Gdy okazało się, co jest treścią filmu "Berek", ówczesna dyr. Muzeum Stutthof zażądała zniszczenia całego materiału, uznając, że jest on profanacją Miejsca Pamięci; autor filmu żądania nie spełnił – oświadczyło Muzeum Stutthof. Dziś taki film na terenie muzeum nie mógłby powstać - dodano.
Chodzi o krótkometrażowy film "Berek" w reżyserii Artura Żmijewskiego z 1999 r. Obraz pokazuje nagich ludzi grających w berka w autentycznej hitlerowskiej komorze gazowej. Miejsce jego nagrania zostało niedawno zidentyfikowane jako komora gazowa obozu Stutthof. W środę Izraelskie Centrum Organizacji Ocalałych z Holokaustu, Centrum Szymona Wiesenthala i kilka innych organizacji zwróciło się do prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło o wyjaśnienia, dlaczego zezwolono na nakręcenie w byłym obozie Stutthof tego filmu. Miejsce jego nagrania zostało niedawno zidentyfikowane jako komora gazowa obozu Stutthof.
W przesłanym PAP oświadczeniu Piotr Tarnowski, pełniący funkcję dyrektora Muzeum Stutthof od 2007 r., poinformował, że film „Berek” nakręcono w komorze gazowej znajdującej się na terenie byłego obozu w 1999 r., kiedy placówką kierowała, zmarła w 2004 r., Janina Grabowska-Chałka.
„Obecna dyrekcja Muzeum Stutthof jednoznacznie i zdecydowanie potępia tę produkcję Artura Żmijewskiego i uznaje ją za profanację Miejsca Pamięci. Tego typu +sztuka+ nie powinna być realizowana w żadnym byłym obozie koncentracyjnym” – podkreślił dyrektora Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski.
Tarnowski zaznaczył, że z posiadanych przez placówkę informacji wynika, iż reżyser filmu „został zobowiązany przez ówczesną dyrektor Muzeum Stutthof do uzyskania akceptacji scenariusza, co miało nastąpić przed rozpoczęciem realizacji filmu”.
„Reżyser z tego zobowiązania nie wywiązał się. Mimo to doprowadził do powstania filmu. Gdy okazało się, co jest jego treścią, dyrektor Muzeum Stutthof zażądała zniszczenia całego materiału, uznając, że jest on profanacją Miejsca Pamięci. Artur Żmijewski zobowiązał się do zniszczenia filmu, jednakże, podobnie jak w przypadku obietnicy przedłożenia do akceptacji scenariusza, zobowiązania nie dotrzymał” – poinformował w oświadczeniu Tarnowski.
Dodał, że ówczesna dyrekcja Muzeum nie podjęła w sprawie filmu żadnych dalszych działań „najwidoczniej uznając, że byłaby to dla niego niezasłużona reklama”.
Tarnowski zaznaczył, że dziś taki film na terenie Muzeum Stutthof nie miałby szansy powstać. „Obecnie w instytucji obowiązują precyzyjne zasady uzyskiwania zgody na filmowanie; określone i wprowadzone zostały przez obecnego dyrektora Muzeum” – napisał też dyrektor informując, że zasady te znaleźć można na stronie internetowej placówki.
Dyrektor zaznaczył, że ekipie filmowej, która uzyska zgodę na filmowanie, zawsze towarzyszy wyznaczony pracownik Muzeum, który nadzoruje prawidłowość wykonywania przez nią prac i zgodność z wcześniej zaakceptowanym scenariuszem. „Filmujący zobowiązani są do złożenia oświadczenia, że materiał zrobiony na terenie Muzeum Stutthof nie jest sprzeczny z prawdą historyczną, nie narusza dobrego imienia ofiar KL Stutthof oraz nie godzi w dobre imię Miejsca Pamięci” – zaznaczył Tarnowski.
„Obecna dyrekcja Muzeum Stutthof jednoznacznie i zdecydowanie potępia tę produkcję Artura Żmijewskiego i uznaje ją za profanację Miejsca Pamięci. Tego typu +sztuka+ nie powinna być realizowana w żadnym byłym obozie koncentracyjnym” – podkreślił też dyrektor. Dodał, że strony, „które składały zapytanie w tej sprawie”, uzyskały już z Muzeum odpowiedź o treści podobnej jak ta zawarta w oświadczeniu przesłanym PAP.
Film zaprezentowano w 2015 roku na wystawie w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, co wywołało oburzenie środowisk żydowskich na całym świecie. Po fali protestów film został czasowo usunięty z wystawy, ale potem muzeum zadecydowało o jego przywróceniu.
Organizacje, które w środę zwróciły się do polskiego prezydenta i premier o wyjaśnienia, zaznaczyły, iż dopiero przeprowadzone ostatnio szczegółowe badania ujawniły, że miejscem, gdzie nakręcono film była komora gazowa w obozie koncentracyjnym Stutthof i właśnie to odkrycie skłoniło je do zażądania wyjaśnień od polskich przywódców i administracji Muzeum działającego na terenie dawnego obozu.
W wystosowanym w środę oświadczeniu wspomniane organizacje domagały się wyjaśnienia, jak można było nakręcić ten film w komorze gazowej oraz dlaczego zabrakło odpowiednich przedsięwzięć lub kontroli, które by temu zapobiegły. Żądały także, by w polskich placówkach muzealnych tego rodzaju obowiązywały i były ściśle egzekwowane stosowne kodeksy postępowania, oraz by materiały artystyczne lub wizualne wyprodukowane wbrew tym dyrektywom były konfiskowane i niedopuszczane do publicznego obiegu. (PAP)
autor: Anna Kisicka
aks/ itm/