po czterech latach, a dopiero po dwunastu. „Wielu polskich olimpijczyków nie było już wśród żywych. Wielu – zakończyło sportową karierę” – pisze autorka. Znów można się przekonać, jak wiele życiorysów i karier zostało zniszczonych przez wojnę.
Książka „Przerwane igrzyska. Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej” Gabrieli Jatkowskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.
Anna Kruszyńska (PAP)